Napastnik Borussii Dortmund, Erling Haaland regularnie łączony jest ze zmianą przynależności klubowej, chociaż jego umowa z niemieckim klubem jest ważna jeszcze przez ponad trzy lata, a klauzula odstępnego, która ma widnieć w jego umowie, wejdzie w życie dopiero za rok.
Zeszłego lata Borussia Dortmund żądała 120 milionów euro za Jadona Sancho, a ponieważ żadna z zainteresowanych stron nie była skłonna zapłacić tej kwoty, reprezentant Anglii został ostatecznie w BVB. Podobnie może być w tym roku z Erlingiem Haalandem. Jak podaje ESPN, BVB będzie skłonne do jego sprzedaży, jeżeli na stole pojawi się180 mln euro. Mówi się, że niemiecki klub chce w ten sposób odstraszyć potencjalnych kupców już na wczesnym etapie.
Oprócz Manchesteru City, Manchesteru United i Chelsea, zawodnikiem interesują się także Real Madryt i FC Barcelona.
Grunt, by Norweg nie trafił do Monachium.
Poczekają rok-dwa aż kontrakt się będzie kończył i odejdzie za 70mln max.
Ta kwota to raczej zabieg wizerunkowy BVB - chcą pokazać, że mogą zatrzymać największe gwiazdy, że nie spieszy im się ze sprzedażą i mają stabilną sytuację finansową.
Doskonale wiemy, że Haaland pogra tu rok, może dwa i odejdzie...