Jesień sezonu 2018/19 należała do Borussii Dortmund. Czarno-Żółci odsyłali w narożnik najpoważniejszych kandydatów do walki o mistrzostwo, a kiedy sami wylądowali na deskach, natychmiast się podnieśli i zdobyli trzy punkty w starciu z wiceliderem. Z przewagą sześciu oczek przystąpią do rywalizacji w rundzie rewanżowej. Wiosną zaś wszystko budzi się do życia. Ale czy to na pewno dobra informacja?
W dniu, w którym mierzyły się ze sobą Borussie: Dortmund oraz Mönchengladbach, interesującą statystykę z historii kariery Luciena Favre'a przytoczył w swoim artykule Michał Trela. Otóż zespoły prowadzone przez Szwajcara wiosną punktują o 12 procent gorzej niż w pierwszej części sezonu i zwykle osiągają mniej, niż przez większość sezonu wydaje się, że są w stanie zrobić. To niepokojąca tendencja, ale tym razem wiosenne demony 61-latka wcale nie muszą ocknąć się z zimowego snu. Bo tak jak Favre odmienił Borussię, tak Borussia może odmienić Favre'a.
Biorąc pod lupę osiem ostatnich sezonów (od 2010/11 do 2017/18) tylko dwukrotnie zdarzyło się, by BVB punktowała lepiej jesienią (sezon 2010/11 oraz 2017/18) niż wiosną. To zupełnie odwrotnie niż w przypadku szwajcarskiego opiekuna drużyny z Dortmundu. Gdyby w tym czasie prężnie rozwijający się klub z Zagłębia Ruhry prowadził jeden szkoleniowiec, moglibyśmy mówić o znacznym wpływie jego warsztatu na taki stan rzeczy. Trenerów było jednak czterech, ale z racji, że dwaj ostatni rozegrali tylko po jednej rundzie, istotne są tylko postacie Jürgena Kloppa oraz Thomasa Tuchela.
O ile podczas pracy Kloppa w Mainz, jego zespół w konfrontacji wiosna-jesień grał na remis (trzykrotnie lepsi jesienią, trzykrotnie wiosną, w sezonie 2003/04 jednakowo), tak Thomas Tuchel, przed podjęciem pracy w Dortmundzie punktował lepiej jesienią (w trzech na pięć przypadków). W BVB ich drużyny częściej jednak notowały lepsze wyniki w rundach rewanżowych. W przypadku pierwszego z nich miało to miejsce cztery razy przez siedem lat pracy, a drugiego ? w obu przepracowanych latach.
Choć porównanie sum zdobywanych przez Borussię jesienią i wiosną punktów nie wypada równie druzgocąco, co w przypadku kariery Luciena Favre'a, to jednak już częstotliwość występowania tego zjawiska, może wlewać w serca kibiców nadzieję, że tym razem drużyna prowadzona przez Szwajcara w rundzie rewanżowej będzie równie skuteczna. Nie będzie jednak łatwo. 42 punkty na koniec jesieni to wynik niemal rekordowy. Niemal, ponieważ punkt więcej miała na swoim koncie BVB w mistrzowskim sezonie 2010/11. Pokonanie tego progu punktowego wiosną będzie trudne. Ale nie niemożliwe.
Faktem pozostaje, że przez osiem ostatnich lat Dortmund niemal zawsze pozostawał poza sportowym zasięgiem drużyn dowodzonych przez Favre'a. Ponadto w sezonie 2011/12, w którym Czarno-Żółci sięgnęli po krajowy dublet, w rundzie wiosennej zdobyli aż 47 oczek, a w sezonie 2015/16 było to punktów 40. W bieżących rozgrywkach BVB ma prawdopodobnie wszystko, aby nawiązać do tych wyczynów, a w konsekwencji sięgnąć po paterę. Byłoby to bezprecedensowe, a osiągnięty pułap punktowy rekordowy. Niemniej jednak wiosenny pech Szwajcara musi w końcu znaleźć swój kres. A byłoby pięknym zadośćuczynieniem, gdyby znalazł go w takim stylu.
Domyślam się, że to luźne spekulacje i też proszę brać moją wypowiedź trochę bardziej na luzie. Przypominam po prostu, że liczy się każdy mecz, każde przygotowanie do konkretnego meczu, nastawienie drużyny i każda wygrana, NASZA WYGRANA! :)
Razem 42+37 = 79 pkt.
Bayern musialby zdobyc wtedy co najmniej 44 pkt w rundzie wiosennej. Hm ...
Duzo bedzie zalezec od bayernu, mam nadzieje ze dwumecz z Liverpoolem ich wykonczy, chyba ze odpuszcza i pojda na mistrza Bundesligii.
My raczej z Tottenhamem odpadniemy, wystarczy zablokowac Sancho i lezymy. Ale wtedy skupimy sie na Bundeslidze.