Borussia Dortmund przegrała mecz 7. kolejki Bundesligi z Bayernem Monachium 2:3. Gole dla BVB strzelili Marco Reus i Erling Haaland.
W pierwszej połowie Bayern kilkukrotnie zagroził BVB, ale strzały Bawarczyków mijały bramkę lub padały łupem Romana Bürkiego. W 24. minucie futbolówka wpadła do siatki Szwajcara, ale uderzający Robert Lewandowski znajdował się na spalonym. Borussia przeprowadziła kilka ataków, ale żaden z nich poważnie nie zagroził Manuelowi Neuerowi. Wszystko, co najciekawsze, wydarzyło się tuż przed przerwą. W 45. minucie Dortmund zaatakował lewą stroną. Raphaël Guerreiro wyłożył piłkę do Marco Reusa, który pewnym strzałem pokonał kapitana Bayernu. Gdy wydawało się, że pierwsza część gry zakończy się prowadzeniem gospodarzy, monachijczycy krótko rozegrali rzut wolny, czego wynikiem był strzał Davida Alaby i bramka wyrównująca.
Dla BVB druga połowa mogła zacząć się udanie, a zaczęła się beznadziejnie. Chwilę po zmarnowanej szansie przez Erlinga Haalanda Bayern zaatakował, a Lewandowski strzałem głową pokonał Bürkiego. Przez długi okres Borussia starała się wyrównać, ale większość akcji kończyła się na Neuerze. W 80. minucie Bawarczycy wykorzystali jedną z kontr. Z gola mógł cieszyć się wprowadzony z ławki Leroy Sané. Borussia nie przestała próbować, co poskutkowało trafieniem kontaktowym Haalanda, który wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem. Po chwili wyrównać mógł Reus, ale piłka po uderzeniu kapitana Dortmundu poszybowała wysoko nad bramką. W doliczonym czasie gry piłka ponownie znalazła się w bramce Bürkiego, ale Lewandowski znów znajdował się na spalonym. Spotkanie na Westfalenstadion zakończyło się wynikiem 2:3.
Bundesliga, 7. kolejka
BORUSSIA DORTMUND – FC BAYERN MONACHIUM 2:3 (1:1)
BVB: Bürki – Meunier, Akanji, Hummels, Guerreiro – Witsel, Delaney (60. Bellingham) – Sancho (69. Hazard), Reus, Reyna (69. Brandt) – Haaland
Rezerwa: Hitz, Morey, Dahoud, Can, Piszczek, Passlack
Trener: Lucien Favre
FCB: Neuer – Sarr, Boateng (69. Martinez), Alaba, Hernández – Kimmich (36. Tolisso), Goretzka – Coman (69. Sané), Müller, Gnabry – Lewandowski
Rezerwa: Nübel, Douglas Costa, Choupo-Moting, Roca, Richards, Musiala
Trener: Hansi Flick
Gole:
1:0 Reus (45., Guerreiro)
1:1 Alaba (45.+4, Müller)
1:2 Lewandowski (48., Hernández)
1:3 Sané (80., Lewandowski)
2:3 Haaland (83., Guerreiro)
Sędzia: Manuel Gräfe (Berlin)
Żółte kartki: Delaney, Witsel – Kimmich, Lewandowski
Stadion: Signal Iduna Park (Dortmund)
Widzów: –
ehh ...
Szkoda tej bramki do szatni, ale wydaje mi się, że gdyby Bawarczycy przycisnęli to i tak by wygrali.
Zmarnowane szanse Reusa i Halanda pogrzebały szanse na dobry wynik. Jak oni nie strzelają to już nikt nie strzeli.
Mało charakteru ma ta drużyna i jest to wina Favra. A trzeba się z nim męczyć co najmniej do końca sezonu
1) Borussia zagrała ogólnie niezłe zawody ale umówmy się - na dziś dzień Bayern to jeden rozmiar kapelusza za duży dla nas
2) Favre nic dziś nie skopał
3) Mamy po prostu słabszych piłkarzy. Reus gra za nazwisko, Sancho nie nadaje się nawet na rezerwę wiec nie mamy żadnych argumentów na Bayern. Hummels miał babola przy bramce Lewusa ale i tak trzyna poziom którego Akanji nie ma a niestety środkowi defensorzy to klucz do gry na zero
4) Dziś przegraliśmy bo Bayern strzelał to co miał strzelić. Lewatywa miał 3 sytuacje i 3 bramki. Haaland miał 5-6 okazji i tylko raz trafił
5) Oglądałem mecz do 80 minuty i do tego czasu najlepszy u nas Burki - ratował nam dupe tyle ile mógł
Podsumowując: wygrała zasłużenie drużyna lepsza
nie spodziewaj sie wiecej - jesli chodzi o strony fanowskie ta jest najbardziej toksyczna i zakompleksiona ze wszystkich - lewatywa, zdrajca, chrummenige, frajern - na palcach jednej reki mozna policzyc ile razy zostalo napisane Bayern
o tyle to jest zabawne ze po co drugim meczu jest je***nie wlasnej druzyny i trenera a po kolejnym rozlozeniu nog z Bayernem, 4:4 z Schake czy transferach (nieudacznikow) dekady jak Schuerrle i Sahin nazywanie wlasnej druzyny i zarzadu (kotry co chwila kleka przed Bayernem) frajerami
Lepiej klepać się po pleckach słać do siebie fałszywe uśmieszki i wmawiać sobie, że w imię poprawności politycznej życzyć szczęścia i pomyślności piłkarzykom bez honoru. Moralista od siedmiu boleści.
Panie Favre, było miło, ale Panu już dziękujemy. Ten mecz obnażył wszystkie taktyczne mankamenty zespołu.
Zacznę od tego co zdecydowało. Odpowiedź jest prosta: detale. Te detale był już wiadome przed pierwszym gwizdkiem, dlatego tylko zatwardzali optymiści wierzyli w zwycięstwo. Detale takie jak:
- oni mają flicka, my Favre
- oni w bramce mają neuera, my Burkiego
- w ataku szaleje karierowicz lewandow$ki, u nas jeszcze uczący się Halland
- oni wykorzystują prawie 100 % swoich okazji, my jakieś 30-50 %.
W starciu "na szczycie" to właśnie detale decydują o tym, kto jest lepszy. Niestety z wielkim bólem muszę przyznać, że wygrali zasłużenie (chociaż bardzo nie chciałbym tego pisać). Byli konsekwentniejsi w wykańczaniu akcji, lepiej wychodziło im bronienie (chociaż to ich najsłabszy punkt i ktoś bardziej wyrachowany jak Klopp może to wykorzystać) i mają lepszego trenera, który odpowiednio umie ich motywować.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że miałem wrażenie (pomimo stosunkowo wyrównanego meczu) że bayern spokojnie wszystko kontroluje - gdyby trzeba było strzelać bramkę - to by to zrobili. Na 100 % możliwości zagrali tylko przez ok. 5 minut (po straconej bramce i do wyniku 2:1). Potem odpuścili i grali na jakieś 70 - 80 %, podczas gdy (i chwała im za to), przez prawie 90 minut Dortmund grał na 110% i wypruwał sobie żyły, żeby coś zmienić. Niestety nie wyszło - niewykorzystane sytuacje się mszczą jak mówi przysłowie. Mimo to, gdyby to BVB prowadziła, np. 3:2, z pewnością wrzuciliby wyższy bieg i strzeliliby na 3:4.
Wynik sam w sobie mnie nie dziwi - ba, mógł by być jeszcze wyższy, gdyby nie VAR (o ile w przypadku 2 bramki spalony był dość ewidentny, tak gwizdanie takich spalonych jak przy 1 bramce - choć całkiem słusznych - moim zdaniem nie jest z duchem gry). Mogliby przestać analizować wreszcie na Varze milimetrowe spalone Szkoda tylko na to czasu.
Na koniec co pozostanie? Niestety przyszłość w czarnych barwach.
Wiele osób na pewno oglądało ten mecz, wiele młodych chłopaków siadło przed telewizorem. I co zobaczyli? Bardzo ładne spotkanie, w którym na końcu i tak wygrywa bayern. I co takie młode chłopaki mogą sobie myśleć?
Zapewne mają marzenie, że któregoś dnia zagrają w barwach bayernu właśnie w takim wielkim "Klasyku", ewentualnie będą mogli się wypromować do bayernu lub innego wielkiego klubu w barwach Borussii. A przewaga czerwonych będzie rosła, i rosła, i rosła.... aż dojdzie to tego, jak to określił pan prezes Watzke "są przed nami o kilkadziesiąt lat". Przecież już są kluby w Bundeslidze, które z bayernem grają "na odwal się", bo przecież 2 raz w roku trzeba przegrać. Nadrobi się w meczu z Borussią, która zwłaszcza przed świętami i na wiosnę rozdaje prezenty i ratuje kluby przed utrzymaniem.
Może za rok się uda. Albo i nie... :(
Mental na mistrzostwo BL ma tylko Haaland, Hummels i Delaney. Umiejętności na mistrzostwo BL tylko Haaland, Guerreiro, Brandt, Sancho (piszę to na podstawie poprzedniego sezonu, nie tego) i Hummels.
Porównując pozycję po pozycji na każdej mamy zawodnika słabszego niż w Bayernie poza środkiem obrony - Hummels jest moim zdaniem najlepszym stoperem w lidze. Może jeszcze Rafa jest lepszy niż Hernandez. Erling lada moment będzie najlepszym napastnikiem w Europie, ale jeszcze nie jest.
W bramce, porównując się z Bayernem, wisi u nas ręcznik. W środku potrzebujemy dynamicznego pomocnika niczym Gundogan. Takiego, który puści prostopadłą piłkę na Erlingan (niczym kiedyś Gundo do Auby).
Po dzisiejszym meczu widzę, że zagraliśmy dobrze jak na swój skład i na trenera który teraz jest. No właśnie trenera... Jesli nie będzie zmiany trenera to nie będzie sukcesów. Niestety. Piłka nożna to nie tylko analizy z laptopem. To przede wszystkim charyzma trenera i motywacja już ukształtowanych zawodników (tym, którzy nie widzieli polecam mowę motywacyjną Jessiego Marcha w przerwie meczu z Liverpoolem). Przypomnę tylko, że Klopp miał znacznie gorszy materiał piłkarski...
A poza tym jak masz patelke (Reus) i nie trafiasz z 11 m to nie wygrywasz z Bayernem. W Haalandzie widzę te piolkarską złość. Dlatego długo w Borussii nie pogra. Trafnie podsumował zagranie kapitana...
Ps. Haaland dobry chłopak ale niech tak Reusa nie krytykuje bo sam spartolił tyle sytuacji ze mogli Bayern odesłać co najmniej z kwitkiem 2 bramek w przewadze
Favre pierwszy raz taktycznie dobrze nas ustawił i nie zgadzam się, że brakowało nam kreatywności w środku.
Stworzyliśmy naprawdę wiele sytuacji, już nie pamiętam kiedy ostatnio ze świniami tyle ich mieliśmy.
Haaland mógł w końcu wykorzystać swoją szybkość, akcje były wyprowadzane szybko a nie to co zwykle klepanie i kółeczka którymi już rzygam.
Sorry ale buyern to jedyny przeciwnik w lidze z którym nie wygramy w rozgrywaniu piłki. Tu trzeba walczyć i ja odzyskiwać a potem wyprowadzać szybkie akcje prostopadłymi podaniami i to było robione. Dlatego wybór Witsela i Delaneya (nawet mimo błędu) był słuszny. Oczywiście gdyby Can był w treningu to byłby lepszym wyborem ale dopiero co wracał po koronie więc nie wytrzymałby całego meczu.
Jest duży niedosyt podobnie jak po SPN (tu ewidentnie winnym porażki był Favre).
Widzę też już frustrację u piłkarzy bo ponownie nie udało się pokonać bawarczyków. Niestety żeby to zaszło musi się zmienić parę rzeczy które doskonale wszyscy tutaj potrafimy wymienić.
Przed meczem widząc skład napisałem za mało kreatywności w środku pola bo wg mnie owsze powinien zagrać ktoś z dwójki Delaney/Witsel tylko w parze z Dahoud'em będącym ostatnio w niezłej formie oraz Brandt zamiast Reusa.
Tak parafrazując pewne mądre głowy z sb to Favre jest winny bo Reus i Haaland nie wykorzystali kilku świetnych sytuacji bo co najmniej punkt był jak najbardziej w zasięgu BVB. Porażka niestety do przewidzenia niestety lub jak kto woli pewna tradycja w Klassikerach ostatnich lat, ale z szansą na remis, który byłby sprawiedliwym rezultatem patrząc na to ile sytuacji miały obie ekipy.
ps
Więcej nie napisze bo w tej kwestii odsyłam do komentarzy artura1973 oraz Dargos.