Borussia Dortmund pokonała Paderborn 3:2 i awansowała do ćwierćfinału Pucharu Niemiec. Do rozstrzygnięcia wtorkowej rywalizacji potrzebna była dogrywka.
Spotkanie rozgrywane w Dortmundzie świetnie rozpoczęło się dla gospodarzy. W 5. minucie Borussia dwukrotnie zagroziła po rzutach rożnych. Najpierw strzał Manuela Akanjiego zdołał zablokować defensor gości, ale po kolejnym kornerze i małym zamieszaniu w polu karnym piłkę do bramki skierował Emre Can. Po chwili mogło być 2:0, ale sytuacji sam na sam nie wykorzystał Erling Haaland. Po kwadransie gry i tak Borussia prowadziła dwiema bramkami, bowiem swoją setkę wykorzystał Jadon Sancho. Potem Paderborn zaczął grać odważniej, zmuszając do interwencji Marwina Hitza. Do przerwy utrzymał się wynik 2:0.
Przez długie fragmenty drugiej połowy żadna z drużyn nie przejęła wyraźnej inicjatywy. Z każdą minutą goście atakowali coraz intensywniej, co musiało poskutkować golem. Najpierw w 79. minucie nie najlepszą obronę zanotował Hitz i z gola mógł cieszyć się Julian Justvan. W doliczonym czasie gry Haaland wykorzystał kontratak, ale jak się okazało, chwilę wcześniej Felix Passlack sfaulował we własnym polu karnym Sebastiana Schonlau i prowadzący spotkanie Tobias Stieler po obejrzeniu powtórki wskazał na wapno. Jedenastkę na bramkę zamienił Prince Osei Owousu i stało się jasne, że piłkarze muszą pomęczyć się przez dodatkowe 30 minut.
Na początku dogrywki Borussia ponownie wyszła na prowadzenie za sprawą Haalanda, który ze spokojem sfinalizował swój kilkudziesięciometrowy bieg z piłką. Po tym trafieniu gra została wstrzymana na kilka minut, ponieważ VAR dokładnie analizował bramkę Norwega. Ostatecznie gol został zaliczony. Przez kolejne minuty Paderborn próbował wyrównać, a Dortmund nieporadnie kontratakować. Pod koniec meczu zawodnicy BVB dosłownie padali ze zmęczenia, a ich rywale byli bliscy strzelenia trzeciego gola i doprowadzenia do rzutów karnych. Ostatecznie gospodarzom udało się utrzymać prowadzenie do końca dogrywki i awansować do ćwierćfinału Pucharu Niemiec. Biorąc pod uwagę stan niektórych graczy po końcowym gwizdku, nie wiadomo, jak będzie prezentować się sytuacja kadrowa przed sobotnim meczem we Freiburgu.
Puchar Niemiec, 1/8 finału
BORUSSIA DORTMUND – SC PADERBORN 3:2 (2:0 do przerwy, 2:2 po 90 minutach)
BVB: Hitz – Piszczek, Can, Akanji – Morey (46. Passlack), Bellingham (74. Dahoud), Delaney, Schulz (91. Guerreiro) – Brandt (65. Reyna) – Haaland, Sancho (116. Reus)
Rezerwa: Unbehaun, Moukoko, Reinier, Tigges
Trener: Edin Terzić
SCP: Zingerle – Ananou, Hünemeier, Schonlau, Collins – Antwi-Adjei, Schallenberg (88. Owusu), Thalhammer (69. Justvan) – Führich (105. Heller), Michel (24. Ingelsson) – Srbeny (69. Terrazino)
Rezerwa: Huth, Dörfler, Correia, Okoroji
Trener: Steffen Baumgart
Gole:
1:0 Can (6., Delaney)
2:0 Sancho (16., Haaland)
2:1 Justvan (79.)
2:2 Owusu (90.+7, rzut karny, faul Passlacka na Schonlau)
3:2 Haaland (95., Delaney)
Sędzia: Tobias Stieler (Hamburg)
Żółte kartki: Delaney, Dahoud – Ingelsson, Schonlau, Antwi-Adjei
Stadion: Signal Iduna Park (Dortmund)
Widzów: –
Niby Haaland strzela, ale 1 setkę na 3. Reszty niewykorzystanych szans nie ma co przypominać...
Guerreiro, który do niedawna był gwarantem jakości dziś jeden z najgorszych. Brandt fatalny, Bellingham bezjajeczny, Sancho wciąż szuka formy. Wahadła - szkoda słów. Hitz coś tam wybronił, ale pierwsza bramka dla Paderbornu trochę na jego konto. Do tego gra nogami tragiczna.
Forma zespołu podtrzymana - męczarnie z dołem tabeli 1 i 2 BL. Szkoda, że niedługo mecz z Sevillą, który mógł być do wygrania ale przy tej formie BVB skończy się pewnie źle
Nie zmienia to faktu, że sam mecz w wykonaniu Borussii Dortmund był zwyczajnie slaby i zamiast zamknąć mecz wynikiem 3:0 do końca pierwszej połowy to piłkarzyki sami sobie zaczęli utrudniać i nieco się przeliczyli. Później to Padeborn zaczął grać ambitniej czym zasłużył sobie na obie bramki jakie zdobył uzyskując w pewnym momencie remis.
Wg mnie kompletnie niepotrzebna dogrywka nieco na własne życzenie z korzystną końcówką dla BVB bo jednak gdyby były karne to zapewne pisałbym o kompromitacji, a nie o awansie czarno-żółtych.