Wygląda na to, że wyjaśniła się przyszłość, przynajmniej ta najbliższa Erlinga Haalanda. Wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że Norweg zostanie na Signal Iduna Park. Można to wyczytać między wierszami z jego ostatniej wypowiedzi dla mediów.
Real i Chelsea jak na razie muszą obejść się smakiem?
W ostatnich tygodniach, a nawet i miesiącach, media oraz dziennikarze prześcigali się w informacjach, gdzie w przyszłym sezonie zagra Erling Haaland. Wygląda na to, że zabawa powoli dobiega końca. Choć jeszcze niektórzy bukmacherzy, jak na przykład Energy Casino kod promocyjny, przyjmują zakłady, czy Haaland ostatecznie zostanie w BVB czy obierze inny kierunek.
Choć w ostatnim czasie angielska prasa coraz wnikliwie śledziła temat potencjalnego transferu Erlinga Haalanda do Chelsea, to wydaje się, że nic z tego. The Blues chcieli mieć Haalanda tu i teraz i ponoć byli w stanie zaoferować poważne pieniądze, a za takie można uznawać kwoty przewyższające 150 milionów euro. Norweg w jednym z ostatnich wywiadów prasowych przyznał jednak, że rozmawiał już z nowym menadżerem Borussi, Marco Rose, z którym zna się z Salzburga. Na zakończenie wypowiedzi, Haaland stwierdził, że nie może już doczekać się współpracy z nim w sezonie 2021/22, co zdaniem wielu, jednoznacznie przekreśla szanse na transfer Haalanda w tym okienku transferowym.
Chelsea musi się póki co obejść smakiem, ale niewykluczone, że temat transferu Haalanda wróci w kolejnym oknie transferowym. Zwłaszcza, że według różnych informacji, w czerwcu 2022 roku w kontrakcie Norwega ma aktywować się klauzula odstępnego, wynosząca 75 milionów euro i wówczas, Borussia już nic nie będzie miała do powiedzenia. Jak donoszą hiszpańskie media, na ten moment czeka cierpliwie Real Madryt, który obok Chelsea wymieniany jest jako lider w wyścigu po podpis Haalanda.
Przypomnijmy, że Erling Haaland w minionym sezonie w barwach Borussi Dortmund rozegrał we wszystkich rozgrywkach 41 meczów, w których strzelił 41 bramek. W samej Bundeslidze trafiał do siatki 27 razy i wystarczyło to, aby zostać wybranym piłkarzem sezonu, choć Lewandowski strzelił o 14 goli więcej. Według fachowego portalu transfermarkt.de, Erling Haaland wyceniany jest na 130 milionów euro, ale nie wydaje się, by w tym momencie taka kwota satysfakcjonowała działaczy BVB za niezwykle bramkostrzelnego napastnika.
A co jeszcze słychać w Dortmundzie? Dopinane są ostatnie szczegóły transferu Jadona Sancho do Manchesteru United. Czerwone Diabły mają zapłacić za niego 73 miliony funtów, a to determinuje Borussię też do tego, aby nie pozbywać się kolejnej ze swoich gwiazd, jaką jest Erling Haaland.
Borussia nie jest jednak bierna także w temacie transferów przychodzących. Na Signal Iduna Park trafił już szwajcarski bramkarz Gregor Kobel, za którego zapłacono Stuttgartowi 15 milionów euro oraz Soumaïla Coulibaly, utalentowany środkowy obrońca z młodzieżowej drużyny PSG. W Dortmundzie pracują też nad sprowadzeniem Donyella Malena. Jednak tu pojawiły się pewne rozbieżności w oczekiwaniach finansowych. Jak donoszą media, PSV oczekuje nawet 40 milionów euro, ze względu na wysoką prowizję, jaką zagwarantował sobie przy potencjalnym transferze agent zawodnika, Mino Raiola. Negocjacje miały stanąć na kwocie 25 milionów euro, a więc do kompromisu jeszcze sporo brakuje, ale nic nie wskazuje jednak na to, by ten transfer miał się przysłowiowo wysypać na ostatniej prostej. Holendra, jedno z objawień Euro 2020, zapewne zobaczymy na Signal Iduna Park.