Pożegnanie Romana Bürkiego było już praktycznie tylko kwestią czasu.
Ponadto, plotki o Gregorze Kobelu były coraz gorętsze. Kobel dolał jeszcze oliwy do ognia swoimi wypowiedziami.
Nadal nie jest jednak jasne, czy Bürki opuści Borussię latem. Z jednej strony kontrakt 30-latka obowiązuje do 2023 roku, z drugiej strony, i to jest sedno sprawy, nie znaleziono jeszcze klubu, który podpisałby latem kontrakt ze Szwajcarem. Michael Zorc i spółka wciąż czekają na ten klub.
Tylko wtedy, gdy jakiś klub wykaże konkretne zainteresowanie Bürkim, BVB poważnie rozważy sprowadzenie nowego numeru jeden. Tak donosi Ruhr Nachrichten. Chociaż osoby odpowiedzialne za tę sprawę przygotowują się od jakiegoś czasu, nadal nie ma ruchu ze strony Bürkiego.
Według Ruhr Nachrichten, gdyby nie znaleziono żadnego klubu dla Bürkiego, Szwajcar zostałby w Dortmundzie. Mówi się, że w tym przypadku sprowadzenie Kobela ze Stuttgartu byłoby „prawdopodobnie wykluczone”. Nowy trener Marco Rose będzie musiał zdecydować, czy Bürki awansuje i będzie pierwszym wyborem, czy też będzie musiał wrócić na ławkę rezerwowych.
Dyrektor sportowy Zorc nie chciał rozmawiać z Ruhr Nachrichten o Bürkim. Powiedział jedynie, że Borussia ma „jeden lub dwa pomysły, które chciałaby zrealizować”, a także, że ilość transferów nie zawsze zależy od nich samych.
To ja już serio wolę się przemęczyć jeszcze rok z naszymi Szwajcarami a w międzyczasie klepnąć Onane :)