Piłkarze Borussii Dortmund słabo zaprezentowali się na BayArenie w Leverkusen, co poskutkowało porażką 1:2. Jedynego gola dla BVB strzelił Julian Brandt.
W pierwszych kilku minutach dortmundczycy próbowali naciskać na gospodarzy i zagrozić ich bramce. Mimo tego to Bayer Leverkusen jako pierwszy trafił do siatki. W 14. minucie Leon Bailey fantastycznym podaniem uruchomił Moussę Diaby'ego, który posłał piłkę pod nogą kładącego się Romana Bürkiego. Od tego momentu gra Borussii kompletnie siadła. Zawodnicy Petera Bosza stwarzali sobie kolejne okazje bramkowe, których nie potrafili przełożyć na gole i do przerwy na tablicy wyników widniał rezultat 1:0.
Po zmianie stron podopieczni Edina Terzicia dążyli do wyrównania. Lukas Hradecky w końcu skapitulował w 67. minucie, kiedy strzał sprzed pola karnego oddał były piłkarz Leverkusen, Julian Brandt. Po tym trafieniu Czarno-Żółci chcieli pójść za ciosem, ale na próbach się skończyło. W 80. minucie niepoukładana defensywa Dortmundu sprokurowała groźną kontrę Bayeru, którą na bramkę zamienił Florian Wirtz. W końcówce goście niemrawo próbowali wyrównać, natomiast gospodarze starali się przypieczętować zwycięstwo kolejnym golem. Ostatecznie spotkanie zakończyło się zwycięstwem Leverkusen 2:1. W doliczonym czasie gry piątą żółtą kartkę w sezonie obejrzał Thomas Delaney, przez co Duńczyk nie zagra w najbliższym meczu z Borussią Mönchengladbach.
Bundesliga, 17. kolejka
BAYER LEVERKUSEN – BORUSSIA DORTMUND 2:1 (1:0)
Leverkusen: Hradecky – L. Bender, Tah, Tapsoba, Wendell (60. Sinkgraven) – Aránguiz (69. Demirbay) – Wirtz, Amiri – Diaby, Alario (69. Schick), Bailey
Rezerwa: Grill, Lomb, Dragovic, Jedvaij, Fosu-Mensah, Gedikli
Trener: Peter Bosz
BVB: Bürki – Meunier, Akanji, Hummels, Guerreiro – Bellingham (83. Moukoko), Delaney – Sancho (73. Reyna), Reus (89. Tigges), Brandt – Haaland
Rezerwa: Hitz, Morey, Dahoud, Schulz, Reinier, Piszczek
Trener: Edin Terzić
Gole:
1:0 Diaby (14., Bailey)
1:1 Brandt (67., Guerreiro)
2:1 Wirtz (80., Diaby)
Sędzia: Felix Zwayer (Berlin)
Żółte kartki: Bailey, Diaby – Hummels, Delaney
Stadion: BayArena (Leverkusen)
Widzów: –
Z drugiej strony jest Bellingham który gra bardzo dobrze, a mimo tego jako pierwszy schodzi na ławkę
Burki jest za słaby na BVB. Mysleli ze go zbuduja a tu lipa. On nie przeskoczy pewnego poziomu. To co oglądamy to jego sufit. Z Mainz piłka na reku i wpada - wiele takich bramek puscil. Dzis mial szanse obronic kiepski strzal Diabiego na 1:0 ale to wpadlo. Juz lepszym bramkarzem jest gosc z Mainz.
*chyba że nastąpi zdecydowana poprawa na lepsze
Generalnie mam już dość komentowania tego cyrku. Powoli odechciewa mi się też oglądać te popisy. Ile razy można patrzeć na tych samych clownów, którzy prezentują raz za razem te same popisy cyrkowe? Mam po prostu dość, jestem wypalony tak jak co poniektórzy.
Generalnie to jest tak, że jak ma się pisklaki to trzeba je wychować. Ale jak nie ma rodziców - to zdychają z braku pokarmu. Do tej alegorii jeszcze wrócę za chwile, kiedy pozwolę sobie raz jeszcze, po raz ostatni, podsumować indywidualnych piłkarzy i pozycje na boisku.
Co do meczu to nie trzeba dużo pisać. Każdy widział że Leverkusen (czy tak jak niektórzy piszą złośliwie neverkusen) było zdecydowanie lepsze. Po pierwsze piłkarsko, po drugie bardziej ambitne i bardziej chciało wygrać.
Generalnie z przykrością muszę stwierdzić, że się myliłem i muszę przyznać rację co poniektórym. Ta "drużyna" jest zwyczajnie słaba (w cudzysłowie bo drużyny tak naprawdę nie ma, czy jak to mawiał klasyk: istnieje tylko teoretycznie). Hummels, Reus, Burki, Meunier, Guerreiro, Delaney, Can .... - to słabiaki. Przebrzmiałe gwiazdy które stały się czarnymi dziurami, które wchłaniają resztki dawnego blasku BVB. I na czymś takim pan prezes chce budować drużynę - fajnie, powodzenia.... ja już odpadam (ze łzami w oczach), ale odpadam. Brak transferów = brak pucharów = brak kasy ... ale to już kiedyś pisałem.
Optymistycznie można powiedzieć że stoimy w miejscu. Ponieważ jestem pesymistą uważam że się cofamy, i jeszcze kilka lat COVID-a (a na pewno jeszcze trochę potrwa = mecze bez kibiców) i Borussia podąży ścieżką Stuttgartu, HSV, Werderu czy obecnie schalke. W najlepszym razie czeka ich ścieżka Stuttgartu - po awansie walka o środek tabeli.
Edin Terzić? To nie jest trener tylko opcja tymczasowa. On ich nie nauczy gry, nauczył ich tylko walki (której dziś nie było widać). Efekt nowej miotły wygasł? Mam nadzieję że nie, bo będzie wielka smuta za kilka miesięcy.
Liga? Generalnie w weekend przegrali Mistrzostwo, dzisiaj? - prawdopodobnie przegrali wicemistrzostwo (Lipsk, i bayer raczej na pewno skończą sezon nad nami). W piątek gra o wszystko - gra o LM i być może europejskie puchary. Może z ciekawości obejrzę sobie ten mecz jeszcze (kolejny cyrk i clowni), ale to już nie będzie priorytet - jak ktoś będzie mnie chciał wyciągnąć na piwo to wolę to niż mecz (co do dzisiaj było nie do pomyślenia).
I na zakończenie ocena poszczególnych formacji i piłkarzy:
Formacje: bramka - poziom Ekstraklasy Polskiej i to takiej drużyny co najwyżej ze środka tabeli
obrona (w tym boki) - co to obrona?
pomoc - poziom Ekstaklasy Polskiej - środek tabeli
skrzydła - obecnie poziom Ekstaklasy Polskiej (topowe kluby typu legia), z potencjałem na poziom 3-4 miejsca w Bundeslidze
atak - Haaland poziom 2 miejsca w BL, reszta? jaka reszta?
Piłkarze:
Burki: generalnie gość idealnie pasuje do Borussii Freiburg, tzn. Borussii Dortmund. Idealny poziom ten sam. Freiburg = Borussia D. I tak na lepszego BVB nie stać
Meunier - wydaje się że gra lepiej ostatnio - ale to są pozory. Po prostu cała reszta dostosowała się do jego poziomu i nie wygląda już tak tragicznie jak jeszcze kilka tygodni temu.
Akanjj - cóż... nie widziałbym go nawet w Wieczystej Kraków, ale trzeba przyznać, że obecnie jest najlepszym środkowym obrońcą Borussii Dortmund. Przykre, ale prawdziwe.
Hummels - czyli to co już pisałem właściwie mogę powtórzyć: czarna dziura, która kiedyś była piękną gwiazdą ale wygasła, i wchłania resztę blasku z dawnych lat. Nic dziwnego że gra w Borussii - z taką formą i za kilkanaście milionów rocznie też bym zagrał tak jak on.
Guerreiro - jak drużyna gra, on też gra. Jak nie idzie, jemu też. Jest jak kameleon - umie się dostosować - ale trzeba przyznać, że w całej formacji defensywnej (boki obrony + środek) to najlepszy piłkarz BVB
Can - walczak, ale podobnie jak Guerreiro - on ich nie pociągnie
Delaney - poziom duńskiej ligi, mógłby sobie tam wrócić i pograć. Podobnie zresztą Dahoud.
Bellingham - wracając do alegorii o ptakach. Ten człowiek ma talent i ja go dostrzegam, ale nauczyłby się czegoś obok takich piłkarzy jak dawny Sahin, dawny Gundogan, może nawet Kehl na boisku. A kto go ma nauczyć ustawiania się, gry, jak w środku pola nie ma lidera - kreatywnego rozgrywającego, który pociągnie tą grę? Powoli umiera bez rodziców i pokarmu jak pisklak.
Brandt - dla mnie to jest piłkarz środka pola, gdyby tam grał i się rozegrał - może coś by z niego było, ale generalnie też jest bez formy, Borussia go przerosła jak Schurrle czy gotze.
Reyna - pisklak
Reus - czarna dziura... generalnie to bardzo inteligentny i kreatywny piłkarz, ale gra jakby miał depresję. Podtrzymuje to co napisałem w weekend - przydałby mu się odpoczynek z miesiąc poza zawodowym footballem. Gość jest wypalony i coraz bardziej sfrustrowany. Niech sobie wyjedzie z rodzinką pod palmy, zapomni o Borussii a Borussia o nim, może jakby wrócił to zdołałby w marcu uratować jeszcze puchary na przyszły sezon.
Sancho - generalnie chłopak ma niesamowity talent, ale ma totalnie wyje**** na ten klub. I gdybym to ja był prezesem, to podszedłbym dzisiaj do niego po meczu, poklepał po plecach i z uśmiechem na ustach powiedział: "Słuchaj Jadon. Widzę że masz wyj***** na nasz klub, ale wiem, że masz wielki talent. Dlatego albo zaczniesz grać jak na ciebie przystało, przykładać się do gry i myśleć na boisku, albo też będę mieć wyj***** na Ciebie w lecie i zostaniesz z nami do 2023 roku - albo na boisku, albo na ławce lub trybunach. A potem rób sobie co chcesz. Decyzja należy do Ciebie".
Haaland - ponownie opowieść o pisklaku. Zdycha bez pokarmu (podań) których po prostu nie ma, a jest jeszcze za młody i nie obrósł w piórka (nie jest na tyle dobrym piłkarzem - jak np. lewandow$ki), żeby odlecieć (stworzyć sobie sytuacje) i samodzielnie zdobyć sobie pokarm (bramki).
Do zobaczenia kiedyś i dziękuje za wszystkie łapki w górę i pozytywne komentarze. Z częścią z was się zgadzam, z częścią nie, ale fajnie toczy się merytoryczne dyskusje, a część to obecny poziom BVB. Tyle.
Co do Reusa- zwłaszcza pod koniec kadencji Favre wyglądał jakby popadł w depresję, oby to nie była prawda.
Co do Sancho- obserwowałem go od jakiegoś czasu. Moim zdanie to nie jest kwestia tego, że się nie stara, ale raczej źle się czuje w klubie. Młody piłkarz, inny kraj, inna kultura+ covidowa kwarantanna. Definitywnie tęskni za Anglią.
Jeszcze raz Dargos przemysl sprawę. Jak się komuś nie podobają Twoje wpisy, niech ich nie czyta. Proste.
PS. Nie wiem co wy chcecie od:
- Burkiego - gdyby nie on byłaby kompromitacja;
- Sancho - w tym meczu wreszcie wziął ciężar gry na siebie, a jak to robił i to skutecznie to... został zmieniony...(dramat). Fakt, strzały mu nie wychodziły, ale wola walki była wreszcie widoczna i wypracował kilka wybornych okazji kolegom.
Postawy Brandt'a (mimo strzelonej bramki) nie skomentuje. Trzeba być niewidomym, żeby ten synek grał po raz kolejny pełne 90 min.
Tymże na tle innych w miarę dobrze?!
Gdyby "najlepszy na boisku" Sancho trafił normalnie w piłkę, gdy wciął się niepotrzebnie w podanie Reusa do Bellinghama, to pewnie optyka po tym meczu byłaby inna. (Winny tej akcji pewnie też jest Reus? :D)
A to nie wiedziałem, że Reus zagrał świetne spotkanie i zapomniałem, że nie wolno go krytykować. Chyba zgłoszę się do programu tv "wybacz mi! Reus" bo niewdzięczny kibic śmiem krytykować kapitana, który w poprzednim mecz przestrzeli (spartolił karnego), a w meczu Leverkusen zagrał wręcz "świetne" i "wspaniałe" spotkanie (dla nie wtajemniczonych zagrał źle), a nie nie zagrał mhmmm.....
wczoraj tylko walił miny i machał rękami w piątek jak utopimy to pa top 4
Idealnie w punkt.