Pierwsza porażka Borussii Dortmund w sezonie 2019/20 stała się faktem. Podobnie jak często miało to miejsce w zeszłej kampanii, dortmundczycy stracili punkty w spotkaniu, przed którym byli stawiani w roli faworyta.
W pierwszej połowie podopieczni Luciena Favre'a byli częściej przy piłce, jednak to gospodarze objęli prowadzenie. W 22. minucie pozostawiony bez krycia przy rzucie rożnym Marius Bülter pokonał Romana Bürkiego. Chwilę później po składnej akcji wyrównał Alcácer. Jak się potem okazało, była to jedyna bramka strzelona przez piłkarzy BVB.
Po przerwie goście starali się wyjść na prowadzenie, jednak do siatki Bürkiego ponownie trafił Bülter. W 75. minucie trzecie trafienie dla Unionu dołożył Sebastian Andersson. Na nic zdały się próby odrobienia strat przez graczy z Dortmundu. Ostatecznie beniaminek Bundesligi pokonał wicemistrza Niemiec 3:1.
1. FC UNION BERLIN - BORUSSIA DORTMUND 3:1 (1:1)
FCU: Gikiewicz - Trimmel, Friedrich, Subotic, Lenz - Schmiedebach (63. Gentner), Andrich - Bülter (76. Mees), Becker - Ujah (80. Kroos), Andersson
Rezerwa: Nicolas, Ryerson, Polter, Gogia, Abdullahi, Parensen
BVB: Bürki ? Piszczek, Akanji, Hummels, Hakimi ? Weigl (76. Guerreiro), Delaney (46. Dahoud) ? Sancho, Reus, Brandt (86. Bruun Larsen) - Alcácer
Rezerwa: Hitz, Zagadou, Götze, Schulz, Wolf, Schmelzer
Gole: 1:0 Bülter (22., Trimmel) 1:1 Alcácer (25., Sancho) 2:1 Bülter (50., Andersson) 3:1 Andersson (75., Becker)
Sędzia: Dr Felix Brych (Monachium)
Stadion: Stadion An der Alten Försterei (Berlin)
Widzów: 22 467
Przegraliśmy bo Unionowi się bardziej chciało, bo Akanji grał jak amator, bo się przed nami nie położyli. Wina Favre polega na tym że się to nie boją, nie potrafi ryknac i zmotywować gwiazdeczek do walki
Oczywiście niemniej odchudzanie składu i nie zapełnianie wartościowymi graczami to już błąd W & Z.
Favre jest jak z dowcipu o Smudzie: co tam u pana panie trenerze? Bez zmian...
Mecze z leverkusen i Eintrachtem pokażą czy to było zlekceważenie przeciwnika czy po prostu słaba forma. Przy czym mam nadzieje ze panów Weigla i Dahouda szybko nie zobaczę w akcji
A tak na poważnie, sam chciałybym się wypisać z tego całego kibicowania bo ile razy widze takie mecze to mowie sobie w głowie ze to koniec i teraz będę tylko biernym obserwatorem futbolu incuriose. Sam potem łapie się na tym ze za tydzień oglądam mecz lub w miare możliwości śledzę wynik online. Niestety. Podejrzewam ze Borussia będzie jaka jest. Będą wielkie marzenia i plany ale one się nie spełnią bo w tym klubie coś pękło po pamiętnym finale Ligi Mistrzów. Można oglądać, lub odpuścić i być zdrowszy. Ja z dwojga złego wybieram opcję numer dwa, bo nie mam klubu, który powoduje szybsze bicie serca. Jak długo tacy będziemy? Nie mam pojęcia, ale pewnie minie kilka dobrych lat rozczarowań i goryczy. Jedno wiem na pewno. Te dwa kolory to pomimo częstych zawodów i ociekającego brązowym kolorem kupy smutku, są wciąz moimi ulubionymi. Dlatego wole się kiedyś bardzo mile zaskoczyć, niż udawać kibica przy okazji ewentualnego mistrzostwa. Moze jeszcze za mojego życia.
Pierwszego straconego gola jeszcze od biedy dałoby się wytłumaczyć, chociaż zostawienie przy rzucie rożnym niepilnowanego gracza na 16. metrze jest proszeniem się o wpier? Jeśli już się Alcacer pofatygował we własne pole karne, to mógł też przypilnować typa wbiegającego sobie w szesnastkę na pełnym luzie. Akanji dostrzegł go z kolei ułamek sekundy za późno. Za to druga i trzecia bramka w normalnym klubie sprawiłyby , że tacy delikwenci jak nasz przekomiczny duet stoperów kilka następnych spotkań powinni oglądać z trybun, o ile znaleźliby się kibice, którzy mieliby życzenie obok nich usiąść nie odczuwając obrzydzenia.
I tak, drugi gol obciąża tylko i wyłącznie konto Akanjiego. Najpierw źle podał, potem pozwolił sobą zakręcić jak średniej klasy junior, a na koniec utworzył strzelcowi korytarz, którym ten posłał piłkę obok Burkiego. Bramkarza winiłbym tu najmniej, bo w tej samej akcji odsunął na chwilę nieuniknione, ale przy dobitce nie miał nic do powiedzenia. To Akanji powinien wykonać jeszcze jedną próbę bloku. Niestety odpuścił.
Przy trzecim golu znów nastąpił wylew w obronie. Tego, co zrobili nie da się nawet jakoś sensownie scharakteryzować. Nie przypominam sobie, kiedy ktoś wbił nam aż tak upokarzającego gola. Chyba trzeba by się było cofnąć pamięcią do czasów Bosza. Na dodatkową laurkę zapracował sobie nasz bezsenny pieszczoszek, któremu wybitne doświadczenie wyniesione z setek meczów w Bayernie i reprezentacji Niemiec podpowiedziało, żeby nawet nie wysilał się ze wślizgiem w celu przecięcia toru lotu piłki, bo i tak nie zdąży tego zrobić. Moment, w którym cofa nogę i się prawie zatrzymuje jest wprost epicki, można go oglądać bez końca! Kwintesencja sportowego doświadczenia!
Te jego legendarne wprowadzenia piłki do gry są jak na razie jednorazówką, która wypaliła na inaugurację sezonu, a potem całkiem zanikła. Ani dziś, ani tydzień temu nie dały nam totalnie nic. Żeby nie było, że krytykuję go w czambuł, to napiszę, że w 68. minucie pierwszy raz w tym sezonie dał coś konkretnego w defensywie, odzyskując piłkę w polu karnym i uruchamiając ciekawie zapowiadającą się kontrę (ciekawą kontrę w meczu z Unionem Berlin?).
W ataku również byliśmy dziś więcej niż beznadziejni. Sancho zniknął z boiska na chwilę po zanotowaniu asysty. W drugiej połowie pojawił się dosłownie na chwilę. Paco i Reus też nic ni grali ? żal było patrzeć, jak uciekają im piłki całkiem fajnie zagrywane przez Brandta (on jeden chciał coś od siebie dać z przodu). Żałosna była natomiast akcja Alcacera w 61. minucie. Dowiodła ona, że naprawdę potrzebny jest nam drugi napastnik. Silny i szybki. Paco dobrze przyjął sobie piłkę, ale nie był w stanie wygrać fizycznego pojedynku o wyjście na czystą pozycję do strzału. Chłop mający około 80 kilogramów przepchnąłby obrońców i pomknął w kierunku bramki. Niestety Hiszpan jest chudziną chodzącym w bokserskiej wadze średniej łamane na junior średnią i nie jest w stanie sprostać takim wymaganiom. Pewnie jeszcze nie raz będzie okazja na to pomstować? Od około 80. minuty zaczęły się z kolei rozpaczliwe wrzutki w pole karne, bez żadnego wysiłku blokowane przez obrońców lub wychwytywane przez Gikiewicza. Na domiar złego pod koniec Favre wywiesił białą flagę wpuszczając na boisko Bruuna Larsena?
Inny problem w ataku wiązał się z brakiem szybkości wszystkich naszych graczy. Było mianowicie mnóstwo okazji, żeby dopaść do odbitej piłki, ale nasi nie potrafili tego skutecznie robić. Większość padała łupem Unionu, a jak już jakąś nam się udało przejąć, byliśmy zmuszani do ponownego konstruowania akcji, bo berlińczycy nad wyraz sprawnie organizowali się w obronie. Do tego w drugiej połowie na boisku pojawił się Dahoud.
Na co ja liczyłem przed meczem pisząc, że powinien zagrać od początku? Na cud chyba? Jego wejście nie dało nam nic. Zresztą nie mogło dać, bo mam wrażenie, że Mo nie tylko nie rozwija się sportowo, ale wręcz się cofa. Coraz bardziej upodabnia się stylem gry do Sahina. Zero polotu, zero kreatywności, zero odwagi. Null. Jeśli chce coś osiągnąć w BVB musi się ogarnąć. Na dobry początek proponuję, żeby zrobił coś z prezencją, bo wygląda jak mocno sfatygowany mop? Niektórzy widać tak mają, że to, co na głowie wpływa na zawartość jej wnętrza.
Jeśli zaś chodzi o głowy, to ciekawe, jak poważny okaże się uraz Delaneya? Sam upadek po zderzeniu z przeciwnikiem wyglądał dość groźnie. Mam nadzieję, że na drugą połowę nie wyszedł tylko przez profilaktykę, bo i bez niego nasza lista kontuzjowanych zaczyna wyglądać, no cóż, jak zwykle?
Podsumowując, zostaliśmy dziś upokorzeni. Sposób, by nas powstrzymać okazał się nie dość, że banalny, to jeszcze powszechnie znany ? wystarczyło obejrzeć nasze wiosenne spotkania i wyciągnąć z nich właściwe wnioski. Swoją droga to cholernie przykre, że z tych naszych wtop wnioski wyciągają wszyscy wokół, tylko nie my?
Wielkie gratulacje dla Unionu. Być może tym meczem zbudowali się na resztę sezonu, tak jak rok temu Fortuna. Tylko dlaczego naszym kosztem, Panie Favre?
Są mecze których się nie wybacza. Można przegrać 6:0 z bayernem i to bardzo boli. Ale wiesz, że straciłeś pkt z drużyną lepszą od Ciebie.
Ale jak tracisz pkt z drużyną, która ma mniej pieniędzy niż wart jest 1 piłkarz BVB - to jesteś frajerem. W DOSŁOWNYM tego słowa znaczeniu. I nie zmienią tego żadne ostrzeżenia, żadne "nie wolno tak mówić o kochanej drużynie".
Prawda jest bolesna. BVB to drużyna FRAJERÓW. Też jest mi przykro z tego powodu. Ale taka jest rzeczywistość w 2019 roku.
Oni nie potrzebują nauczyciela (to nie ten etap rozwoju BVB). Oni potrzebują motywatora - autorytetu. Jakim był Klopp, jakim był swego czasu Tuchel dopóki ich nie skłócił, jakim był Sammer. Tylko z takimi trenerami można odnosić sukcesy.
Moje przewidywania to 3 miejsce na koniec sezonu. Tyle mogę powiedzieć po pierwszych 3 kolejkach. Chyba że po przerwie na reprezentacje nagle zaczną grać cudownie i wszystko się odmieni. Wtedy znów powiem, że mogą powalczyć o Mistrzostwo - do kolejnej żałosnej porażki. I tak w kółko....
Znów wychodzi złe przygotowanie do sezonu. Starczyło im sił nie na 34 kolejki, a 90 minut 1 kolejki.
2 i 3 kolejki to jest pokaz partactwa i nieudolności w obronie. Nie zawsze będą mieć takie szczęście jak w 2 kolejce.
Żeby w tej lidze zdobywać Mistrzostwo, to trzeba być niemal perfekcyjnym. Bayern nie wybaczy błędów, a my właśnie go zrobiliśmy, oddając 3 pkt beniaminkowi, który pewnie wygra kolejny raz za kilka miesięcy. Wiadomo, że 1 meczem nie przegrywa się Mistrzostwo, ale właśnie zmniejszyli sobie margines błędu na stratę pkt z silniejszymi rywalami. Gdzieś te 3 pkt będą musieli odzyskać (np. wygrywając na wyjeździe z Lipskiem czy w Monachium).