Borussia Dortmund wraca z Bremy z kompletem punktów. Spotkanie z Werderem zakończyło się zwycięstwem BVB 2:0. Na listę strzelców wpisali się Dan-Axel Zagadou i Erling Haaland.
Pierwsza połowa nie była atrakcyjnym widowiskiem. Oba zespoły oddały po dwa strzały, ale żaden z nich nie stanowił poważnego zagrożenia. Najlepszą sytuację po stronie Werderu miał wypożyczony z BVB Ömer Toprak, po którego uderzeniu piłka minimalnie minęła bramkę Romana Bürkiego. Po strzale Turka arbiter odgwizdał jednak spalonego. Golem dla gospodarzy mógł zakończyć się rzut wolny wykonywany przez Raphaëla Guerreiro, ale groźny centrostrzał wypiąstkował Jiří Pavlenka.
Drugą połowę zawodnicy Bremy rozpoczęli od wywalczenia rzutu rożnego. Z kornera nie wynikło nic wielkiego. W 52. minucie taki sam stały fragment gry mieli goście. Jadon Sancho dośrodkował w pole karne, a tam do piłki dopadł Dan-Axel Zagadou, który strzałem lewą nogą otworzył wynik spotkania. Niespełna kwadrans później Sancho zagrał do Achrafa Hakimiego na prawym skrzydle, a ten dograł do zbiegającego na bliższy słupek Erlinga Haalanda. Młody Norweg pewnym uderzeniem podwyższył prowadzenie Dortmundu. W dalszej fazie meczu Werder próbował zagrozić bramce Borussii, ale na próbach się skończyło. Przyjezdni mogli ponownie pokonać Pavlenkę, ale Czech wychodził górą ze starć z Hakimim czy Haalandem. Ostatecznie wynik rywalizacji nie uległ zmianie, dzięki czemu Borussia zdobyła komplet punktów.
Bundesliga, 23. kolejka
WERDER BREMA ? BORUSSIA DORTMUND 0:2 (0:0)
Werder: Pavlenka ? Veljkovic, Toprak, Moisander (82. Sargent) ? Gebre Selassie, Bittencourt (65. J. Eggestein), Klaassen, Augustinsson ? Osako (90. Woltemade), Rashica ? Selke
Rezerwa: Kapino, Lang, Pizarro, Langkamp, Sahin, Friedl
Trener: Florian Kohfeldt
BVB: Bürki ? Piszczek, Hummels, Zagadou ? Hakimi (90.+3 Akanji), Witsel, Can, Guerreiro ? Sancho (77. Reyna), Hazard (90. Brandt) ? Haaland
Rezerwa: Hitz, Dahoud, Götze, Schulz, Balerdi, Schmelzer
Trener: Lucien Favre
Gole: 0:1 Zagadou (52., Sancho), 0:2 Haaland (66., Hakimi)
Sędzia: Marco Fritz (Korb)
Żółte kartki: brak
Stadion: Wohinvest Weserstadion (Brema)
Widzów: 42 100 (komplet)
Dumni po zwycięstwie, hejterzy po porażce, no jak zwykle dziesięć razy mniej komentarzy.
Ciekaw jetsem gdzie sa te Asy wszystkie co sie tak udzielają po nieudanym meczu? Gdzie nasz Poeta z Mazowsza? Drugi, czy trzeci tydzień go nie ma i jego elaboratów? Ciekaw jestem czemu :) po wygranej 1/3 mniej komentarzy,ale w sumie życzyłbym nam, by sie do końca sezonu juz nie pojawiali, bo bedzie znaczyć ze do konca sezonu wygramy wszystko i nie beda mieli, jedni czy drudzy o czym rozprawki pisać.
Miłej niedzieli
a może to również zasługa dobrze grającego w pomocy Emre Cana?
Pierwsza podobna i równie słaba jak ta w meczu Pokalowym z tą różnicą, że tym razem z czystym kontem. Druga odsłona dużo lepsza i bardzo podobna do tego co było widać w mecz z p$g.
Jednakże prawdziwy testy przyjdą z dużo silniejszymi rywalami jak Gladbach czy p$g, z którym na pewno Borussię czeka zupełnie inne spotkanie niż to w Dortmundzie.
Jednak najpierw mecz na własnym boisku z Freiburgiem, gdzie obowiązkiem BVB jest po prostu wysokie zwycięstwo.
Borix i Adis
Nauczcie się, że kiedy jest czas na pochwały to ludzie chwalą, a kiedy trzeba skrytykować to krytykują.
Proste, ale jak widzę niekoniecznie dla was dwóch, którzy mają wiecznie różowe okulary na oczach.
Pierwsza połowa wczorajszego meczu była niezwykle chaotyczna. Żadna z drużyn nie była w stanie narzucić swojego stylu gry, a sytuacji bramkowych nie było praktycznie wcale, poza wspomnianymi w newsie szpagatem Topraka i ?centrostrzałem? Rafała. Obie ekipy przypominały bokserów wagi superciężkiej, którzy będąc słabo przygotowani do walki, większość czasu spędzili w klinczu, z rzadka tylko nieporadnie próbując sięgnąć rękawicą szczęki przeciwnika.
Po przerwie nie było wiele lepiej, aż do 66 min., gdy Haaland strzelił na 2:0. Pierwszy gol nie zmienił bowiem wiele w obrazie gry i dopiero powiększając prowadzenie BVB przejęła pełnię kontroli nad przebiegiem meczu. Szczególnie szkoda akcji Haalanda z samej końcówki. Pokazał, że mimo 90 minut intensywnej gry może zachować tyle świeżości, żeby przeprowadzić kilkudziesięciometrowy sprint z piłką. Niestety zbyt długo zwlekał ze strzałem i patrzył na futbolówkę, przez co Pavlenka go rozszyfrował.
Przez cały mecz widać było, że piłkarze BVB mają mocno zakorzenioną w pamięci pucharową kompromitację w Bremie i bardzo chcą się za nią zrewanżować. Werder z kolei starał się robić to, co na początku lutego przyniosło mu sukces: grać twardo, zamykać możliwość rozgrywania i wymuszać indywidualne błędy agresywnym pressingiem. Tym razem okazało się to niewystarczające, bo od trzech meczów graczom BVB takie wpadki się po prostu nie zdarzają, co jest zasługą nie tylko poprawy gry samej defensywy, ale całego zespołu. Podobnie jak w spotkaniach z Eintrachtem i PSG (pierwszym meczu z naprawdę poważnym przeciwnikiem w 2020 roku) widać było zdecydowaną poprawę jakościową. Nasi gracze są skoncentrowani, wiedzą co mają robić, a asekuracja kolegów nie stanowi dla nich czarnej magii, jak miało to miejsce jeszcze niedługi czas temu. Nie chodzi tu tylko o wzmocnienie drużyny Canem, który wniósł do gry nadspodziewanie (dla mnie) mnóstwo jakości, ale również o zmianę, jaka nastąpiła w postawie obydwu wahadłowych. Rafał wreszcie wygląda na boisku jak przystało na mistrza Europy. Hakimi z kolei jest najwyraźniej uskrzydlony narodzinami synka. Można powiedzieć, że wrócił stary, dobry Achraf z końcówki fazy grupowej Ligi Mistrzów. W ataku ? poza skutecznością ? na plus jest również postępujące zgranie duetu Sancho-Haaland, choć podtrzymuję opinię, że Jadon nie zawsze chce ?zobaczyć? kolegę na lepszej pozycji.
Swoją wartość mają ponadto powroty kontuzjowanych zawodników. Brandt już wrócił, teraz czekamy na Reusa i Delaneya. Dzięki temu Favre będzie miał czym rotować, bo jak na razie jedyna rotacja polegała na tym, Reyna zmieniał różnych graczy. Ważny jest jeszcze jeden powrót ? do gry wrócił Akanji. Na razie tylko na ostatnie sekundy, ale już samo jego wejście jest jasnym sygnałem od trenera, iż mimo słabego okresu nie został skreślony. W dalszym ciągu znajdujemy się u progu rundy i potrzebujemy ludzi mogących pomóc zespołowi w trudnych chwilach. To, że trudne chwile mogą przechodzić też zawodnicy, to już inna para korków, ale i takie problemy muszą znaleźć rozwiązanie. W przeciwnym razie będzie się kończyć tak jak z Alcacerem?
Teraz przed nami mecz z Freiburgiem ? jedną z najbardziej nieobliczalnych ekip w lidze. Mieliśmy nieprzyjemność przekonać się o tym na własnej skórze jesienią. Wówczas zlekceważenie rywala tego kalibru było w Dortmundzie normą. Teraz jednak byłoby czymś niewytłumaczalnym, a przy tej dawce optymizmu, jaka emanuje z wypowiedzi piłkarzy i wpisów kibiców ? również w naszym serwisie ? trudnym do przełknięcia. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że nasi ulubieńcy nam tego oszczędzą. I tej myśli się trzymajmy.
Nie ma takiej druzyny, ktira kazdy mecz bedzie wygrywac roznica 3,4 i wiecej goli oraz bedzie dominowac przez 90 minut kazdego i wszedzie, nawet Liverpool w tym sezonie czesto wygrywa po 1-0, wymeczone gdzies po koniec spotkania. 2-0 na wyjezdzie ze slabym Werderem to wg Ciebie nic takiego? W takim razie co powiesz o wymeczonym 3-2 Bayernu z Paderbornem, gdzie Paderborn mogl strzelic co najmniej gola lub dwa wiecej? Mecz w Bremie nie byl wybitny ok, ale zeby nie widziec progressu jaki druzyna zrobila na przestrzeni kilku ostatnich tygodni to sorry... Nie wazne w jakim stylu, licza sie punkty, ktore sa nam mega potrzebne, zeby w przyszlym seoznie znow grac w LM. Czasami mam wrazenie, ze barciej ciesza Ciebie wtopy Borussiii niz zwyciestwa.
Wypraszam sobie zarzucenie mi tego, że nie cieszę z zwycięstw BVB bo to jest zwyczajnie wierutne kłamstwo to raz, dwa są rywale z jakimi gra BVB od których po prostu wymagam pewnego zwycięstwa, a takowymi rywalami są tzn średniacy i drużyny z dołu tabeli.
To tak w kwestii walki o mistrzowską paterę czyli jeśli mamy wymagać pewne rzeczy to wymagajmy takich właśnie meczów z pewną wygraną, a nie kompromitacjami jak te chociażby z Paderbornem na własnym boisku.
I po trzecie nawet jeśli jest jakiś mały progres to wolę to przemilczeć, aby zwyczajnie nie rozczarować się np niezapowiedzianą kompromitującą wpadką z jakimś słabeuszem do czego niestety ta drużyna z tego sezonu zdążyła już niemal każdego przyzwyczaić.
A tak kończąc te moje wypociny w tym komentarzu.
Na chwilę obecną to widzę progres pewnych piłkarzy piłkarzy np w grze Hakimi'ego, którego w takiej formie jak tej sprzed kilku tygodni wysłałbym bez biletu powrotnego do Madrytu, ale się o ogarnął i w kolejnym meczu zaliczył ważną asystę oraz niezłe solidne zawody.