Borussia Dortmund pokazała charakter w drugiej połowie starcia z Interem. Mimo że mediolańczycy prowadzili do przerwy 2:0, to gospodarze mogą cieszyć się ze zwycięstwa 3:2. Gole dla BVB strzelili Achraf Hakimi (2) oraz Julian Brandt.
Spotkanie rozpoczęło się bardzo dobrze dla drużyny gości. Już w 5. minucie Lautaro Martínez wykorzystał nieporadność obrony BVB z Akanjim na czele i dał swojemu zespołowi prowadzenie. Próby Dortmundu nie stanowiły większego problemu dla bramkarza Nerazzurrich, Samira Handanovicia. Krótko przed przerwą prowadzenie Interu powiększył Matias Vecino.
Na drugą połowę wyszła zupełnie inna Borussia. Wysoki pressing, dominacja w środku pola, zdecydowanie większa liczba akcji podbramkowych niż w pierwszej odsłonie. Taki styl musiał przynieść zamierzony efekt. Bramka Achrafa Hakimiego z 51. minuty jeszcze bardziej napędziła zespół Luciena Favre'a. Minęło kolejne 13 minut, a na tablicy widniał już remis. Tym razem na listę strzelców wpisał się Julian Brandt, któremu asystował wprowadzony kilkadziesiąt sekund wcześniej z ławki rezerwowych Paco Alcácer. Zawodnicy z Mediolanu nie wiedzieli, co się dzieje, a huragan o nazwie Borussia Dortmund nie zamierzał tracić swojej siły. W 77. minucie Czarno-Żółci dopięli swego. Hakimi zanotował doppelpacka, a kilkanaście minut później prowadzący spotkanie Danny Makkelie zakończył mecz. Comeback i tym samym zwycięstwo BVB stało się faktem!
Niestety, w 82. minucie boisko z urazem opuścił Jadon Sancho. Anglik schodząc z murawy trzymał się za udo. W tym momencie nie wiadomo, czy jest to poważna kontuzja.
Borussia Dortmund z dorobkiem 7 punktów znajduje się obecnie na drugim miejscu w tabeli grupy F. Liderem jest Barcelona (8 punktów), trzeci Inter (4), a tabelę zamyka Slavia Praga (2 oczka).
BORUSSIA DORTMUND ? INTER MEDIOLAN 3:2 (0:2)
BVB: Bürki ? Hakimi, Akanji, Hummels, Schulz ? Witsel, Weigl ? Sancho (82. Piszczek), Brandt, Hazard (88. Guerreiro) ? Götze (64. Alcácer)
Rezerwa: Oelschlägel, Zagadou, Delaney, Dahoud
Inter: Handanovic ? Godin, de Vrij, Skriniar ? Brozovic ? Candreva, Vecino (68. Sensi), Barella, Biraghi (66. Lazaro) ? Lukaku (73. Politano), Martínez
Rezerwa: Padelli, Valero, Esposito, Bastoni
Gole: 0:1 Martínez (5., Candreva), 0:2 Vecino (40., Candreva), 1:2 Hakimi (51., Götze), 2:2 Brandt (64., Alcácer), 3:2 Hakimi (77., Sancho)
Sędzia: Danny Makkelie (Holandia)
Żółte kartki: Hazard ? Biraghi, Skriniar, Candreva
Stadion: Signal Iduna Park (Dortmund)
Widzów: 66.099 (komplet)
Hakimi za żadne skarby nie może wrócić do Realu:)
Pierwsze 45 minut to jest porażka - żenująca postawa, dreptanie, brak chęci i spanie. Podeszli w sposób żenujący do tego meczu i zasłużenie przegrywali 0:2.
Druga połowa to zupełnie inna drużyna - jeszcze lepsza niż ta z Wolfsburgiem. Agresywna, szybka, zacięta, o to chodzi w grze. Zasłużone zwycięstwo.
W pierwszej połowie byłem gotów na kolanach iść do Dortmundu kląć i zwalniać Favre, w drugiej skakałem jak opętany i cieszyłem się móc oglądać taką Borussię. Pytanie tylko dlaczego tak późno? CZy nie można tak przez 90 minut. Nawet ten Favre jakoś tak odżył i zaczął żyć na tej ławce w drugiej połowie.
Zagrali jednak fantastyczny comeback, pytanie co dalej. Bilans z Interem mimo wszystko niekorzystny (bramki wyjazdowe) a Barcelona jak wygra z nami to ostatni mecz odpuści w przeciwieństwie do Interu. Pozostaje pytanie czy uda nam się ugrać co najmniej 1 pkt na Camp Nou. Jeżeli to zrobią, to mają duże szanse na awans. Obecnie wszystko w naszych rękach i nogach. Szansę na awans oceniam na jakieś 50-60 %. Byle zagrać z takim polotem i pasją jak w drugich połowach w starciu z Wolfsburgiem i dzisiaj.
Jak wkurza mnie przywiązanie Hakimiego do Realu i nie byłem jego zwolennikiem, tak trzeba przyznać, że robi robotę w Dortmundzie i obecnie jest najlepszym piłkarzem w szeregach BVB. To co on wyprawia i z jakim zaangażowaniem walczy o każdą piłkę i w każdej akcji powinno się puszczać nie tylko młodym, a przede wszystkim pozostałym piłkarzom BVB. Właśnie tak wyobrażam sobie pressing i walkę BVB. Stanowi pewnego rodzaju wzór.
Jeszcze długo po tym meczu emocje u mnie nie opadną. Dawno już nie widziałem tak dobrego meczu (45 minut), takiego udanego i pięknego powrotu. Dla takich chwil warto żyć.
Jeszcze tylko żeby mogli tak grać 90 minut i równie dobrze w meczach wyjazdowych.
Nic nie rozumiem z tego meczu ale widać tak miało być. Faza pucharowa na wyciągnięcie ręki ale bez lekceważenia Slavii
Najważniejsze jednak jest to, że drużyna jednak pokazała charakter i ambicje co przełożyło się bramki oraz zwycięstwo i bardzo ważne trzy punkty, które zostały w Dortmundzie. Jednakże cały czas mam wrażanie, że problemem nie jest trener tylko brak odpowiedzialności po piłkarzy, którzy w niewytłumaczalny sposób z fatalnej postawy nagle jednak grać potrafią.
W kwestii piłkarz to niekwestionowanym MON jak dla mnie został Hakimi, którego gole dały bardzo istotne zwycięstwo, później wyróżniłbym Brandta to on dał impuls do odrobienia strat golem kontaktowym i Hazarda, który widać, że z meczu na mecz będzie grał jeszcze lepiej. Najgorszym na boisku moim zdaniem był totalnie niewidoczny goetze, który powinien zostać zmieniony już w przerwie, a po pierwszych 15 minutach.
Zycze sobie i wam zeby to nie byl jednorazowy wybryk.
Mimo wszystko nie graliśmy źle, były strzały, ale miałem wrażenie, że nasi chcą wejść z tą piłką do bramki. Brakowało strzałów z dystansu.
Po przerwie zobaczyliśmy zupełnie inny zespół. Nie wiem co działo się w szatni ale nastawienie naszych piłkarzy zmieniło się o 180 stopni. Szybka, dokładna gra, doskok do przeciwnika i momentalnie drużyna Interu zniknęła z boiska. Świetną robotę wykonał Hakimi, który biegał od obrony do ataku. Jak dla mnie aktualnie Marokańczyk jest w najlepszej dyspozycji wśród graczy BVB. Na plus też Hazard i Brandt. Wejście Paco też przyniosło zmianę, w końcu mieliśmy piłkarza w 16tce Interu.
Oby Hiszpan był jak najdłużej dostępny. Goetze nie będzie takim napastnikiem jak Paco, jego ciągnie do rozegrania, a potem nie ma komu podać/dośrodkować w pole karne. Mam nadzieję, że zarząd przejrzał na oczy i postara się o angaż drugiego napastnika już zimą. Para Martinez/Lukaku pokazała jak powinien grać napastnik na 9. Takiego gracza nam brakuje.
Co do Hakimiego. Wysoka forma na pewno przykuje uwagę Realu, do którego wróci w lato. Nasi powinni postarać się o wykup Marokańczyka. U nas już wie, że ma szansę na regularną grę. W Realu, dopóki trenerem jest Zizu, może nie dostawać tyłu szans co u nas. W jego wieku istotne jest jednak bycie w rytmie mevzkeym, czego u królewskich może mu zabraknąć.
W sobotę mecz na AA. Liczę, że nasi pokażą pazur ze słabym i zdziesiątkowanym na obronie Bayernem. Jeśli zagramy tak jak wczoraj w 2 połowie to jest na to spora szansa.
W LM czeka nas wyjazd na Camp Nou. Wczoraj Slavia pokazała, że wcale Barcelona silna w tym roku nie jest i można z nimi ugrać jakieś punkty. Dodatkowo nie zagra Pique, który się wczoraj wykartkował. Awans jest realny, ale trzeba w tym meczu zapunktować.
Czy nasz klub jest naprawde tak malo atrakcyjny dlas polskich kibicow?
W drugiej to już była BVB, którą chcemy oglądać. Trzymająca za gardło, grająca szybko, energicznie, dokładnie, z pazurem. Oby takie same zaangażowanie było podczas meczu z Bayernem.
@christianlalek
Moim zdaniem fanów i kibiców BVB w Polsce jest dużo. A mała liczba komentarzy. Może to ze względu na stronę internetową? Przydałoby się jej odświeżenie.
Christianlalek, jeżeli chcesz więcej komentarzy na tym forum to musisz poczekać na porażkę BVB
Z perspektywy całych 90 minut można stwierdzić, że umiejętnościami gracze BVB przewyższali rywali co najmniej o klasę, ale nie przełożyło się to na bardziej jednoznaczny wynik z powodu zaproponowanej przez Luciena Favre?a taktyki. W związku z tym, że ten mecz nie różnił się niczym specjalnym od poprzednich (poza swoją dramaturgią, rzecz jasna), pozwolę sobie na kilka uwag ogólnych.
Mam nieodparte wrażenie, że wszelkie zwycięstwa odniesione w tym sezonie (może poza pierwszymi meczami ligowymi i pucharowym z KFC) miały miejsce nie dzięki, a pomimo tego, czego od zawodników oczekuje trener. Na pewno nasza taktyka ma sens, ale od jakiegoś czasu bardzo kuleje wykonanie. Dzieje się tak prawdopodobnie dlatego, że nasze schematy taktyczne gry ofensywnej zostały rozpracowane. Wczoraj zdobyliśmy trzy gole, ale efektem wykonywania ćwiczonych zagrań wydaje się być tylko ten na 1:2. Gol wyrównujący padł bowiem po sytuacyjnym zagraniu wprowadzonego kilka sekund wcześniej Alcacera, a dający nam prowadzenie już w ogóle był skutkiem wyłamania się z utartego schematu i maksymalnego uproszczenia gry ? zredukowania jej do szybkości Jadona i Achrafa oraz zaskoczenia przeciwnika.
Schemat, o którym mówię wygląda mniej więcej tak: po przejęciu piłki w dowolnym miejscu boiska zawodnik, który ją odzyskał szybko podaje ją do kolegi lub holuje w pobliże pola karnego i odgrywa do skrzydłowego. Ten z kolei stara się dotrzeć do linii końcowej, a następnie wycofać do wbiegającego za akcją partnera. W 9 z 10 przypadków tak adresowana futbolówka zostanie wybita prze obrońcę lub złapana przez bramkarza, ale ta dziesiąta próba zakończy się golem. Cały ból polega na tym, że taka gra wymaga mnóstwa dokładności zarówno ze strony skrzydłowego, jak i podążających za akcją ?napastników?, o co ? w połączeniu z nieraz zawrotnym tempem prowadzenia akcji oraz dobrym ustawieniem defensywy przeciwnika ? wcale nie jest łatwo. Tutaj wraca temat braku typowego napastnika, ?lisa pola karnego?, wiedzącego jak ustawić się w oczekiwaniu na piłkę, jak wymanewrować obrońców i znaleźć się w czystej sytuacji do strzału. Ani Gotze, ani żadna z innych ?fałszywych dziewiątek? w tej taktyce sobie nie poradzi, bo albo podejdzie zbyt blisko bramki i minie się z piłką, albo wplącze się w bezsensowne kiwki z przeciwnikami.
Istnieją oczywiście różne warianty tego wzorca, np. taki, w którym defensor odcina naszemu skrzydłowemu kierunek, czym zmusza go do ustawienia się tyłem do bramki i szukania partnera przed polem karnym. Pół biedy, jeśli po otrzymaniu takiej wycofanej piłki zawodnik próbuje strzelać z dystansu lub kontynuuje rozgrywanie akcji po obwodzie. Gorzej gdy umyśli sobie wchodzić dryblingiem w gąszcz obrońców czy też grę na jeden kontakt po trójkącie na przestrzeni nie większej niż jego własny but. Opiera się to chyba na myśleniu magicznym, bo nie przypominam sobie, żeby skończyło się inaczej niż stratą piłki i narażeniem się na kontrę. Zresztą kilka razy zostaliśmy w ten sposób skarceni, nie tylko przez Inter.
Taki model gry wydaje się być wtłukiwany naszym graczom co najmniej od początku okresu przygotowawczego, bo w zasadzie nie garną się oni do wychodzenia poza narzucone ramy, choć jak wspominałem, wiele razy przynosiło to pozytywne rezultaty. Jest to z mojej strony kamyk do ogródka Szwajcara, ponieważ mamy w drużynie piłkarzy z inklinacjami do podejmowania ryzyka, a on sam często wygląda na zaskoczonego tym, co robią jego zawodnicy?
Nie ulega dla mnie jednak wątpliwości, że zdobywane bramki były dla nas paliwem do dobrej gry i pozwalały utrzymać odpowiednio wysoki mental. Nie przeceniałbym tu szczególnie czynnika motywacyjnego i nie doszukiwał się natchnienia ze strony Favre?a w przerwie. Zawodnicy pozytywnie nakręcali się sami, bo zobaczyli, że defensywa Interu, choć dowodzona przez autentyczną gwiazdę, jaką w dalszym ciągu jest Diego Godin, nie jest dla nich niczym szczególnym i niejednokrotnie ligowi przeciętniacy potrafili lepiej i sprawniej przemieszczać się autobusem po własnym polu karnym.
To tyle jeśli chodzi o ofensywę.
W obronie natomiast trudno doszukiwać się aż tak ?zaawansowanych? mechanizmów. Najczęściej bronimy prostą strefą, chwilami zapominając o asekuracji. Do tego zdarza się nam wiele indywidualnych wpadek, jak m.in. ?wielbłąd? zaprezentowany wczoraj przez Akanjiego?
O pomstę do nieba woła drugi stracony wczoraj gol. Inter, wyprowadzając piłkę z własnej połowy nie napotkał żadnego oporu. Mogli robić wszystko, cokolwiek sobie założyli w tej akcji, a nasza defensywa przyglądała się temu jakby znajdowała się na trybunach, a nie na murawie. Po prostu kryminał! Dobrze, że wygraliśmy, bo w przeciwnym wypadku pod adresem defensywy i trenera padłoby wiele sformułowań ciężkiego kalibru. Trochę natomiast poprawiło się ostatnimi czasy w rozgrywaniu końcówek spotkań i nie mamy już takich trudności z oddaleniem gry od własnej bramki, jak miało to miejsce, gdy kompromitowaliśmy się w meczach z Eintrachtem i Freiburgiem.
Suma summarum, znakomicie, że żaden kompromis się nie wydarzył i to my zgarnęliśmy pełną pulę, wypracowując sobie handicap przed dwiema ostatnimi seriami gier. O naszym zwycięstwie zadecydowała większa indywidualna jakość poszczególnych zawodników, ?nos? trenera do zmian (Paco de facto jednym kontaktem z piłką sprawił, że cały mecz zaczął się od początku), a dopiero w dalszej kolejności kwestie mentalne. Zresztą w końcówce, gdy sędzia techniczny musiał interweniować, bo Favre zapędził się na boisko, przeszło mi przez myśl, że dobra gra drużyny bardziej skłoniła trenera do ekspresyjnych reakcji niż on miał wpływ na postawę piłkarzy.
Czynniki psychologiczne wagi nabierają dopiero teraz, gdy spotkanie z Interem mamy już za sobą, a drużyna rozpoczyna kluczową fazę przygotowań do Klassikiera. Wiele jeszcze wyjaśni się dziś wieczorem, gdy zobaczymy jak po trzęsieniu ziemi wygląda Bayern, ale w tej chwili to my mamy więcej argumentów przemawiających za sukcesem w nadchodzącym szlagierze. Bylebyśmy tylko nie padli ofiarą przeświadczenia o niepodważalności własnej taktyki?