Pandemia koronawirusa zostawia swój ślad także na finansach klubów piłkarskich. CEO Borussii Dortmund, Hans-Joachim Watzke, w rozmowie z BBC poinformował, że sytuacja BVB nie jest taka zła.
– Kiedy pojawił się COVID-19, nie mieliśmy żadnego długu. Ani jednego euro. Z tego powodu nasza sytuacja jest komfortowa. Nie musimy sprzedawać piłkarzy. To ważne.
61-latek poruszył także temat niekończących się plotek transferowych, także tych dotyczących Erlinga Haalanda.
– Bogate kluby muszą wiedzieć, że jeśli chcą kupić piłkarza Borussii Dortmund, istnieją dwie opcje. Pierwsza z nich to moje słowa, że zawodnik nie jest na sprzedaż. Drugi wariant polega na tym, że podaję kwotę, jaką trzeba zapłacić za danego piłkarza. Kluby wiedzą, że inna cena nie wchodzi w grę.
– Jestem już tym zmęczony. Zeszłego lata każdy w Anglii, każdy w Europie, każdy dziennikarz pisał, że Jadon Sancho zagra w Manchesterze United albo gdzieś indziej. Tymczasem on nadal jest w Borussii Dortmund. Teraz wszyscy piszą "Erling Haaland zagra w Realu Madryt, albo w Barcelonie, albo tam, albo tam". Jedyne rozwiązanie to spojrzeć, w jakim klubie będzie grał 1 września. Myślę, że wiem, gdzie wtedy będzie, ale to wszystko, co muszę mówić.
Agentem norweskiego napastnika jest Mino Raiola. Watzke wypowiedział się na temat popularnego doradcy.
– Mino to wyjątkowy facet. Chce zawrzeć najlepszą umowę dla swojego gracza. To jego praca. Znam Mino bardzo dobrze. Mino zna mnie bardzo dobrze. Nie mamy żadnych problemów. Obaj wiemy, co chce robić ten drugi.
Dzisiejszego wieczoru Borussia Dortmund zmierzy się z Manchesterem City. Dyrektor generalny BVB skrytykował politykę transferową The Cityzens oraz słowa Pepa Guardioli, który zauważył, że Borussia wydała na opłaty agentów 10 milionów funtów więcej niż Man City.
– W ciągu ostatnich pięciu lat wydali prawie miliard euro na nowych graczy. W ciągu pięciu lat. Kto ma taką możliwość? [Guardiola, przyp. red.] nie musi krytykować innych klubów.
Watzke zahaczył także temat strategii BVB.
– Klub działa fantastycznie, ale ciężko jest rozwijać zespół, kiedy po dwóch, trzech latach ci młodzi zawodnicy, grający bardzo, bardzo dobrze stają się obiektem zainteresowania największych klubów w Europie. Jest to jednak jedyna droga dla Borussii Dortmund.
– Dortmund nie jest klubem, w którym musisz mieć wielkie wizje, ponieważ nie dysponujemy dużymi pieniędzmi. Gdybym mógł tak jak inne kluby wydać miliard euro w ciągu pięciu lub dziesięciu lat, to miałbym wizje. W najbliższych latach chcę zyskać status drużyny czołowej 10 czy 12 w Europie i wygrać jakieś trofea w Niemczech.
Albo to jest złe tłumaczenie, albo żart. Chyba że chodziło mu o czołową 10 czy 12 w Bundeslidze - wtedy ma to większy sens, bo robiąc takie transfery jak do tej pory nie ma żadnych szans na czołową 10 czy 12 w Europie.
Gdzies, cos dzwonilo ale nie do konca.