Apetyt rośnie w miarę jedzenia. I podobnie, proporcjonalnie do osiąganych rezultatów, rosną oczekiwania. Niemal bezbłędna jesień Borussii Dortmund rozbudziła nadzieje kibiców na długo oczekiwaną detronizację Bayernu Monachium. Przed zimową przerwą, mając dziewięć punktów przewagi nad rywalem, nikt nie pamiętał już przedsezonowych, skromniejszych założeń. Dlatego też nawet trwająca do ostatniej kolejki rywalizacja, nie okazała się satysfakcjonująca. Tym samym, patrząc z perspektywy sprzed pierwszej kolejki właśnie zakończonego sezonu, wśród Borussen zaistniało interesujące zjawisko ? rozczarowanie pomimo braku oczekiwań.
Kolejna mistrzowska patera wylądowała w gablocie Bayernu ? 29. w historii, siódma z rzędu. Sezon się skończył i dobrze, można było powiedzieć po zakończeniu rozgrywek 2017/18. Tym razem chciałoby się, aby trwał on jak najdłużej. A przynajmniej tak długo aż rozstrzygnięcie okaże się inne. Cud się jednak nie wydarzył. Popełnione błędy nie pójdą w zapomnienie, wstydliwe porażki nie zostaną przyćmione blaskiem chwały zwycięzców; cieniem kładą się na pewnym osiągnięciu drużyny Luciena Favre'a. Borussia nie została mistrzem Niemiec. Ale uważana za drugą siłę w kraju drużyna, po raz pierwszy od sezonu 2015/16 faktycznie dowiodła prawdziwości tych twierdzeń i zajęła drugą lokatę.
25, 19, 10, 10, 15, 21. Nie jest to wynik ostatniego losowania Lotto, ale kolejne przewagi, które Bayern Monachium wypracowywał nad wicemistrzami Bundesligi od sezonu 2012/13. Tym razem jednak hegemon z Monachium musiał się bardziej wysilić. I wysiłek się opłacił. Mistrz jesieni pozostał z tym tylko symbolicznym tytułem. Peany na ten temat pozostawię jednak innym. Borussia bowiem też zasłużyła na uznanie. Czarno-Żółci mimo wszystko dokonali sztuki nieoglądanej od sześciu lat. Zajęli drugie miejsce, mając zaledwie jednocyfrową stratę do triumfatora.
O końcowym rozstrzygnięciu zadecydowały trzy punkty. Czy tym samym Bayern zwyciężył w rywalizacji, dzięki tym, które zdobył demolując BVB w Monachium? To byłoby zbytnie uproszczenie. Przewaga Borussii została roztrwoniona w sposób, który nie wymaga dodatkowego komentarza. Dortmundczycy w pierwszej części sezonu wspięli się wysoko, w rundzie rewanżowej nie zamortyzowali upadku wystarczająco skutecznie. Wiosna rozczarowała jesień. Sytuacja Czarno-Żółtych jest jednak bliźniacza do sytuacji dziecka, które wspinając się na drzewo, spadło z gałęzi. Upadek boli, ale kiedy ból minie, znajdą się powody do zadowolenia. Bo tak jak dziecko na gałęziach drzewa, tak i Borussia Dortmund przed sezonem na czele ligowej tabeli, nie były spodziewane się znaleźć.
Wieńcząc rozgrywki wyjazdowym zwycięstwem nad Borussią Mönchengladbach, BVB zamknęła swój dorobek punktowy na poziomie 76 oczek. To więcej niż potrzeba jej było w sezonie 2010/11 do wzniesienia patery. To zaledwie dwa punkty mniej od sezonu 2015/16, kiedy to została najlepszym w historii wicemistrzem Niemiec. Jest to dorobek o 21 punktów bogatszy od tego, który w poprzednich rozgrywkach zgromadzili Peter Bosz i Peter Stöger. Być może, z racji na koniec końców bezowocne starania drużyny Luciena Favre'a, nie ma się czym chwalić. Ale czy jest się czego wstydzić?
Trudno znaleźć na to pytanie jednoznaczną odpowiedź. Był to bowiem słodko-gorzki sezon. Z jednej strony pokonanie Bayernu przed własną publicznością, wywiezienie trzech punktów z Gelsenkirchen, a z drugiej bagaż straconych goli w Monachium i tragiczne derby w Dortmundzie. Dlatego też nie braknie głosów, które ponad rozczarowanie wiosna-jesień wzniosą toast za nadspodziewanie udany sezon, a także tych, które wytykać i rozpamiętywać będą stracone, w takich lub innych okolicznościach, punkty. A choć mi osobiście nie obce było w tym sezonie tak jedno, jak i drugie, to chciałbym, aby miejsce minorowych nastrojów, zajęła chwała zwyciężonym.
Kończący się dzisiaj sezon to dla mnie osobiście niesamowita odmiana - prawie w 100% trafione transfery, nowy trener z pomysłem, zarząd który wreszcie poszedł po rozum do głowy. Początek był mało przekonujący, ale każdy kolejny mecz przyprawiał o szybsze bicie serca, wlewał nadzieję w udręczone dusze kibiców po latach posuchy. Znakomita gra Burkiego, Akanjiego, Witsela, Sancho, Alcacera no i wreszcie naszego nieszczęsnego Marco Reusa. Znakomita jesień, o wiele gorsza wiosna...ale wreszcie widać światło w tunelu - mamy potencjał, są fundamenty na których można budować, jest ambicja. Oczywiście wiele rzeczy jest do poprawy. Jeśli Watzke&Zorc nadal będą kroczyć tą ścieżką, to być może doczekamy się patery...za rok, dwa lub trzy.
Ja nie jestem rozczarowany, bo zagraliśmy o wiele lepszy sezon niż każdy przewidywał. Chcę rzucić w zapomnienie lanie od świń i przykrą porażkę z Schalke, chcę pamiętać pogrom Atletico i nasze fantastyczne zwycięstwa w końcówkach - takie jak to w Berlinie, którego byłem naocznym świadkiem.
Dzięki za ten sezon, za rok chcę więcej i lepiej. HEJA BVB!
W tekście jest napisane przecież że więcej.
Ale na miejscu autora nie odnosiłbym się do tamtego sezonu. +/- od 28 kolejki graliśmy już wtedy o pietruszkę a priorytetem była LE i PN a pomimo to na wiosnę zdobyliśmy 6 pkt więcej.
W kolejnym sezonie buyern czeka przebudowa, zainwestują środki o jakich tylko możemy pomarzyć ale nie wiadomo czy od razu odpalą i jak im wyjdą transfery. Będziemy mieli szansę ich zdetronizować ale na pewno będzie trudniej niż w tym roku. Musimy być gotowi bo w kolejnych latach znowu nam odjadą i przewaga będzie się tylko powiększać, Lipsk też z każdym rokiem będzie mocniejszy.
Priorytetem na to okno, poza już zaklepanymi transferami, powinno być sprowadzenie napastnika. Gotze na 9 to żart, Alcacer się ciągle leczy. Potrzebujemy gościa który strzeli te kilkanaście bramek. Ilu remisów by się udało uniknąć gdybyśmy grali skuteczniej i miałby kto wykańczać akcje? Gdzie byśmy teraz byli w tabeli?
Drugi transfer to środkowy obrońca. Toprak się nie przebija, Weigl mimo że gra dobrze to fizycznie nie nadaje się na tą pozycję, będą go przepychać i będzie przegrywał w powietrzu. Obrona grała katastrofalną rundę i potrzebujemy tu koniecznie wzmocnień, no chyba że Watzke satysfakcjonują powroty z Monachium z 5 bramkami w plecy.
Mogę się z Sammerem nie zgadzać, ale ma rację, że bardziej Borussia oddała tytuł niż bawaria go wygrała i tak właściwie można to ładnie spuentować na koniec pełnego sinusoidy sezonu.
Nie można być rozczarowanym ponieważ posypał się skład. Jestem tylko rozczarowany tym że Favr odstawił Dahuda kosztem Delaneya i Pulasica kosztem każdego bo wcale nie musieliśmy męczyć się z dołem tabeli i oddawać środek pola dołu tabeli Bundesligi. Tak samo Alcaser strasznie zmarnowany w tym sezonie. Wiadomo każdy trener ma ulubieńców tylko mieliśmy za długi kryzys który trwał prawie 2 miesiące gdzie wychodził betonowy skład przegrywający walkę o punkty i o metry na boisku.
1. 2:2 z Hertha (2:1 w 90 minucie), 3:3 z Hoffe (prowadzac 3:0) , 2:2 z Werderem (prowadzac 2:0),
2. Wystarczylo wygrac z broniacym sie przed spadkiem Scheisse u siebie, zwlaszca prowadzac 1:0
Cenię Favre'a jako trenera ale mam obawy, że najlepsze co ma do zaoferowania już BVB przekazał. Początek sezonu był super. Później było tylko gorzej. W rundzie rewanżowej niemal w każdym meczu bolały zęby od oglądania. Przy wyniku 2:0 i w miarę przyzwoitej grze nie było wiadomo czy to dowieziemy. Trener nie potrafił odpowiednio nastroić drużyny i jej natchnąć na 2-gą część sezonu. Może to wina piłkarzy? Możliwe, ale na pewno nie w całości. Brakuje zawodników z charakterem (jak Delaney). W rundzie rewanżowej to właśnie Delaney był liderem środka pola a nie Witsel, który ewidentnie zgasł. Brakowało alternatywy w środku pola.
Jest więcej niezrozumiałych dla mnie decyzji personalnych podejmowanych przez Favre'a. W moim przekonaniu za mało grał nasz najlepszy strzelec Paco. Gotze na 9 traci swoje walory i zabiera miejsce Alcacera. Chyba tylko w 1 meczu na placu gry byli jednoześnie Reus, Gotze i Paco. Przecież w poprzednich sezonach Marco grał często na skrzydle. Inną sprawą jest zestawianie linii obrony. Weigl to nie jest stoper. Na defensywnym pomocniku brakowało mu agresywności i doskoku to przesunięto go na stopera:) O ile ze słabymi ekipami może to mieć sens bo przydadzą się jego umiejętności w wyprowadzeniu piłki, o tyle przy dobrym napadzie przeciwnika będzie się gubił. Kompletnie odsunięci byli Toprak i Schmelzer. Obaj nie są wirtuozami ale to bardzo ograni zawodnicy na poziomie BL. Marcel to charakterny gość, nie wierzę że przegrał rywalizację na LO ze stoperem.
Transfery robimy niby fajne na papierze ale mam wrażenie, że Hazard to kolejny grajek z tych co pomogą jak idzie a jak nie idzie to wtopi się w tłu. Potrzeba nam walczaków, którzy to pociągną jak trzeba wymęczyć 1:0 z Norymbergą lub gdy trzeba wrzasnąć na resztę jak dajemy ciała w meczu z Schalke.
Niewątpliwie jest poprawa i na tym teraz się trzeba skupić, choć trochę żal straconej szansy bo kto wie kiedy znowu się powtórzy. Nie zawsze będziemy trafiać z transferami nastolatków jak z Sancho :)
Dla kogoś kto miał oczekiwania, że w tym sezonie się uda i społeczność bvb z całego świata będzie świętować sukces, wypowiedzi typu że mistrzostwo nie jest najważniejsze, a drużyna wspaniale walczyła cały sezon są jak policzek.
Jeżeli chodzi o plus zakończonego sezonu to przede wszystkim zbudowanie linii defensywnych pomocników. Kolejny że jesteśmy w stanie za sancho wyciągnąć 150-180 w przeciągu dwóch lat.
Minus to przede wszystkim brak zorganizowania linii defensywy. Nie ma choćby jednego piłkarza, który zasługuje na wyróżnienie. Chaos to chyba odpowiednie słowo. W przyszłym sezonie formacja do zbudowania na nowo.
Kolejny minus to przede wszystkim brak gry z nominalnym napastnikiem, mimo 18 bramek Paco, jego potencjał nie został wykorzystany, a to dlaczego grał tak rzadko wiedzą tylko w strukturach drużyny.
Reus, Piszczek, Witsel to już trzydziestolatkowie, potrzeba wzmocnień. Trzeba również pozbyć się piłkarzy, którzy się nie sprawdzili, Wolf, Dahoud, Larsen, Weigl, Goetze, Schmelzer. Pomyśleć o wypożyczeniu zagadou.
Jeżeli chodzi o wzmocnieniu ławki to wziąłbym kogoś z dwójki Haller, Kramrić, ograni w bundeslidze i są gwarancją walki oraz bramek. Dodatkowo w meczach werderu, które widziałem podobał mi się rashica, który wydaje mi się lepszy od chociażby larsena. Jeżeli chodzi o pierwszy skład to mam obawy, że nikogo konkretnego nie uda się zakontraktować.
Nic sezon się skończył i można tylko gdybać kto przyjdzie kto odejdzie.
Czekamy na kolejny sezon pełen nadziei.
1. 27.10.2018. BVB ? Hertha. 2:2.
Do 90. minuty prowadziliśmy 2:1 i nic nie wskazywało na to, że stracimy punkty. Niestety Zagadou popełnił beznadziejny faul, po którym Hertha miała rzut karny. Francuz co prawda musiał faulować, bo gracz berlińczyków mu odjeżdżał, ale mógł to zrobić parę metrów przed polem karnym. Ważniejsze od wyniku okazało się uniknięcie ewentualnej czerwonej kartki za taktyczne wycięcie przeciwnika.
2. 18.12.2018. Fortuna ? BVB. 2:1.
Pierwsza porażka w sezonie. Ten mecz zbudował Fortunę na całą resztę kampanii i dał jej wiarę w to, że może utrzymać się w lidze. Obydwa gole stracone po indywidualnych błędach notującego świetny początek Larsena, który najpierw nieudanym przyjęciem rozpoczął akcję zakończoną rajdem i golem Lukebiako, a potem nie wrócił z asekuracją do obrony, czym umożliwił Jeanowi Zimmerowi oddanie strzału życia.
3. 9.02.2019. BVB ? Hoffenheim. 3:3.
Apogeum największego kryzysu formy sportowej i chyba również tożsamości Borussii, co zaowocowało odpadnięciem z CL i Pokalu (po równie żałosnym widowisku), a także zredukowało przewagę wypracowaną z takim mozołem jesienią. Nie ma się co rozwodzić nad patologią naszej gry obronnej w tym meczu i w ogóle w tym okresie?
4. 18.02.2019. Nurnberg ? BVB. 0:0.
Kryzys kryzysem, ale strzelić gola zbieraninie, która wyraźnie odstawała poziomem od reszty stawki, mając 73% czasu posiadania piłki i oddając 18 strzałów w kierunku bramki, to chyba trzeba było chcieć nie strzelić?
5. 1.03.2019. Augsburg ? BVB. 2:1.
Najbardziej dla mnie niezrozumiała porażka w całym sezonie 2018/2019, zwłaszcza, że przyszła po dość dobrym, choć szczęśliwym zwycięstwie nad Bayerem. W rolach głównych znów nasza niesamowita defensywa. Błędy popełnione przez Zagadou do spółki z Diallem, a następnie asysta Hakimiego do Wona (swoją drogą chciałbym, żeby takimi podaniami obsługiwał swoich kolegów z zespołu), sprawiły że ponieśliśmy porażkę z kolejną zbieraniną, która miała poważny problem, by wymienić 2-3 podania w jednej akcji. Statystyki posiadania piłki i strzałów podobne jak w Norymberdze, ale tym razem byliśmy zbyt słabi, żeby tym wirtuozom wyszarpać głupi remis.
6. 27.04.2019. BVB- Schalke.
Kompromitacja przed własną publicznością w starciu będącym czymś więcej niż jakiś tam mecz (do tego dzień po urodzinach pewnego wieloletniego kibica BVB?). Mecz kuriozum: oddano 6 celnych strzałów ? padło 6 goli. Najbardziej w pamięć zapadła mi czwarta bramka i bierność Dialla, który mógł chociaż ruszyć w kierunku napastnika, a wcielił się w rolę widza mającego najlepsze miejsce na stadionie? Ukłuło mnie to mocniej niż czerwona kartka Reusa, po której kolejny po Wonie mega wirtuoz Caligiuri zdobył gola bezpośrednio z rzutu wolnego.
Na marginesie, czy ktoś może się orientuje, kiedy poprzednio BVB kończyła mecz w dziewięciu? W XXI wieku taka sytuacja chyba nie miała miejsca. Jest to ktoś w stanie sprawdzić i podlinkować?
7. 4.05.2019. Werder ? BVB. 2:2.
Sytuacja zbliżona do tego, co działo się w spotkaniu z Hoffe. Znowu katastrofalna postawa obrony, w tym ośmieszający babol Burkiego, przebity tydzień później, ale już bez konsekwencji przez Hitza. Na domiar złego, swoje show musiał odwalić kolejny obrońca ? i to ten, do którego przez cały sezon zastrzeżeń miałem chyba najmniej. Akanji, bo o nim mowa, dał się oszukać jak trampkarz, choć mógł zrobić wszystko, z wykopaniem piłki do któregoś z sąsiednich landów włącznie?
Porażki z Bayernem nie uwzględniam w tym zestawieniu celowo, ponieważ stratę punktów z najbardziej utytułowaną drużyną w lidze, do tego napaloną jak dachowiec na samiczkę persa w marcu, można było wrzucić w koszty. Ta przegrana była po prostu za wysoka.
Brak tytułu mistrzowskiego w tym sezonie jest rozczarowujący nie dlatego, że Bayern tak słaby może nie być przez kilka najbliższych lat (bo w kampanii 19/20, po tej swojej pieriestrojce, może być jeszcze słabszy, a w tym sezonie mankamentów miał niewiele mniej niż my), ale dlatego, że na własne życzenie, przez własną nieudolność, traciliśmy punkty tam, gdzie nie miało prawa stać się nam nic złego. A dysproporcja finansowa między nami a Bayernem nie ma tu kompletnie żadnego znaczenia. Nikt przecież nie powie, że wysokość budżetu bajeroków sprawiła, że Hakimi podał futbolówkę Wonowi, albo że bramka 1FCN była jak zaczarowana?
Kolejny powód, by być zawiedzionym brakiem mistrzostwa to fakt, że spośród drużyn, które zakwalifikowały się do europejskich rozgrywek ujemny bilans mamy tylko z Bayernem, a z ekipami z miejsc 3-6 zdobyliśmy komplet punktów. ?Na minusie? jesteśmy, poza wzmiankowanym Bayernem, z: Hoffenheim, Fortuną, Schalke i Augsburgiem, a jedyną drużyną w całej lidze, której nie pokonaliśmy ani razu jest właśnie Hoffe (2 remisy i gorszy bilans ?away goals?).
Zatem porażki w tych ekstra meczach, w których stawką, oprócz punktów, był też prestiż, nie odebrały nam mistrzostwa. Straciliśmy je, bo zagubiliśmy się gdzieś w tej zwykłej, zalatującej rutyną, ligowej codzienności. Za dużo o niebie, za mało o chlebie?
To tylko taka krótka lista kilku małych pozytywów z tego sezonu. Oczywiście, każdy z Was ma prawo wyciągnąć kilka kiepskich meczów i stwierdzić, że ten sezon to rozczarowanie. Ja jednak uważam, że skupianie się tylko na punktach jest płytkie i nie odzwierciedla tego, co działo się z drużyną podczas całego sezonu. Jesli ktos kibicuje BVB tylko w sobote o 15.30 to faktycznie... nie ma mistrzostwa i ten sezon to rozczarowanie.
Do tego nowy trener Favre, koleś przegrywa Bundeslige w ostatniej kolejce o1 PKT. A 70% wiernych fanów (pewnie za takich się uważacie) na tej stronie jedyne co potrafi to wypominać błędy.
Mia san MIa
Z resztą ta strata punktowa to nie jest główny nasz problem. Prawdziwym problemem jest to, że takie sezony zdarzają się bardzo rzadko. Za rzadko toczymy walkę z Bayernem. I tutaj widać, że stwierdzenia o słabym jak nigdy Bayernie też tracą sens. Jaki jest nasz cel? Pokonać Bayern? Nie. Powinniśmy mieć drużynę, która rok w rok regularnie bije się o mistrzostwo. Tego nie dokonuje się dwukrotnym pokonaniem Bayernu, bo to tylko +6punktów, lecz ogólną liczbą zwycięstw ? ze wszystkimi drużynami w tabeli. Musimy patrzeć na siebie i liczyć na to, że będziemy lepsi od całej reszty. Liczę, że właśnie to się uda osiągnąć. A wtedy doczekamy się sezonu, gdzie nie wypuścimy prowadzenia z Hoffenheim, Burki nie wrzuci sobie piłki do bramki, a Reus wykorzysta setki we Frankfurcie i los się odmieni.