Borussia Dortmund w ostatnim meczu sezonu rozgrywanym na Westfalenstadion pokonała Fortunę Düsseldorf 3:2.
Wygrana BVB przy jednoczesnym remisie Bayernu Monachium z RB Lipsk sprawia, że podopieczni Luciena Favre'a wciąż mają szansę na wywalczenie mistrzowskiego tytułu.
BORUSSIA DORTMUND ? FORTUNA DÜSSELDORF 3:2 (1:0)
Borussia Dortmund: Hitz ? Piszczek, Weigl, Akanji, Guerreiro ? Delaney, Witsel ? Pulisic (90.+1 Schmelzer), Götze (90.+5 Philipp), Bruun Larsen (61. Sancho) ? Alcácer
Fortuna Düsseldorf: Rensing ? Zimmermann, Ayhan, Hoffmann, Gießelmann ? Kownacki, Stöger, Bodzek, Suttner (67. Raman) ? Fink (76. Karaman) ? Lukebakio (85. Morales)
Rezerwa: Oelschlägel, Balerdi, Dahoud, Philipp, Schmelzer, Toprak ? Drobny, Barkok, Hennings, Kaminski
Gole: 1:0 Pulisic (41., Delaney), 1:1 Fink (47., Suttner), 2:1 Delaney (53., Götze), 3:1 Götze (90.+2, Alcacer), 3:2 Kownacki (90.+5, Ayhan)
Sędzia: Stieler (Hamburg), Czerwone kartki: Bodzek (82'), Żółte kartki: Pulisic
Widzów 81.365
Pierwsza polowa wyglądała tak, jakby naprzeciw siebie stanęły dwa zespoły, między którymi nie ma praktycznie żadnej różnicy w tabeli. Najpierw jedna postanowiła przejąć inicjatywę przy pełnej aprobacie drugiej, a po niedługim czasie zamieniły się rolami. Głównym celem jednych i drugich zdawało się być nie zdobycie gola i punktów, ale niezrobienie sobie krzywdy, bo wieczorkiem czeka grill i zimne piwko, więc po co się mieli poobijać i potem zmęczeni zamulać w plenerze. Gol Pulisicia był osłodą tej mizeroty dla fanów BVB; niektórzy mogli się po nim na chwilę wyrwać z drzemki, bo atmosfera pikniku udzielała się oglądającym ? również na stadionie. Gdy już nie spali, mogli być świadkami kontry i rekontry w doliczonym czasie, co przywołało na myśl obrazki z Benny Hilla?
Na marginesie warto przypomnieć sobie sytuację z nieuznanym golem Lukebakio. Co prawda dał się złapać na spalonym, ale to, jak ośmieszył naszą obronę było zwyczajnie żenujące. Tak samo, jak czwarta bramka Schalke w ostatnich derbach. Wszyscy stali i patrzyli, co tez ten młody Belg zrobi. Jak jakieś kołki, a nie zawodnicy aspirujący do zostania mistrzami Niemiec i gry w Champions League.
Po przerwie nudę zastąpił piłkarski kryminał, niestety po raz kolejny sprokurowany przez naszych przecudownych, wybitnych defensorów. Zrobiło się co prawda ciekawiej i w końcu pojawiły się jakieś emocje ? z naszej perspektywy znów zbędne i niezasłużone.
Nasi Helweci, ilu by ich w klubie nie było, starają się chyba udowodnić, że słynna szwajcarska solidność i precyzja to tylko stereotyp mający niewiele wspólnego z rzeczywistością? Myślałem, że po tym, co tydzień temu odstawił Burki trudno będzie to komukolwiek przebić w najbliższym czasie, a już w życiu bym nie pomyślał, że coś podobnego zobaczę w wykonaniu bramkarza Borussii. Z technicznego punktu widzenia, babol Hitza był jeszcze gorszy niż Romana. W przeciwieństwie do niego Marvin doskonale wiedział, gdzie jest piłka i jak zostanie zagrana. Mimo to sam wepchnął sobie futbolówkę między nogi. Nigdy, jak widać, nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej?
Na szczęście udało się szybko odpowiedzieć, a gol Delaneya był dla niego nagrodą za dobrą postawę nawet w tych meczach, w których potykaliśmy się o własne nogi.
A potem był karny podyktowany za? No właśnie, kuźwa, za co? Do tej pory nie wiem, kto tam zawinił, Akanji czy Hitz? Według mnie, jeśli już był tam jakiś faul, to raczej piłkarza Fortuny, który całym impetem rzucił się na Hitza i go staranował, wiedząc, że nie jest już w stanie opanować piłki. Takich bzdur to nawet sędzia Stefański nie gwiżdże? Jeszcze VAR to potwierdził. Paranoja jakaś.
Około 70. minuty pomyślałem ?zaczyna się pokazówka i lekceważenie przeciwnika, znów będzie ciepło?. Parę minut później Funkel przeszedł na wariant ultra ofensywny, wprowadzając dwóch dodatkowych napastników oraz przesuwając wyżej jednego ze stoperów. Bandycki faul Bodzka na Jadonie jeszcze spotęgował to wrażenie, bo my się przecież gubimy, gdy gramy w liczebnej przewadze. Zamiast zepchnąć do głębokiej defensywy, kolejny raz wpuściliśmy rywala do własnej strefy obronnej. I to rywala bardzo niebezpiecznego, bo nie bawiącego się w jakieś kalkulacje, bo grającego wyłącznie o dobry wynik na ciężkim terenie. Dobrze, że w porę na boisku pojawił się Gotze i strzelił bardzo efektownego gola, bo biorąc pod uwagę, że w samej końcówce nasza super obrona znów miała serię wylewów, mogło się skończyć tak, jak już parokrotnie w tym sezonie. A nie, czekajcie? Przecież Mario był na boisku przez cały mecz, no tak?
A całkiem poważnie to kolejny raz Gotze, a jeszcze bardziej Paco, przeszli obok meczu. Hiszpan był zupełnie odcięty od podań, a kiedy próbował wracać po piłkę do drugiej linii powodował tylko powiększanie i tak niemałego chaosu. Warto pamiętać, że mówimy o zawodnikach z pozycji nr 9 i 10, a więc kluczowych w kreowaniu akcji zespołu.
Piłkarzem meczu po naszej stronie zdecydowanie był Pulisić, który chciał efektownie pożegnać się z SIP i ? na szczęście dla nas ? udało mu się to.
Z SIP i w ogóle z klubem pożegnał się dziś także Schmelzer, o którym komentatorzy powiedzieli, że chociaż zapisał piękną kartę w historii BVB, to obecnie Favre prędzej desygnowałby do gry na LO samego siebie niż miałby postawić na Marcela?
Jak głosi tytuł newsa, walka o mistrzostwo Niemiec ciągle trwa. Nie ma się co powtarzać, ale BVB sama sobie ?zawdzięcza?, że owa walka wygląda teraz tak, a nie inaczej.
Muszę powiedzieć,że jestem fanem twoich podsumowań pomeczowych.
Tym bardziej,że idealnie pokazują one źródła problemów z jakimi BVB zmaga się w rundzie wiosennej obecnego sezonu. Nie byłem zwolennikiem angażu Favre w BVB bo doświadczenia z Gladbach i Nicei pokazują,że nie potrafi on zbudować drużyny na dłużej niż 1-2 sezony po czym wszystko sypie się jak domek z kart. Czy u nas będzie podobnie nie wiem, ale na pewno roszady trenerskie w Lipsku czy we wspomnianym BMG mogą sprawić wiele niespodzianek w następnym sezonie.
Marcelek to jest moim zdaniem pierwszym do odstrzału. Wiadomo,że ma on swoje zasługi z czasów Jurka, ale jego czas już dawno minął i dlatego to ostatni moment by zejść ze sceny z honorem co prawdopodobnie uczyni po zakończeniu obecnego sezonu.
Kwestia mistrzostwa wydaje mi się rozstrzygnięta tym bardziej,że Bayernowi wystarczy remis i do tego grają u siebie a jak wychodzą nam mecze wyjazdowe pokazały to Norymberga czy Werder gdzie bezsensownie straciliśmy szanse na komplety punktów.
Podsumowując nie robię sobie złudnych nadziei przed ostatnią kolejką by się nie rozczarować, ale nawet zdobyte jakimś cudem mistrzostwo raczej nie zmaże negatywnego obrazu jaki pozostał po meczach z Bayernem i Schalke.
Podsumowując to co napisał @Ricken o akcji Lukebakio i nieuznanym golu. To jest żenada co prezentuje nasza obrona i z jaką łatwością przeciętne drużyny wchodzą w nasze pole karne oraz mają możliwość oddawania strzałów zza pola karnego.
Praktycznie każda formacja potrzebuje wzmocnień, przebudowy. A linia defensywy jest do zbudowania od nowa.
Podsumowując: frajersko oddane 6 punktów z herthą, hoffe i werderem, oraz ogólna postawa drużyny, która nie prezentuje się jako pretendent do mistrzostwa, sprawia że jeżeli zdobędziemy mistrzostwo to będzie to istny cud.
Mimo wszystko obawiam się, że jeżeli nie zdobędziemy mistrzostwa, to zarząd będzie spełniony i nie zauważy potrzeby wzmocnień.
Generalnie ten sezon to właśnie taka impreza u gospodarza (frajernu), który za wszelką cenę chciał, żeby trwała do 6 nad ranem (34 kolejka), a nie kończyła się po północy (w marcu, kwietniu).
Tak szczerze, to żadna z tych drużyn nie zasługuje na tytuł Mistrzowski. Jeżeli w BL ktoś zdobywa Mistrzostwo z mniej niż 80 pkt, to znaczy że reszta ligi jest wyjątkowo słaba.
Meczu nie widziałem, śledziłem tylko wyniki "live" jak za starych dobrych czasów. I może lepiej, bo pewnie rzucałbym wszystkim po stracie 2 bramki, grając (sic!) w przewadze i patrząc na ich nieudolność (nie pierwszy raz zresztą). Czytając komentarze widzę jednak, że to był mecz dwóch siebie godnych rywali - przeciętniaków w BL z sędzią, który za wszelką cenę chciał pomóc frajernowi w świętowaniu Meistra przed końcem sezonu.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że teraz frajern będzie się pysznił, powie: i tak jesteśmy najlepsi, a liga jest ciekawa, bo do ostatniej kolejki "trwała walka" o Mistrzostwo. Przyjdźcie do nas, gdzie walka trwa do samego końca, a na końcu i tak my triumfujemy.
Tak jak pisałem wcześniej, czekam na lato i wzmocnienia. Mecz z Gladbach tak jak i starcie z Fortuną zamierzam sobie darować.