Borussia Dortmund rozpoczęła sezon 2019/20 od kompletu zwycięstw w sparingach, zdobycia Superpucharu Niemiec oraz awansu do kolejnej rundy krajowego pucharu. W dwóch pierwszych kolejkach Bundesligi BVB osiągnęła zadowalające rezultaty (5:1 przeciwko Augsburgowi oraz wyjazdowe zwycięstwo 3:1 przeciwko FC Köln).
Niespełna dwa tygodnie temu końca dobiegł sierpień, a wraz z nim zakończyła się seria meczów bez porażki podopiecznych Luciena Favre'a. W spotkaniu rozgrywanym w Berlinie przeciwko Unionowi, Borussia wyglądała tak, jak w wielu meczach zeszłego sezonu przeciwko teoretycznie słabszym drużynom, czyli nijako. Podczas przegranego 1:3 meczu, na boisku widać było w poczynaniach Czarno-Żółtych wszystko to, co charakteryzowało ich w starciach ze słabszymi w minionej kampanii: indywidualny błąd obrońcy, nieporadność w konstruowaniu akcji, przegrywanie pojedynków stykowych, mała liczba strzałów, zwłaszcza z za pola karnego. Oczywiście nie mogło zabraknąć bramki straconej po rzucie rożnym dla rywali. Na dodatek piłkarzom Unionu chciało się bardziej niż graczom BVB, co po meczu przyznał Julian Brandt.
Nic więc dziwnego, że na trenera Dortmundu, Luciena Favre'a, spadła fala krytyki. Teraz światło dzienne ujrzał artykuł w Sport Bildzie, według którego w Borussii Dortmund ma miejsce konflikt między graczami a wspomnianym Favrem.
Zdaniem niemieckiego portalu, powrotny transfer Matsa Hummelsa to pomysł prezesa BVB, Hansa Joachima Watzkego, który chciał pozyskać gracza z mentalnością zwycięzcy. Sam Favre nie był zachwycony ściągnięciem byłego reprezentanta Niemiec, gdyż ten nie pasuje mu do taktyki gry obronnej, ponieważ jest zbyt wolny. 61-latek wolałby mieć w swojej drużynie Abdou Dialla, który po transferze Hummelsa został sprzedany do PSG.
Zdaniem Sport Bilda, Favre nie jest również zadowolony z faktu, że do BVB dołączył Nico Schulz. Wydaje się to o tyle dziwne, że Borussia od dawna miała problem z pozycją lewego obrońcy, a poprzedni sezon był całkiem udany dla występującego wówczas w Hoffenheim reprezentanta Niemiec.
Kolejna nowinka magazynu to nietykalność niektórych graczy, a w zasadzie brak rotacji w wyjściowym składzie. Tacy zawodnicy, jak Bürki, Piszczek, Akanji, Hummels, Witsel, Sancho, Reus i Alcácer grają praktycznie zawsze. Rzekomo ma to negatywny wpływ na intensywność treningów.
W kolejnym punkcie Sport Bild podał oczywistą oczywistość: Favre jest za mało emocjonalny. Nie sposób się z tym nie zgodzić. Jak jednak można przeczytać w artykule, brak żywiołowości w poczynaniach Favre'a nie odpowiada piłkarzom BVB. Uważają oni bowiem, że trener ma złe podejście do walki o tytuł mistrza Niemiec. Ich zdaniem ważna jest rozmowa, a nie sama praca. Mantrą Favre'a jest bowiem, że zespół musi pracować zamiast mówić.
Można dyskutować, czy informacje podane przez Sport Bilda są prawdziwe. Przed Borussią Dortmund intensywne tygodnie. W najbliższym czasie dortmundczycy zmierzą się kolejno u siebie z Bayerem Leverkusen i FC Barceloną, a także z Eintrachtem Frankfurt na wyjeździe. Ewentualne niepowodzenia mogą podgrzać atmosferę wokół trenera, jednak lepszy styl oraz korzystne rezultaty powinny nieco uciszyć dyskusje.
może czas na zmiany...
Choć zgadzam się, że zarząd obdarza zbyt dużym sentymentem ekipę, która wygrywała mistrzostwo parę lat temu. Śnią o tym co noc i chyba nie mogą zapomnieć.
Hummels, Gotze, Grosskreutz wciąż uwielbiani. Do tego wieczne wzdychanie Watzkego, jakim to Lewy nie jest cudownym piłkarzem...
Trochę się już smieszne te sentymenty robią
To takie moje przemyślenia.
Nie od dziś wiadomo, że odkąd apetyty wzrosły po "erze Kloppa" to nie jest mi po drodze z prezesem. Uważam, że jego aspiracje są zbyt małe w stosunku do możliwości klubu. W tym sezonie jest trochę inaczej i zobaczymy jak się zachowa, jeżeli nie uda mu się zrealizować "celu" do którego podobno dąży - Mistrzostwa Niemiec. Z taką grą jaką zaprezentowali w meczu z Unionem nie tylko nie zdobędzie Mistrzostwa, ale też straci wicemistrzostwo na rzecz Lipska - który na chwilę obecną ma większe szansę na Mistrzostwo niż BVB - mają odpowiednią mentalność, ambicje i trenera, który reaguje na to co się dzieje.
Nie sposób odmówić Favre'owi umiejętności trenowania, ale niestety moim zdaniem ten Pan po prostu się wypalił. Gdyby to był Favre sprzed kilku lat, ten z początków Gladbach to co innego. Teraz sprawia wrażenie zmęczonego życiem. Gdyby to był okres początków BVB, czasów Dolla lub początków Kloppa to co innego. Gdyby miał chłopaków, którzy byliby wpatrzeni w niego jak w obrazek i realizowali jego zalecenia to działałoby to.
Niestety obecnie BVB to już inny poziom. To poziom gwiazdeczek, niespełnionych (Gotze, Hummels), spragnionych sukcesów (Sancho, Reus). To już nie ten sam poziom co na początku Kloppa, kiedy za miskę ryżu i perspektywie transferu do Realu, Barcelony czy bayernu poniesie ich to od zwycięstwa do zwycięstwa.
Tutaj potrzebny jest trener z autorytetem, który będzie chciał zdobyć to Mistrzostwo a nie nauczyciel. Tacy ludzie jak ww. muszą wiedzieć kto jest szefem i jak mają grać. A nie uczyć ich jak przyjmować piłkę i jak ustawiać się w obronie - oni to już umieją. Oni mają wyjść na boisko i wygrywać mecze. A rolą trenera jest tylko dokonywanie korekt w składzie i wybieranie tych najlepszych z najlepszych.
Jeżeli to się nie zmieni, to najlepsze co ich może spotkać to 3 miejsce na koniec sezonu ze sporą stratą do bayernu i lipska, które mogą rozstrzygnąć w tym sezonie losy Mistrzostwa, jeżeli BVB nie obudzi się zbyt wcześnie.