Borussia Dortmund bez większych problemów pokonała Holstein Kiel 5:0 w półfinale Pucharu Niemiec i awansowała do finału rozgrywek. Na listę strzelców wpisali się 2x Giovanni Reyna, Marco Reus, Thorgan Hazard oraz Jude Bellingham. W drugiej połowie groźnie wyglądającej kontuzji kolana doznał Mateu Morey.
Od początku rywalizacji dortmundczycy chcieli udowodnić, że zasługują na miejsce w finale. Defensywa gości wytrzymała kwadrans gry. Po upływie tego czasu wynik spotkania otworzył Giovanni Reyna, który otrzymał podanie od Jadona Sancho na skraju szesnastki i pewnym strzałem na dalszy słupek pokonał Thomasa Dähne. Chwilę później Marco Reus i Raphaël Guerreiro zabawili się w polu bramkowym Kilonii, zagrywając piętkami, aż w końcu piłka znalazła się pod nogami Reyny, który z bliskiej odległości ponownie trafił do siatki. Trzy minuty później było już 3:0. Emre Can zagrał dokładną piłkę do wbiegającego Reusa, który precyzyjnym strzałem po ziemi pokonał byłego bramkarza Wisły Płock. Zaraz po trafieniu kapitana Borussii Fabian Reese był bliski pokonania Marwina Hitza, ale po jego strzale piłka trafiła w słupek. W 32. minucie w wyniku złego zagrania Jonasa Mefferta w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Thorgan Hazard. Reprezentant Belgii spokojnym uderzeniem podwyższył prowadzenie BVB. Krótko przed przerwą Jude Bellingham oddał mocny strzał zza pola karnego, po którym piłka odbiła się od gracza gości i wpadła do bramki. Jeszcze przed zakończeniem pierwszej części gry Holstein mógł strzelić bramkę honorową, ale z niezłym strzałem z dystansu Ahmeta Arslana poradził sobie Hitz.
Druga połowa była zdecydowanie mniej ciekawa. Gracze Borussii rozluźnieni wysokim prowadzeniem nie grali z wystarczająco dużą koncentracją, co przekładało się na okazjonalne szanse Kilonii, których goście nie potrafili jednak wykorzystać. Gospodarze najlepszą okazję w drugiej części mieli w 76. minucie, ale podcinka Bellinghama nieznacznie minęła słupek. Chwilę przed tą sytuacją groźnie wyglądającej kontuzji kolana doznał Mateu Morey. Hiszpan opuścił boisko na noszach.
Spotkanie zakończyło się zasłużonym zwycięstwem BVB 5:0 i awansem do finału DFB Pokal, który zostanie rozegrany w czwartek, 13 maja, o godz. 20:45, na Stadionie Olimpijskim w Berlinie. Rywalem Borussii będzie RB Lipsk. Niestety na trybunach nie zasiądą kibice.
Puchar Niemiec, półfinał
BORUSSIA DORTMUND – HOLSTEIN KIEL 5:0 (5:0)
BVB: Hitz – Piszczek (62. Morey, 74. Meunier), Akanji, Hummels, Guerreiro – Bellingham, Can (62. Delaney) – Reyna (46. Brandt), Sancho – Hazard, Reus (62. Reinier)
Rezerwa: Bürki, Schulz, Tigges, Knauff
Trener: Edin Terzić
Kiel: Dähne – Dehm (46. Neumann), Wahl, Lorenz, Komenda – Lee (76. Girth), Meffert, Hauptmann – Bartels (68. Mees), Reese (46. Porath) – Serra (30. Arslan)
Rezerwa: Reimann, Mühling, van den Bergh, Sterner
Trener: Ole Werner
Gole:
1:0 Reyna (16., Sancho)
2:0 Reyna (23., Guerreiro)
3:0 Reus (26., Can)
4:0 Hazard (32.)
5:0 Bellingham (42., Sancho)
Sędzia: Christian Dingert (Gries)
Żółte kartki: Hauptmann, Lorenz
Stadion: Signal Iduna Park (Dortmund)
Widzów: –
Na minus oczywiście kontuzja Moreya...
W świetnej formie znajduje się Reyna oraz Reus z Jude, a Piszczek pod koniec przygody z Bvb pokazuje, że nadal to ma.
Piszczek znowu naszym talizmanem. Szkoda, że tak późno został "odkurzony", bo prawdopodobnie nie musielibyśmy już oglądać się na innych w Bundeslidze...
Gdyby Hajto komentował ten mecz, to pewnie kazałby Moreyowi wstawać z murawy i rozbiegać to ;)
Może przy sytuacji na 3:0 jaką mieli goście mecz mógłby wyglądać inaczej, ale tym razem BVB, a w zasadzie Hitz'owi pomógł słupek. Potem bramki na 4 i 5 praktycznie zamknęły mecz, który od gola na 3:0 wyglądał jak trochę taki "pseudo" sparing.
Najbardziej w tym wszystkim dziwi wprowadzenie Morey'a, który złapał kontuzje później mógł przez to złapać poważną kontuzje (przynajmniej tak to wyglądało) i oby nie było to nic co spowoduje bardzo długą rekonwalescencje. Ogólnie perspektywa gry z Meunier'em nie wygląda zbyt ciekawie szczególnie, że Piszczek kończy karierę i przy ewentualnie poważnej kontuzji Moreya zostaje jeszcze Passlack, któremu kontrakt kończy się wraz z końcem czerwca.
Jeszcze tak w odniesieniu do Piszczka - takim fajnym gestem w stronę tego piłkarza gdyby w trakcie finału miał okazje podnieść trofeum jako kapitan bo prawda jest taka, że jak mało który piłkarz na to zwyczajnie zasługuje z obecnej kadry.