Erling Haaland. 20-letni Norweg, który wraz z kolejnym meczem Ligi Mistrzów bije następne. We wtorek pobił ich aż trzy, a do tego dołożył jeszcze dwie bramki, które w rozliczeniu dały BVB awans do kolejnej fazy rozgrywek.
– To był bardzo ciężki mecz. Jestem bardzo zmęczony, ale przejście do następnego etapu daje poczucie, że było warto. Byliśmy świadomi, że będzie ciężko. Pierwsze parę minut po przerwie były piorunujące. Zdobyłem ładnego gola, który został anulowany, potem otrzymaliśmy rzut karny, który zmarnowałem, ale musiał on zostać powtórzony, ponieważ bramkarz oszukiwał. Ponownie oddałem strzał, ale tym razem wszystko było w porządku. Sytuacja była identyczna jak za pierwszym razem, tylko po prostu został na linii. Bramkarz wyskoczył mi przed twarz po pierwszym rzucie karnym. Pomyślałem sobie wtedy: "W sumie, fajnie by było strzelić mu jeszcze jednego gola". Udało mi się to, więc do niego podszedłem i powiedziałem mu dokładnie to, co on powiedział mi. Wygląda na to, że karma jednak istnieje – zaznaczył po meczu nasz potężny napastnik.
Z tego co widzę spina już wyjaśniona i temat zamknięty.