Niedziela, siódmy lipca 2019. Od samego rana na stadionie Rote Erde w Dortmundzie czuć nastrój piłkarskiego święta. Może i nie błyska tak wiele fleszy, brakuje wypełnionych po brzegi trybun, zawodnicy na murawie nie mają lukratywnych kontraktów i rozsławionych nazwisk, a wszystkie mecze rozgrywają się w cieniu Westfalenstadionu, ale nikomu w niczym to nie przeszkadza. Murawa przygotowana, flagi wokół boiska rozwieszone, a zawodnicy gotowi do gry. Punktualnie o godzinie 10 rozbrzmiał pierwszy gwizdek i rozpoczęła się 28. edycja Südtribünenmeisterschaft.
W turnieju udział wzięło 48 fanklubowych drużyn, które przyjechały nie tylko z Niemiec, ale także zza granicy. Licznie przybyłych kibiców czekało mnóstwo sportowej rywalizacji i związanych z nią emocji, a dla tych, którzy przyjechali głodni piłki, szczególną gratkę stanowił fakt, że od śledzenia meczów nie dało się uciec. Za sprawą czterech przygotowanych boisk i napiętego terminarza, co 10 minut (bo tyle trwało jedno spotkanie) na murawie meldowało się osiem drużyn, by stanąć w grupowe szranki. Reprezentacja Polnische Borussen na swój pierwszy gwizdek musiała nieco poczekać.
Kiedy wszyscy zgromadziliśmy się pod flagą Polnische Borussen u bram Rote Erde, do rozpoczęcia pozostał niespełna kwadrans. Czekał już na nas widok pierwszych szykujących się do gry, niemniej wcale nie przybyliśmy na miejsce ostatni. Trybuna, pełniąca jednocześnie rolę szatni, wciąż się zapełniała. Nasi zawodnicy ulokowali się na jej końcu. Było to strategiczne posunięcie naszej kadry. Starannie wybrane miejsce znajdowało się bowiem najbliżej placu naszych grupowych zmagań.
Zawodnicy nie marnowali czasu i krótko po przywdzianiu fanklubowych barw, ruszyli do rozgrzewki. Piłka sama ich szukała, bo choć przybyliśmy bez ani jednego egzemplarza, to błyskawicznie jakaś futbolówka zaczęła krążyć pomiędzy naszymi piłkarzami. W tym czasie końca dobiegły dwie pierwsze serie gier. W trzecim meczu grupy D, w której się znaleźliśmy, przyszedł czas na debiut naszej reprezentacji. Po ostatnich szlifach i wspólnym zdjęciu, zmotywowani i skupieni gracze wyszli na boisko.
Wiele z obecnych na turnieju fanklubów ma komfort spotykania się w pełnym gronie zdecydowanie częściej niż na dorocznym zlocie. Ich reprezentacje kolejny już raz brały udział w Südtribünenmeisterschaft, piłkarze i piłkarki z drużyn byli ze sobą zgrani, nie odczuwali takiej presji jak nasi debiutanci. Brzmi to jak szukanie wymówek, niemniej nie da się ukryć, że to właśnie regularność zespołu Gelbe Wand Nordhessen pozwoliła im odnieść triumf w starciu z naszymi piłkarzami.
Porażka w pierwszym meczu była pechowa. Rywale nie byli piłkarsko lepsi, ale pomogła im widoczna w ruchach i popełnianych błędach indywidualnych nerwowość Polnische Borussen. W taki sposób Nordhessen wystarczyło półtora uderzenia do zwycięstwa 3:0. Dopełnieniem klęski otwarcia był kuriozalnie stracony gol samobójczy. Nie położył się on jednak cieniem na dalszych występach. Ekipa Gelbe Wand zwyciężyła dzięki rutynie, ale kolejni rywale stracili już tę przewagę ? stawali naprzeciw drużyny, która szybko pojęła, jak należy grać.
Nasza kadra bardzo szybko przeanalizowała swój debiut i wyciągnęła odpowiednie wnioski. Zaowocowało to już w następnym spotkaniu. Drugim występem nasz zespół całkowicie puścił w niepamięć pierwszy pojedynek. DEAF BVB Fanclub, nasz drugi przeciwnik, pokazali, że piłka przy nodze im nie przeszkadza, ale nasza drużyna bardzo szybko wybiła wszystkie argumenty z ich rąk. Po świetnym dalekim podaniu Maczugi, naszego kapitana, wynik został otwarty znakomitym uderzeniem bez przyjęcia, chwilę później Pawlak, nasz napastnik, ustrzelił dublet, a na 3:0 podwyższył Brokmen. Na naszych twarzach ponownie zagościł uśmiech i podbudowani zwycięstwem wypatrywaliśmy już trzeciego starcia.
Trzecim grupowym rywalem byli Schwarzgelbe Domborussen. Tym razem Polnische Borussen również nie pozwolili rywalom na wiele, ale fortuna była w tym dniu niezwykle przewrotna. Wystarczyło jedno złe wybicie, by przeciwnicy zdobyli prowadzenie, którego już nie oddali.
W międzyczasie na fanklubowiczów czekały także inne atrakcje. Członkowie fanklubów mieli możliwość zwiedzenia stadionu z przewodnikiem, a zgromadzonych kibiców odwiedzili Siggi Held i Teddy de Beer oraz klubowa maskotka Borussii, pszczoła Emma. Ta ostatnia bardzo chętnie zresztą przyłączyła się do nas. Ponadto na boisku pojawiły się też ? a jakże ? race.
Czwarte spotkanie naszej drużyny miało okazać się kluczowe. Od jego wyniku zależało, czy nasze szanse na wyjście z grupy pozostaną realne czy matematyczne, toteż w powietrzu czuć było, że będzie to mecz wyjątkowy. W tym miejscu należy oddać głos Mili, selekcjonerowi naszej drużyny, który na forum podzielił się krótką relacją ze sportowych wydarzeń tego dnia.
? Mecz przeciwko Der hat doch schon gelb to huśtawka nastrojów. Początek bardzo nerwowy, szczególnie w obronie (Maczuga), na co wpływ miała z pewnością obecność chyżonogiej atakującej w szeregach drużyny przeciwnej. Dość szybko zostaliśmy ładnie skontrowani, angażując zbyt dużą liczbę zawodników z przodu i zrobiło się 0:2. Kluczową decyzją było zdjęcie naszego snajpera Pawlaka i wprowadzenie Alitosa. Mario rozkręcił bajeczną techniką nasz atak i w cztery minuty, po jego asyście i golu, odwróciliśmy wynik na naszą korzyść. Rewelacyjna pogoń, na którą przeciwnik nie znalazł recepty. Wspaniały pokaz walki i determinacji.
Droga z piekła do nieba, jaką pokonali Polnische Borussen, okazała się jeszcze słodsza, ponieważ wyniki pozostałych meczów ułożyły się tak, że o sprawie awansu rozstrzygaliśmy sami. Wszystko albo nic. Zwycięstwo albo koniec zmagań. Część z nas, która wciąż nie skorzystała z możliwości zwiedzenia stadionu nie musiała długo się wahać, czy w przypadku ewentualnego awansu odpuścić wycieczkę na rzecz dopingowania naszej drużyny. Drugie już zwycięstwo 3:0 było wystarczająco przekonujące. Ponadto nasi zawodnicy grali jak z nut, a fantazja Alitosa sprawiła, że wszystkim nam opadły szczęki.
? Będąc w mało komfortowej sytuacji przy linii bocznej, złapał piłkę między kostki, przeskoczył nad stopami obu zdezorientowanych przeciwników i spokojnie wyłożył ją przed bramkę ? opisał wyczyn swojego podopiecznego Mila.
Na zamknięcie grupowej rywalizacji wyniki naszej reprezentacji wyglądały następująco:
Grupa D
Polnische Borussen - Gelbe Wand Nordhessen 0:3
Polnische Borussen - DEAF BVB Fanclub 3:0
Bramki: Pawlak 2, Brokmen
Polnische Borussen - Schwarzgelbe Domborussen 0:1
Polnische Borussen - Der hat doch schon gelb 3:2
Bramki: Brokmen, TomLi, Alitos
Polnische Borussen - Die schwarzgelbe 13 3:0
Bramki: Brokmen, TomLi, Pawlak
Krótko po zakończeniu starć w grupach, przyszedł czas na 1/8 finału. Naprzeciwko Polnische Borussen stanęli Dortmunder Ems Borussen. Naszym graczom nie brakowało motywacji, poświęcali się dla drużyny nawet kosztem urazu, jak Kasku, nasz bramkarz, który z powodu kontuzji dłoni musiał opuścić plac gry. Woli zwycięstwa nie złamał nawet gol straty, który został szybko odrobiony dzięki Roflmilionowi, który umieścił piłkę w siatce. Regulaminowy czas gry nie wystarczył jednak do rozstrzygnięcia, o awansie zadecydować miał konkurs jedenastek. Ostatecznie Polnische Borussen odpadli z turnieju.
Rozczarowani przebiegiem rzutów karnych opuściliśmy murawę, by udać się do organizatorów, aby odebrać nagrody pocieszenia. Paulinę, naszą delegatkę, spotkała jednak spora niespodzianka, kiedy na jej ręce złożono nie tylko małe upominki dla drużyny i dyplom, ale także puchar. Minorowe nastroje szybko nas odstąpiły, a ich miejsce ponownie zajęła radość.
W końcowym rozrachunku osiągnięty przez reprezentację Polnische Borussen rezultat okazał się nadzwyczaj imponujący. Według tego, co umieszczono na dyplomie, nasz fanklub zajął dziewiątą lokatę spośród 48 uczestników. Na koniec dnia opuszczaliśmy więc Dortmund z podniesionymi głowami, zwłaszcza że był to debiut naszej drużyny na Südtribünenmeisterschaft.
Choć wiele drużyn opuściło Rote Erde krótko po zakończeniu swojej przygody z turniejem, to my pozostaliśmy aż do samego finału. Po pełnym emocji spotkaniu (2:2) o wyniku także decydowały rzuty karne, które lepiej wykonywali zawodnicy Unser Stolz. I to oni wznieśli w geście triumfu najważniejsze trofeum.
Udział w zorganizowanym przez Fan-Projekt Dortmund turnieju był dla nas wszystkich piękną przygodą. Mogliśmy nie tylko wziąć udział w sportowej rywalizacji, ale też ponownie się spotkać i spędzić świetny czas razem. Był to nasz pierwszy turniej, ale z pewnością nie ostatni. Najlepsze dopiero przed nami!
Pozdrawiam
Mam nadzieje,że w niedalekiej przyszłości do tak wspaniałej rodziny jaką jest PB.
Dziękuję wszystkim którzy byli i tym co nas wspierali
Super przeżycie
Pomimo ciężkiego urazu
Do zobaczenia za rok:)
Dzięki FC PB
Przede wszystkim składam podziękowania tym, którzy pojechali do Dortmundu nas dopingować. Widzieć Was przeżywających mecze, jak gdyby grała Borussia, to świetne uczucie. Sportowo na pewno można było pokusić się o więcej ale nie można wybrzydzać - jak na debiut oraz wspomniany już fakt, że na boisku spotykamy się raz w roku na zlocie, było bardzo dobrze. Mamy drużynę i świetną atmosferę, co jest niezwykle budujące. Nie ma wątpliwości, że do przyszłorocznej edycji lepiej się przygotujemy. Doceniam poświęcenie Kasku, który wrócił do domu ze złamanym palcem. Wierzę, że za rok pojedziemy jeszcze liczniejszą grupą.
Dzięki Szymon za relację.