Borussia Dortmund zmierza ku finalnej fazie sezonu, która przyniesie odpowiedzi na wiele pytań, które zadają sobie sympatycy klubu. W rozmowie z oficjalną stroną Bundesligi, Manuel Akanji wiele kwestii związanych z piłką nożną, jak i życiem prywatnym.
Bundesliga.com: Zwycięstwo z Wolfsburgiem było bardzo ważne, co nie?
Manuel Akanji: – Myślę, że dobrze zaczęliśmy tamto spotkanie, swobodnie czuliśmy się na boisku i, dzięki pomyłce ze strony Wolfsburga, wyszliśmy na prowadzenie, co jeszcze bardziej polepszyło nasze morale. VfL może nie grał słabo, ale prawdę mówiąc, nie mieli klarownych szans. Za to my mieliśmy dużo z gry, ale nie potrafiliśmy tego wykorzystać. Na początku drugiej połowy, nie graliśmy zbyt dobrze. Popełnialiśmy błędy przy wyprowadzeniu piłki, co pomagało Wolfsburgowi, później przyszła czerwona kartka dla Jude'a, co nie ułatwiło nam roboty. Muszę jednak powiedzieć jedno - przez całe 90 minut bardzo dobrze broniliśmy i prawie w ogóle nie dopuszczaliśmy rywali do naszej bramki. Bardzo się ucieszyliśmy, kiedy Erling świetnie spożytkował to niesamowite podanie od Mo Dahouda. To było bardzo ważne zwycięstwo, świetnie, że udało nam się zachować czyste konto.
Jak byś opisał Wasze ostatnie parę tygodni w Bundeslidze?
MA: – Tak, myślę, że w meczu z Frankfurtem dowiedzieliśmy się, gdzie jesteśmy. Nie utraciliśmy wtedy wiary w końcowy sukces, ale z pewnością z rąk wyślizgnęła się nam ogromna okazja. Ludzie mówili, że to był decydujący mecz i choć nie pamiętam już, która to była kolejka, fakty są takie, że dzisiaj mamy przed sobą do rozegrania jeszcze trzy mecze, a strata do Eintrachtu i Wolfsburga wynosi odpowiednio jeden i dwa punkty. Jest naprawdę ciasno. Wiemy i wierzymy w to, że jeśli uda nam się wygrać te wszystkie pozostałe spotkania, zakwalifikujemy się do przyszłorocznej Ligi Mistrzów. Wbrew pozorom, bardzo pomocny był dla nas dwumecz z Manchesterem City. Pokazał on nam, że jesteśmy w stanie konkurować z najlepszymi. Oczywiście, oni dominowali, ale my radziliśmy sobie z tym dobrze i mieliśmy swoje szanse. Dzięki temu wzrosła nasza pewność siebie.
Chcesz coś udowodnić krytykom?
MA: – Tak mi się wydaje. Wielu już myślało, że już nawet nie mamy po co walczyć, szczególnie, że wylosowaliśmy Manchester City. Bądźmy szczerzy, mało kto dawał nam jakiekolwiek szanse, ale my daliśmy rade. Pomimo porażki z Frankfurtem, nadal jesteśmy w grze. To z pewnością nie jest komfortowa sytuacja dla Eintrachty czy Wolfsburga, który w tym sezonie nie grali w Europie. Oczywiście Frankfurt miał epizod w Lidze Europy, ale kiedy ktoś wywiera na ciebie tak dużą presję, ciężko jest bronić trzeciego czy czwartego miejsce.
Borussia Dortmund zmierzy się w najbliższy weekend z Lipskiem. Czy zbliżające się odejście Juliana Nagelsmanna do Bayernu Monachium będzie miało wpływ na ten mecz?
MA: – Nie sądzę. W innych klubach również dochodziło do takich zmian, między innymi jak w przypadku Marco Rose czy Adiego Hüttera. To nie może mieć wpływu na to, jak wyglądamy na boisku. Może to coś zmieni w przyszłym sezonie, ale teraz nie ma to najmniejszego znaczenia. Kiedy przychodzi nowy trener, każdy zawodnik chce się wykazać, aby dostać od niego szansę.
Ostatnio mówiłeś, że twój umysł dokonał znacznych postępów. Co miałeś na myśli?
MA: – Czysto piłkarskie umiejętności zawodnika nie są w stanie zmienić się diametralnie z sezonu na sezon. Oczywiście, możesz poprawić grę głową ćwicząc to codziennie, ale myślę, że największym krokiem naprzód, jaki kiedykolwiek jest w stanie zrobić zawodnik, to nauka na własnych błędach. Ma to związek z osobowością człowieka i tym, czy dąży do bycia z każdym dniem coraz lepszym, czy po prostu jest minimalistą. Ja utożsamiam się z tym pierwszym założeniem i wciąż daję z siebie wszystko. Myślę, że w ciągu następnych siedmiu lat czy jak długo będę jeszcze grał, moje ciało praktycznie się nie zmieni. Oczywiście nie biorę pod uwagę kontuzji, które jak mam nadzieję, mnie ominą. Moje ciało nie musi się jeszcze bardziej rozwijać, więc największe pole na zmiany jest w mojej głowie.
W zeszłym roku zostałeś ojcem. Jak to ciebie zmieniło?
MA: – Rodzicielstwo wymaga większej odpowiedzialności. Pomaga ono spojrzeć na świat z innej perspektywy, ponieważ w domu masz człowieka, dla którego zrobisz wszystko.
Twoje siostry również odnoszą sukcesy, ale w innych branżach. Jak twoim rodzicom udało się sprowadzić na świat tak fajne dzieci?
MA: – Rodzice powiedzieli nam kiedyś, żebyśmy cieszyli się życiem i maksymalnie rozwijali swoje pasje. Nie zajmujemy się tymi samymi rzeczami, więc możemy powymieniać się poglądami. Na przykład, ja mogę zapytać je o politykę, a one mnie o sport. Myślę, że to fajne rozwiązanie.
Jaką pełnisz rolę podczas rodzinnych spotkań?
MA: – Trudno powiedzieć, ostatnio nie widujemy się zbyt często. Spotykamy się tylko wtedy, kiedy jestem na zgrupowaniu reprezentacji albo podczas wakacji. Jestem najmłodszy w rodzinie, ale mimo to, wszyscy darzą mnie ogromnym szacunkiem. Jestem raczej spokojną osobą, która lubi dyskutować, ale raczej daleko mi do tego, żeby w tych dyskusjach przewodzić.
Co myślisz o Erlingu Haalandzie? Jak to jest z nim trenować?
MA: – Jest niesamowicie ambitny. Jeśli nie udaje mu się strzelić, od razu szuka kolejnych i kolejnych okazji. To bardzo mu pomaga, ponieważ za każdym razem chce być coraz lepszy. Muszę powiedzieć, że w ciągu jego całego pobytu tutaj nie mieliśmy zbyt wielu pojedynków 1 na 1. Z powodu angielskich tygodni, bardzo rzadko gramy mecze treningowe 11 na 11. Zmierzyliśmy się dosłownie parę razy i to na przedmeczowych sesjach, kiedy musimy uważać na siłę, aby nie skrzywdzić kolegi na chwilę przed meczem.
Gio Reyna to twój dobry przyjaciel. Jak bardzo cieszysz się z jego obecnej formy?
MA: – Bardzo się cieszę z tego powodu. Ma za sobą bardzo ciężki okres, kiedy zmagał się z chorobą i kontuzją, później stracił miejsce w składzie i zaczynał mecze na ławce. Taki bieg wydarzeń nie jest łatwy dla nastolatka, który przyjechał tu całkowicie sam z Ameryki, więc staram się go wspierać. Mieszka dosłownie dwie minuty ode mnie, więc codziennie podwożę go na treningi, dopóki nie zdobędzie prawa jazdy, i zapraszam na nasze rodzinne obiady, aby nie czuł się samotny. Dobrze się z nim dogaduję, jest bardzo młody i ma przed sobą sporo nauki, ale jest bardzo otwarty na sugestie i uważnie słucha, kiedy próbuję mu w czymś pomóc. Jestem bardzo z niego zadowolony i mam nadzieję, że będzie kontynuował dobrą grę.
Jakie są szanse twojej reprezentacji na zbliżających się Mistrzostwach Europy?
MA: – Zobaczymy, w jakim składzie pojedziemy, ale myślę, że damy radę wyjść z grupy. Fajnie by było, gdybyśmy awansowali do ćwierćfinałów, ponieważ nigdy nie doszliśmy do tego etapu.