Sobotni hit Bundesligi pomiędzy Borussią Dortmund, a Borussia M'gladbach odbędzie się zgodnie z planem pomimo epidemii koronawirusa w kraju związkowym Nadrenia Północna-Westfalia.
? Nie ma powodu, aby odwoływać spotkanie - powiedział Karl-Josef Laumann, ministra zdrowia Nadrenii Północnej-Westfalii podczas konferencji prasowej w Düsseldorfie na temat ryzyka zarażenia się wirusem dla kibiców, którzy pojawią się na meczu.
Laumann powiedział, że pomimo rosnącej liczby przypadków koronawirusa, departament zdrowia w Mönchengladbach również nie widzi powodów, aby odwołać hitowe starcie.
? Borussia Mönchengladbach podejmie odpowiednie środki mające na celu bezpieczeństwo kibiców ? powiedział Laumann.
W Nadrenii Północnej-Westfalii rozpoznano dotychczas 103 przypadki koronawirusa (dane na dzień 4 marca).
Niby Nadrenia Północna-Westfalia jest duża, ale trochę za szybko się to rozprzestrzenia...
Myślę, że do meczu z schaisse to choróbsko będzie się powoli wygaszać mimo kolejnych przypadków, które pewnie będą, ale dużo groźniejszą chorobą jest głupia panika niż sama choroba, która podobno jak podawały pierwsze newsy wymknęła się z laboratorium co jest wielce prawdopodobne (przynajmniej z tego co pamiętam jak zaczęli o tym mówić i pisać na początku)
Ciekawe jest to, że w Polsce umiera na raka jakieś 300 osób dziennie i nikt nie popada z racji tego w panikę. Media w większości kreują tego koronawirusa jako zagrożenie na miarę dżumy, która w średniowieczu w Europie zabiła 300 mln ludzi.
Przy czym unikałabym jednak porównań do raka - tym, jak wiadomo, nie można się od siebie zarazić.
W zasadzie sam bym tego lepiej nie ujął bo trudno się nie zgodzić z tym co napisałeś, a w zasadzie można do tego dorzucić, że więcej ludzi rocznie umiera w wypadkach samochodowych czy na przejściach dla pieszych niż na tego całego koronawirusa.
No niby rakiem od siebie nie można zarazić się bezpośrednio ale jest on za to dziedziczony genetycznie.
Żeby umrzeć od korona wirusa musi zajść szereg powikłań i dotyka go przede wszystkim osoby starsze.
Co do rozgrywek bez udziału publiczności to jest skrajność. Wystarczą bramki termowizyjne i punkty do odkażania rąk przy nich, by nad tym zapanować.
1999: ptasia grypa H9N2
1999 ? 2006: wirus Zachodniego Nilu
2000 ? 2007, a nawet dziś: choroba szalonych/wściekłych krów, BSE
2001: zagrożenie wąglikiem
2002 ? 2003: SARS (koronawirus)
2006 do dziś: notoryczne przypadki e.coli w Ameryce
2007 do dziś: afrykański pomór świń (ASF)
2009 ? 2010: świńska grypa A/H1N1
2010: ptasia grypa H5N8
2013 ? 2015: wirus Ebola
2016: wirus Zika
2019 ? 2020: koronawirus z Wuhan
Oto efekt 20-minutowego researchu Internetów i wspominek z nie tak znowu dawnych lat.
Jak widać, przełom XX i XXI wieku obfituje w najprzeróżniejsze choroby, epidemie, pandemie, endemie i co tam kto sobie chce. Jedne występują lokalnie, inne rozłażą się na cały świat. Jedne są sezonowe, inne zostają z nami na dłużej; albo inaczej: o jednych mówi się chętniej niż o innych. Wszystkie te zdarzenia łączy jedno: są (lub były) pożywką dla mediów, częstokroć nawet większą niż ofiary stanowiące żer samych choróbsk.
Pamiętacie, jaką gównoburzę wywołała w 2009 roku Ewa Kopacz (ta sama od polowań kamieniami na diplodoki), gdy będąc ministrem zdrowia nie kupiła szczepionek na A/H1N1? O mało jej wtedy nie zjedli. Czy postąpiła wówczas słusznie czy nie ? nie oceniam. ?Gazeta Polska? ma na ten temat swoje zdanie, ?Newsweek? swoje. Fakty jednak pozostają faktami: media grzały ten temat, aż trafił się nowy (w kwietniu 2010 roku), a śmiertelność w zachorowaniach na ?normalną? grypę od zawsze jest wysoka w grupach podwyższonego ryzyka.
Poza tym znaczna część wyżej przedstawionej listy wzięła się z ludzkiej głupoty, chciwości i dziwacznych nawyków żywieniowych w co bardziej egzotycznych rejonach świata. Wklepanie w grafiki Google frazy ?disgusting asian food? wyjaśnia sporo w temacie?
Porównania koronawirusa z nowotworami czy wypadkami drogowymi wcale nie jest tak bardzo od czapy, jak się na pierwszy rzut oka wydaje. Zwłaszcza z punktu widzenia profilaktyki, która jest kluczowa we wszystkich tych kwestiach. Mycie rąk (po Grodzku lub po Karczewsku ? wedle uznania i sympatii), odpowiednia dieta bogata m.in. w witaminę C oraz wysypianie się (pisze siedzący o 2 w nocy?), są tym samym w przeciwdziałaniu koronawirusowi, czym ?zachowanie szczególnej ostrożności? na drodze i regularne badania. Tylko i aż tyle możemy zrobić, żeby zmniejszyć ryzyko, które w przypadku raka czy katastrof w ruchu drogowym jest bez porównania większe niż w odniesieniu do chińskiej grypy?
Adis, twierdzenie, że za miesiąc w Europie będzie tyle samo zakażeń, co w Chinach, jest niczym innym jak sianiem paniki. Po to mamy na Starym Kontynencie wypracowane procedury, standardy i nie żremy nietoperzy ani robactwa, żeby nie powtórzył się u nas scenariusz chiński. Z tego, co czytam wynika, że Włosi tych standardów nie przestrzegali i dali się zaskoczyć, stając się tym samym ostrzeżeniem dla reszty. Na szczęście we Włoszech, jak i w innych krajach przybywa szybciej osób wyleczonych niż tych, które przegrały walkę z tym paskudztwem.
Głównie chodzi o to, że problem z koronowirusem jest po prostu za bardzo wyolbrzymiany stąd ten przykład, a druga sprawa jest taka, że wg informacji WHO śmiertelność porównywalna jest ze zwykłą grypą.
Nic dodać nic ująć.