Pomocnik Borussii Dortmund, Jadon Sancho od dłuższego czasu łączony jest ze zmianą przynależności klubowej. Kontrakt reprezentanta Anglii z westfalskim klubem wygasa co prawda w 2022 roku, jednak BVB skłonne jest zezwolić byłemu zawodnikowi Manchesteru City na wcześniejsze odejście z Dortmundu.
Aby 20-latek mógł opuścić szeregi BVB już najbliższego lata, konieczne jest jednak złożenie oferty, która satysfakcjonowałaby ekipę 8-krotnego mistrza Niemiec. Z wcześniejszych ustaleń wynika, że jest to co najmniej 130 milionów euro.
Chęć pozyskania Sancha wykazują przede wszystkim kluby z angielskiej Premier League z Manchesterem United na czele, a sam zawodnik pali się do transferu. Nie brakuje jednak pogłosek, że Czerwone Diabły ze względu na kryzys spowodowany pandemią koronawirusa, nie będą w stanie spełnić oczekiwań finansowych Borussii w tym roku i przełożą plany związane z Anglikiem na rok 2021.
Tymczasem w Dortmundzie pojawiają się obawy, że jeżeli Sancho zostanie zmuszony do pozostania w Dortmundzie, może powtórzyć się sytuacja jaka miała miejsce w przypadku Ousmane'a Dembelego czy Pierre'a-Emericka Aubameyanga. Obawy związane z dążeniem do transferu za wszelką cenę dodatkowo potęguje fakt, że w przeszłości Anglik pokazywał już swój krnąbrny charakter.
Jak na razie nikt w klubie nie wie dokładnie, jak zareaguje Sancho, jeśli jego letni transfer nie dojdzie do skutku. Niemniej kilka miesięcy temu Hans-Joachim Watzke poinformował, że BVB nie będzie już ulegać woli strajkujących zawodników. Jak będzie w rzeczywistości? Czas pokaże...
Po pierwsze mamona całkowicie odejmuje rozum a rodzynki typu Totti, Gerrard, Buffon czy Piszczek to dinozaury na wymarciu.
Po drugie Watxke & Zorc nie odrabiają lekcji. Po numerach Mkhitariana, Dembele czy Auby w kontraktach winien znaleźć się prosty zapis o karach umownych w przypadku ?strajków? i to takich, z których tacy dżentelmeni nie będą się śmiać.
Swoją droga dziwnym trafem w Bayernie o takim ?strajku? nawet nikt nie myśli bo od razu by go sprowadzili do parteru .