Borussia Dortmund pokonała 1. FSV Mainz w wyjazdowym spotkaniu 33. kolejki Bundesligi 3:1 i zapewniła sobie udział w kolejnej edycji Ligi Mistrzów. Bramki dla BVB strzelili Raphaël Guerreiro, Marco Reus i Julian Brandt.
Od początku niedzielnej rywalizacji dortmundczycy narzucili swój styl gry. Gospodarze zdołali zachować czyste konto przez 22 minuty. Po tym czasie Borussia przeprowadziła akcję zakończoną bramką Raphaëla Guerreiro, który po podaniu Jadona Sancho oddał mocny strzał z kilkunastu metrów w kierunku dalszego słupka, nie dając Finnowi Dahmenowi większych szans na interwencję. Niecałe dwadzieścia minut później na Opel Arenie było już 0:2. Sancho wszedł w defensywę Mainz jak w masło, po czym wyłożył piłkę Marco Reusowi, a ten z bliskiej odległości podwyższył prowadzenie swojego zespołu. Przez całą pierwszą połowę gospodarze ani razu nie zagrozili poważnie bramce Romana Bürkiego.
W przerwie meczu nad Moguncją rozszalała się ulewa połączona z burzą, przez co druga część gry rozpoczęła się z kilkunastominutowym opóźnieniem.
Drugą połowę lepiej rozpoczęli piłkarze Bo Svenssona, którzy ofensywną grą dążyli do odrabiania strat. Strzały Moussy Niakhaté i Robina Quaisona nie stanowiły jednak wyzwania dla Bürkiego. Bramkarz BVB musiał wykazać się kilka minut później, kiedy Danny Latza oddał sytuacyjny strzał, po którym piłka odbita od Mahmouda Dahouda zmierzała pod poprzeczkę bramki Szwajcara. Z czasem ataki Mainz słabły, a dortmundczycy odzyskali kontrolę nad przebiegiem spotkania. Podopieczni Edina Terzicia mieli okazje na strzelanie kolejnych bramek, jednak pod polem karnym Moguncji brakowało im koncentracji, przez co wynik z pierwszej połowy utrzymywał się przez długi czas. Dopiero w 80. minucie Dahmen skapitulował po raz kolejny. Erling Haaland uciekł rywalom, dograł do Juliana Brandta, a ten ograł bramkarza i strzałem do pustej bramki znacząco przybliżył Czarno-Żółtych do zdobycia kompletu punktów. Gracze Mainz mogli strzelić bramkę honorową, ale dobre interwencje notował pewny dziś Bürki. 30-latek nie zdołał jednak zachować czystego konta. Krótko przed zakończeniem meczu Thorgan Hazard zagrał ręką we własnym polu karnym i arbiter Harm Osmers po obejrzeniu powtórki podyktował rzut karny. Jedenastkę na gola zamienił Robin Quaison, ustalając wynik niedzielnej rywalizacji.
Dzięki wygranej Borussii Dortmund z Mainz i sobotniej porażce Eintrachtu Frankfurt z Schalke dortmundczycy są już pewni gry w przyszłym sezonie Champions League. Przed ostatnią kolejką Bundesligi przewaga BVB nad ekipą z Frankfurtu wynosi bowiem cztery punkty.
Bundesliga, 33 kolejka
1. FSV MAINZ 05 – BORUSSIA DORTMUND 1:3 (0:2)
Mainz: Dahmen – St. Juste, Hack, Niakhaté – da Costa (46. Fernandes), Barreiro, Brosinski – Latza (84. Kohr), Boëtius (72. Stöger) – Glatzel (46. Quaison), Onisiwo (72. Szalai)
Rezerwa: Liesegang, Öztunali, Bell, Mwene
Trener: Bo Svensson
BVB: Bürki – Meunier, Akanji, Hummels, Guerreiro (84. Schulz) – Bellingham (87. Delaney), Dahoud – Reyna (76. Brandt), Reus (84. Hazard), Sancho (84. Reinier) – Haaland
Rezerwa: Drljača, Can, Passlack, Knauff
Trener: Edin Terzić
Gole:
0:1 Guerreiro (23., Sancho)
0:2 Reus (42., Sancho)
0:3 Brandt (80., Haaland)
1:3 Quaison (90.+1, rzut karny, ręka Hazarda)
Sędzia: Harm Osmers (Hannover)
Żółte kartki: brak
Stadion: Opel Arena (Moguncja)
Widzów: –
Ale co to był za sezon! Widać było już na papierze, że ta drużyna ma potencjał, ale to jaką padakę grali, to przechodziło ludzkie pojęcie. Na koniec coś w końcu zatrybiło i mamy tego efekty. Szkoda, że tak późno, bo mogliśmy osiągnąć więcej, ale ostatecznie lepiej późno niż wcale - nie jest źle, jest w miarę dobrze, choć ten sezon kosztował nas wiele nerwów.
Oby Haaland został, a może i Sancho skusi się na jeszcze jeden rok z nami.
Co do sędziego i sędziowania to jest ono na standardowym poziomie - SKANDALICZNE. Niby VAR a przepisy o ręce w polu karnym są na poziomie średniowiecza. Żadnych zasad - sędzia decyduje. Raz nie gwizdnie (w 1 połowie), raz gwizdnie (w 2). ŻENADA.
To co im się udało dokonać w ostatnich tygodniach zasługuje na osobną książkę. Wydawało się, że tracąc 9 czy tam ileś punktów do LM nie uda się tego dokonać. Wystarczyło jedno potknięcie, by na dobre wypaść z wyścigu. Ale to nie BVB się potykało tylko rywale. BVB zagrało PERFEKCYJNIE koniec sezonu i właśnie za ten finisz zasługują na tę LM.
A do tego dołożyli jeszcze puchar, także chapeau bas dla nich.
Właśnie za to kocha się tą drużynę. Tą drużynę, która wreszcie wróciła i walczy do samego końca jak nikt inny.
Co do samego to spodziewałem się trudniejszych warunków ze strony Mainz, które zostało wypunktowane przez BVB jak wcześniej w finale Pokalu, lipsk.Generalnie najistotniejsze w tym meczu były trzy punkty, które pomogli zdobyć w tym meczu Guerreiro (dobry mecz w porównaniu do tego co pokazał w finale Pokalu), Reus oraz Brandt.
Dobre spotkanie po raz kolejny w defensywie rozegrał Akanji, który po kowidzie i kontuzji gra naprawdę bardzo niezły sezon w porównaniu chociażby do poprzednie, gdzie faktycznie był fatalny, a tutaj proszę pokazuje, że jednak nie warto go skreślać przedwcześnie.
Jak kto mówi klasyk "das ist fussball".
Trochę mi Frankfurtu szkoda, bo jednak awans mieli na wyciągnięcie ręki, a tak dupa, no ale trudno, to Dortmund pokazał charakter.
Za to kocha się to drużynę
Zastanawiam się czasem, czy aby na pewno drużynę prowadził i ustawiał Terzic, a nie Sammer z tylnego fotela :P Dalej trudno mi uwierzyć w odwagę Watzka, że zwalnia Favre'a w trakcie sezonu i powierza los Borussii w ręce niedoświadczonego trenera...
No ale rozumiem, że sezon był trudny. Końcówka świetna zwieńczona pucharem i LM rzutem na taśmę, także wielkie brawa dla zespołu oraz przede wszystkim Terzica
Pawe..... arma........pozdro :) FORZA BVB !
PS. Nie musicie się ujawniać. Chciałbym tylko, aby ta sytuacja i mój bezwarunkowy optymizm w końcowy sukces drużyny zasiała w Waszych sercach ziarenko wiary. Może następnym razem z tego ziarenka wyrośnie w Was wiara w Naszych chłopaków do końca. :D !!! NUR DER BVB !!!
Kiedyś byłem większym optymistą jeśli chodzi o wyniki BVB, ale ostatnie 8 lat nauczyło mnie jednak, aby tonować optymizm, żeby nie być rozczarowanym co niestety przy Borussii Dortmund zdarza się nagminnie.