Borussia Dortmund pokonała w meczu 20. kolejki Bundesligi drużynę Unionu Berlin 5:0. Bramki strzelili Erling Haaland (2), Jadon Sancho, Marco Reus i Axel Witsel.
Spotkanie w Dortmundzie mogło rozpocząć się udanie dla Unionu, jednak Marius Bülter nie zdołał przeciąć nogą bardzo groźnego dośrodkowania. Po tej sytuacji uwidoczniła się przewaga gospodarzy. Wynik meczu otworzył w 13. minucie Jadon Sancho. Anglik po krótkim dryblingu oddał strzał na bramkę Rafała Gikiewicza. Piłka odbiła się od jednego z zawodników stołecznego klubu, co zmyliło polskiego bramkarza. Niedługo później gospodarze mieli rzut rożny. Piłkarze z Berlina zdołali na chwilę oddalić niebezpieczeństwo, jednak futbolówka powróciła w okolice ich pola karnego. Julian Brandt świetnie dośrodkował na dalszy słupek do Erlinga Haalanda, a ten podeszwą podwyższył prowadzenie swojej drużyny. W kolejnych fragmentach pierwszej części spotkania dortmundczycy powinni byli dołożyć kolejne trafienia, ale nie potrafili wykorzystać prostych ku temu okazji.
W drugiej połowie Union zagrał odważniej, a dortmundczycy nie kwapili się do ataku. Berlińczycy, mimo optycznej przewagi, nie potrafił poważnie zagrozić bramce Romana Bürkiego. Borussia wzięła się do roboty po upływie około 20 minut. Haaland wyszedł sam na sam z Gikiewiczem. Bramkarz sfaulował Norwega a do jedenastki podszedł Marco Reus. Kapitan BVB kopnął na tyle precyzyjnie, że golkiper nie był w stanie sięgnąć piłki. W kolejnych minutach podopieczni Luciena Favre'a nie oszczędzali defensywy rywala. W 70. minucie Sancho dośrodkował po ziemi wzdłuż pola bramkowego Gikiewicza, gdzie znalazł się Axel Witsel. Reprezentant Belgii pewnym strzałem pod poprzeczkę powiększył przewagę. Kilka minut później Haaland po kombinacyjnej akcji oddał mocny strzał, przy którym nie najlepiej zachował się bramkarz. Norweg skompletował tym samym doppelpacka, a Brandt zaliczył drugą asystę.
Bundesliga, 20. kolejka
BORUSSIA DORTMUND ? 1. FC UNION BERLIN 5:0 (2:0)
BVB: Bürki ? Piszczek, Hummels, Akanji ? Hakimi (64. Zagadou), Witsel, Brandt, Guerreiro ? Reus (71. Hazard), Haaland (77. Reyna), Sancho
Rezerwa: Hitz, Dahoud, Götze, Schulz, Balerdi, Schmelzer
Trener: Lucien Favre
FCU: Gikiewicz ? Friedrich, Schlotterbeck, Subotic - Trimmel (74. Ryerson), Andrich, Gentner (71. Prömel), Lenz ? Malli (59. Becker), Andersson, Bülter
Rezerwa: Nicolas, Poller, Ujah, Reichel, Parensen, Ingvartsen
Trener: Urs Fischer
Gole: 1:0 Sancho (13., Guerreiro), 2:0 Haaland (18., Brandt), 3:0 Reus (68., rzut karny, Haaland), 4:0 Witsel (70., Sancho), 5:0 Haaland (76., Brandt)
Sędzia: Benjamin Cortus (Röthenbach)
Żółta kartka: Friedrich
Stadion: Signal Iduna Park (Dortmund)
Widzów: 81 365 (komplet)
W ogóle gra wyglądała naprawdę dobrze. To co wyczynia Halland i Sancho to klasa światowa. Żeby ta obrona jeszcze odpowiadała standardom najwyższej klasy to byłoby wspaniale.
Aż chce się oglądać taką Borussię. To jest właśnie to. Oby kolejne mecze były równie udane i udawało się odnosić przekonujące zwycięstwa.
Zachowanie Hakimiego i Reusa po zejściu było żenujące. i Favre powinien na to teraz zareagować.
Tak czy inaczej w pełni zasłużone zwycięstwo Borussii oraz udany rewanż za kompromitującą porażkę w pierwszym meczu.
Jak zwykle w kontekście każdego meczu mam mnóstwo obaw związanych z tym, a nie innym zestawieniem defensywy, którą za mecz z Unionem można pochwalić...ale...przed tą defensywą dwa trudne sprawdziany pierwszy w postaci meczu Pokalowego już we wtorek, a następny dużo trudniejszy w BL z Bayerem.
Liczę, że w tych spotkaniach od pierwszej minuty zagra Zagadou, który dla mnie obecnie (przynajmniej takie sprawia wrażenie) jest najbardziej pewnym punktem defensywy.
Le0n
Ok zgoda ale tytuły wygra się też defensywą, a to niestety bardzo kuleje w przypadku BVB i ten mecz mojej surowej oceny formacji obronne nie zmieni.
Ale cóż jaki kraj tacy Terroryści.
Ale ja nie napisałem, że tytuły a mecze wygrywa się atakiem. Ty natomiast piszesz, że tytuły wygra się też defensywą. OK według Ciebie nie przegranie 34 meczy oznacza tytuł, a według mnie nie wygranie żadnego z 34 oznacza walkę o utrzymanie. Spójrz jak gra teraz Liverpool oni nie mają sobie równych w tej chwili na świecie. BVB za Kloppa też tak grała, do przodu! Ch** w żyć jak się coś nie uda z tyłu ale ma być na plus z przodu tak się sięga po wszelakie trofea! Kibic też wybaczy jak przegrasz ale będziesz grał do przodu a nie czekał na ciosy rywala jak np. było w Monachium.
Nie chcę w tym, ani żadnym innym miejscu nikogo urazić, ale te mecze były trochę jak wstępne kłesty w konsolowych nawalankach, a przeciwnicy, z którymi grała Borussia są bundesligowcami nieco na wyrost. Każdy inny, niż 9 punktów, wynik uzyskany w tym okresie należałoby uznać za rozczarowanie. Prawdziwa gra zacznie się dopiero od najbliższego weekendu. Dziś gramy jeszcze co prawda z Werderem w ramach Pucharu Niemiec, ale nie sądzę, aby te rozgrywki były traktowane priorytetowo, a z drugiej strony mamy w kadrze zawodników, którzy ? choć grali ostatnio mniej lub zgoła wcale ? uporają się z bremeńczykami (wystarczy, że rozpoczniemy mecz z bramkarzem w składzie, nie tak jak poprzednio przy okazji pucharowego starcia z tym właśnie przeciwnikiem?). Hitz, Schulz, może zdobywający krok po kroku zaufanie Favre?a Dahoud, może pierwszy raz Reyny w wyjściowym składzie? Może nawet Gotze?
Prawdziwym sprawdzianem umiejętności i możliwości naszego zespołu na obecnym etapie jego (prze)budowy będą mecze z Bayerem, Eintrachtem, a zwłaszcza pierwsze spotkanie Ligi Mistrzów z PSG. Wtedy tez nastąpi prawdziwy chrzest bojowy Haalanda oraz weryfikacja wszelkich nowinek taktycznych wprowadzonych w ostatnim czasie przez Favre?a. Najważniejsze będzie jednak przekonać się, jak na tle prawdziwie silnych rywali będzie sobie radzić nasza patchworkowa defensywa.
Na razie jednak warto nacieszyć się postawą BVB. W sobotę mogliśmy oglądać 70-75 minut dobrej gry w wykonaniu naszych zawodników. Wyjątek stanowiły fragmenty na początku drugiej połowy, ale ten słabszy okres został zakończony w najlepszy z możliwych sposobów, tj. golem z rzutu karnego po faulu na Haalandzie. Inna rzecz, że Union nie był na WS tak skory do atakowania, jak w rundzie jesiennej na swoim terenie. BVB z kolei chciała koniecznie udowodnić, że odrobiła lekcje po jesiennej kompromitacji.
Ozdobą meczu była akcja zwieńczona golem na 5:0. Podanie z głębi pola, potem precyzyjne odegranie Sancha do Brandta, piętka i mocny, precyzyjny strzał Haalanda.
W charakterze ?ozdoby? można tez rozpatrywać najśmieszniejszą, a wręcz memiczną akcję, czyli faul Witsela na Hummelsie w 86 min? Gdyby celem ataku był gracz gości, Belg z pewnością obejrzałby żółtą kartkę.
Mimo okazałego wyniku i niemal absolutnej dominacji nad przeciwnikiem, pojawiły się dwie kwestie, które w dłuższej perspektywie mogą okazać się problematyczne i warto mieć je na uwadze.
Pierwsza dotyczy Sancha. Odnoszę wrażenie, że niezbyt polubił Haalanda i świadomie czy nie, ale stara się chyba z nim rywalizować. Świadczy o tym akcja, w której Gikiewicz tak wybijał piłkę, że ta znalazła się pod nogami Jadona, a ten, mając na lepszej pozycji Norwega, na siłę starał się strzelać samemu. Problemu z koleżeńskością nie było natomiast, gdy na czystej pozycji miał Witsela. Nie jestem przekonany, czy gdyby w miejscu Axela stał Erling, również dostałby piłkę. Ponadto, co dało się zauważyć także wcześniej, Anglik czasami chciałby być nazbyt efekciarski, co nie przedkłada się na pożytek dla drużyny.
Druga sprawa, o której można było poczytać m.in. na shoutboksie, to reakcje Reusa i Hakimiego po opuszczeniu boiska. Obydwaj byli źli i dali temu jawny upust. Optymistyczny jest fakt, że nie kierowali swoich frustracji bezpośrednio do trenera. Pozawala to sądzić, że po prostu zamanifestowali niezadowolenie z własnej postawy, co byłoby nawet uzasadnione, gdyż początek rundy ? na tle innych graczy BVB ? mają przeciętny. Mimo wszystko wierzę, że była to zwykła sportowa złość.
Wstępne kłesty w grach służą temu, aby gracz wczuł się w klimat świata przedstawionego na monitorze, ogarnął sterowanie i kilka innych rzeczy, które będą mu niezbędne podczas zasadniczej rozgrywki. Gdy ma to za sobą, może na całego oddać się wirtualnej przygodzie i czerpać radość z rozwijania umiejętności. Podobnie jest z BVB po trzecim spotkaniu rundy wiosennej. Łatwo już było. Teraz czas na prawdziwe wyzwania!