Borussia Dortmund pokonała imienniczkę z Mönchengladbach w meczu 2. rundy Pucharu Niemiec 2:1. Obie bramki dla BVB strzelił Julian Brandt.
W pierwszej połowie spotkania żadna ze stron nie osiągnęła wyraźnej przewagi. Obie ekipy miały kilka sytuacji na strzelenie bramki, jednak żaden z bramkarzy nie musiał wyciągać piłki z siatki.
Po zmianie stron obraz gry wyglądał podobnie. Sytuacja zmieniła się w 71. minucie. Oscar Wendt dośrodkował futbolówkę w pole karne gospodarzy, gdzie niepilnowany Marcus Thuram uderzył ją głową i pokonał Marwina Hitza. Od tego momentu zawodnicy BVB musieli śmielej zaatakować. W 77. minucie Julian Brandt oddał strzał ze skraju pola karnego. Piłka odbiła się od jednego z zawodników Gladbach i wpadła do bramki. Chwilę później Thorgan Hazard posłał dokładną centrę na głowę Brandta, który ponownie pokonał Yanna Sommera i skompletował Doppelpacka. W doliczonym czasie gry trener gości, Marco Rose, obejrzał czerwoną kartkę za nieodpowiednie zachowanie przy linii bocznej. Wynik spotkania nie uległ już zmianie, a dortmundczycy zameldowali się w 1/8 finału Pucharu Niemiec.
BORUSSIA DORTMUND ? BORUSSIA MÖNCHENGLADBACH 2:1 (0:0)
BVB: Hitz ? Piszczek, Akanji, Zagadou, Schulz (77. Götze) ? Witsel, Weigl ? Sancho, Brandt, Hazard ? Bruun Larsen (63. Hakimi)
Rezerwa: Oelschlägel, Delaney, Dahoud, Alcácer, Guerreiro, Balerdi, Morey
BMG: Sommer ? Beyer, Zakaria, Elvedi ? Lainer, Benes (82. Herrmann), Bensebaini (30. Wendt) ? Hofmann (87. Makridis), Neuhaus ? Stindl, Thuram
Rezerwa: Grün, Strobl, Traoré, Ginter, Noß, Poulsen
Gole: 0:1 Thuram (71., Wendt), 1:1 Brandt (77., Piszczek), 2:1 Brandt (80., Hazard)
Sędzia: Benjamin Cortus (Röthenbach a. d. Pegnitz)
Żółte kartki: Schulz ? Zakaria, Neuhaus
Czerwona kartka: Rose (trener, 90.+1)
Stadion: Signal Iduna Park (Dortmund)
Widzów: 79 800
Nic dobrego nie można powiedzieć dalej o grze. Jaka patologia była taka jest dalej. Nikomu nie chce się biegać i tylko szczęśliwe bramki Brandta (normalnie szok) pozwalają im dzisiaj cieszyć się z awansu. Ciekawe kiedy skończy im się limit szczęścia.
Obrona jest tragiczna, ale mimo wszystko za totalnie drewnianego i bezużytecznego Akanjego, który w całym sezonie zagrał tylko 1 raz dobrze (z Barceloną), postawiłbym na duet Zagadou - Hummels. Młody też popełnia błędy i gra chimerycznie, ale przynajmniej jest młody i wciąż się uczy - a na dodatek nie odpuszcza, w przeciwieństwie do Akanjego.
Zobaczymy co przyniesie przyszłość. Niestety tym meczem Favre wyczyścił sobie konto wśród Bossów i znów musiałby nie wygrać z 10 meczów, żeby zapaliła się pomarańczowa lampka, że jednak tutaj nie pasuje.
1) bez Hummelsa obrona wyglada dużo gorzej,
2) granie zawodnikami na ich pozycjach (np. Brandt) daje same korzyści, czego nie można powiedzieć o ?kombinowaniu?
3) Larsen i nieobecny na murawie Dahoud winni być sprzedani bo zatrzymali się całkowicie w rozwoju
Wczorajszy mecz LFC i Arsenalu to praktycznie mecz rezerw w mało znaczącym pucharze.
"Szczęśliwe bramki" ?? Gole zdobyte po ładnych akcjach a przy odrobinie szczescia i lepszej skutecznosci Sancho mogli zdobyc conajmniej dwie więcej.
Środek obrony zagrał wczoraj bardzo solidnie, chociaz zawsze odczuwam lekki niepokój kiedy Akanji przyjmuje piłkę blisko rywala. Zagadou zagrał świetnie, a w zasadzie powiedziałbym ze zagrał jak zawsze kiedy wychodził na murawe z tą różnicą ze wystrzegł sie błędów i nie walnął żadnego "babola" który by zaważył na jego ocenie, chłopak moze jest wolny ale świetnie czyta gre, naprawde twardo stoi na nogach i fajnie potrafi wyjsc z piłką.
Schulz solidnie, a Piszczek poprosty juz nie wytrzymuje tempa.
Środek wg. mnie bez fajerwerków ale tez solidnie.
Napastnik... a grał ktos na szpicy czy wyszlismy w 10 ?? Po wejsciu Mario gra ruszyła.
Dodatkowo na wg mnie na plusa zasłużyli również Hitz, Hazard i przede wszystkim Zagadou który na krok nie odpuszczał młodego Thurama. Do solidnych przynajmniej moim zdaniem ten zaliczyli Witsel, Piszczek oraz Bruun Larsen, który całkiem nieźle mimo wszystko radził sobie na pozycji. Ba miałem podobne wrażenia co gry Akanji'ego, który w końcu nie wyglądał jak saper na polu minowym.
Liczę na podobny efekt i skład z Wolsfburgiem, który w ostatnim meczu dostał solidne manto od redbullowych puszek.
(Pawelinho, piszę na telefonie więc Ż działa)