Wszystko wymaga czasu i cierpliwości, a sukcesy rodzą się w bólach. W przypadku BVB długo wydawało się, że dwa pierwsze zdążą się skończyć, nim gra Czarno-Żółtych przestanie przyprawiać kibiców o ból głowy. Lucien Favre nie rzucał jednak słów na wiatr, gdy o nie prosił ? Borussia w bieżącym sezonie pozostaje niepokonana w meczach o stawkę jako jedna z dwóch ekip (obok Juventusu) z najsilniejszych pięciu europejskich lig. Po drużynie, która odpadała z Ligi Mistrzów, mając na koncie dwa punkty, nie ma już śladu. Najbliższe tygodnie wykażą, czy ta młoda ekipa jest wystarczająco przygotowana na trudy sezonu. Pierwszy prawdziwy test już w środowy wieczór ? na Westfalenstadion przyjedzie Atlético Madryt.
Nie wszystko w Dortmundzie funkcjonuje jeszcze idealnie, niemniej jednak gra lidera Bundesligi nie tylko zachwyca, ale i zdumiewa. O ile poprawę wyników pod wodzą Luciena Favre'a można było zakładać niejako w ciemno, to postawa dortmundzkiej drużyny przywodzi na myśl czasy, gdy Czarno-Żółci (bez cienia przesady) grali najlepszy futbol w Europie. Wyniki BVB to nie tylko kwestia eksplozji formy poszczególnych zawodników takich jak Paco Alcácer (którego jednak może na boisku zabraknąć) czy Jadon Sancho, ale nieugiętej woli zwycięstwa i charakteru, pozwalającego na skuteczną walkę do końcowego gwizdka arbitra. By w Dortmundzie przeprowadzić udany desant, żołnierze Diego Simeone będą musieli postarać się o coś więcej niż utrudnianie gry.
? Na pewno spodziewam się trudnego meczu ? pisze zapytany przez nas były redaktor Olé Magazyn, a prywatnie kibic Rojiblancos, Marek Dubielecki. ? Stadion BVB to twierdza, na której panuje fantastyczna atmosfera i nie da się nie być pod wrażeniem trybun w Dortmundzie, a zwłaszcza słynnej ?żółtej ściany?. Atlético na wyjazdach radzi sobie ostatnio mocno przeciętnie, więc trochę obawiam się, że jeśli gospodarze zdecydowanie wejdą w mecz i zaczną go od mocnego uderzenia, to w połączeniu z kibicami rozmontują i wytrącą wszelkie atuty z rąk Rojiblancos.
Pojedynek na Westfalenstadion nie będzie więc tylko pojedynkiem piłkarzy, ale też trenerów oraz ich założeń i taktyki. Lucien Favre i Diego Simeone są trochę jak woda i ogień. Choć Szwajcar potrafi okazać radość, a w trudnych momentach krzyknie coś zza linii w kierunku swoich napastników, jednak nie należy do tych najbardziej żywiołowych szkoleniowców. Zupełnie inaczej przedstawia się sytuacja w przypadku Diego Simeone, któremu za wybryki na ławce trenerskiej i nadmierną żywiołowość zdarzało się już oglądać mecze z poziomu trybun. Czy charaktery trenerów przełożą się na grę zespołów? Niekoniecznie. Borussia spokojnego Favre'a potrafi grać szalony futbol. Atlético z kolei nie jest obcy spokój i poukładanie.
Tak samo nieobce dortmundzkiemu klubowi są starcia z zespołem z Madrytu. Dotychczas jednak były to pojedynki z Realem Madryt. Rezultaty zmagań z Królewskimi były dla Borussii mniej lub bardziej korzystne, ale w bezpośrednich starciach tych drużyn Czarno-Żółci niemal zawsze stanowili dla Hiszpanów zagrożenie. Na dziś wydaje się, że tym razem kolejne spotkanie z Realem mogłoby być łatwiejsze niż stawienie czoła ekipie z Wanda Metropolitano. Zwycięzca Superpucharu Europy, wzmocniony przemyślanymi transferami, mający w składzie Mistrzów Świata oraz trenera, którego myśl utrzymuje Atlético na topie już od kilku lat... Ale czy na pewno?
? Przede wszystkim trzeba pamiętać, że Superpuchar Europy bardziej został przegrany przez Real niż wygrany przez Atlético ? zauważa nasz ekspert. ? Podobnie można byłoby powiedzieć, gdyby mecz zakończył się odwrotnym wynikiem, bowiem babole w defensywach obu drużyn były co najmniej absurdalne. Widowiskowo był to ciekawy mecz, ale sportowo było widać, że madryckie kluby nie są jeszcze w pełni formy. Potwierdza to zresztą dotychczasowy przebieg sezonu.
? Słowa o ?TYM sezonie? i ?najlepszej kadrze w historii klubu? padają z ust prezydenta Atlético przed każdą kampanią, ale nikt o zdrowych zmysłach nie bierze ich na poważnie, zwłaszcza że zespół cały czas ma te same problemy, których od dłuższego czasu nie potrafi rozwiązać. Jeśli doda się do tego Cholismo, w myśl którego najważniejsza jest efektywność i ślepe podążanie za utartymi przed pięcioma laty schematami, nie ma co spodziewać się fajerwerków i wielkiej przemiany. Gubienie punktów z Celtą, Eibarem czy słabiutką Valencią może z zewnątrz wydawać się dziwne, jednak znając filozofię Simeone i mając świadomość jak od paru lat funkcjonuje ta drużyna, trudno było się ich nie spodziewać.
Po pierwszych dwóch kolejkach rywalizacji obie drużyny mają po sześć punktów na swoim koncie i realizują scenariusz, który wydawał się sam nakreślić tuż po rozdzieleniu klubów do grup ? kwestia tego, kto awansuje do 1/8 finału z pierwszego miejsca rozstrzygnie się w bezpośrednich starciach BVB i Atlético.
? Po losowaniu grup przeważała opinia, że Atlético miało nieco szczęścia, bo uniknęło kilku potencjalnie o wiele groźniejszych rywali. Z jednej strony mówiono wprost, że o awans powinno być stosunkowo łatwo, zwłaszcza pamiętając o pustoszącym Monaco kryzysie. Z drugiej jednak strony trzeba pamiętać, że w poprzednim sezonie Rojiblancos kompletnie wyłożyli się w dwumeczu z outsiderem z Azerbejdżanu, a w przeszłości potrafili miewać ogromne problemy ze znacznie słabszymi zespołami.
? Borussia postrzegana jest oczywiście jako główny rywal do pierwszego miejsca i nikt, kto ma w głowie choć trochę oleju, nie lekceważy ekipy z Dortmundu. Co więcej, mając na uwadze aktualną formę obu zespołów, trudno mówić o pewnych trzech punktach Atlético w pierwszym spotkaniu. Wręcz przeciwnie ? wydaje się, że przywiezienie z Niemiec choćby jednego punktu będzie bardzo dobrym wynikiem przed rewanżem na Metropolitano. Borussia może mieć swoje problemy, jednak Simeone wcale nie jest wolny od bólu głowy związanego z kilkoma pozycjami, dlatego też faworyta wyłoni co najwyżej dyspozycja w dniu meczu ? ocenia Dubielecki.
Niepokojącą informacją dla fanów drużyny z Dortmundu są jej personalne problemy w defensywie ? absencje etatowego szefa obrony Manuela Akanjiego czy nominalnego lewego obrońcy w starciu z tak mocną ekipą mogą być wyraźnie widoczne w grze obronnej. A jak stwierdził Sir Alex Ferguson, to obrona wygrywa trofea. W tym wypadku przed Czarno-Żółtymi stoi zadanie zwycięstwa w meczu, a jak dodał legendarny szkoleniowiec Manchesteru United, spotkania wygrywa atak. A w tym sezonie ofensywa Borussii gra jak z nut.
19 goli w ostatnich czterech meczach ? to musi robić wrażenie. Dortmundczycy zachwycają świeżością, kreatywnością i ujmującą bezczelnością w polu karnym rywala. Celowniki napastników Borussii są dobrze skalibrowane (ekipa Favre'a zdobywa znacznie więcej bramek niż wskazywałby na to algorytm Expected Goals), lecz nie można powiedzieć tego samego o ofensywnych piłkarzach Atlético. W Madrycie strzelecką niemocą wykazuje się Diego Costa, który leczył ostatnio wprawdzie uraz, ale czeka na gola od... lutego. Nie zachwycają też Antoine Griezmann czy Nikola Kalinić. Mimo to nie ulega wątpliwości, że osłabiona defensywa Borussii, która stanie naprzeciw ofensywie Atlético, będzie miała przed sobą trudne zadanie.
? Odkładając na bok wszelkie kwestie pozaboiskowe, największym zagrożeniem dla obrony BVB będzie oczywiście Griezmann, o ile w jego kalendarzu nierównej formy wypadnie akurat dzień konia. Udane odcięcie go od gry i wyhamowanie jego zapędów w początkowych fragmentach może zneutralizować go na stałe, czego świadkiem byliśmy choćby w Superpucharze Europy. Jedyne w swoim rodzaju problemy może stwarzać Costa, jednak dla niego będzie to pierwszy występ od trzech tygodni i przewidywanie jego dyspozycji jest jak wróżenie z fusów, tym bardziej że zależy ona bardziej od jego kolegów niż od niego samego.
Ostatnia poruszona przez naszego eksperta kwestia dotyczy niejako obu ekip. Bo choć wiele zależy od postawy obrońców i napastników, to kluczowe role w obu drużynach pełnią łącznicy między tymi formacjami oraz ci piłkarze drugiej linii, którzy swoją kreatywnością potrafią zmienić oblicze gry o 180 stopni. Axel Witsel, Thomas Delaney i Jadon Sancho to więc gracze, których Lucien Favre'a najpewniej desygnuje do gry od pierwszych minut. Nie ulega bowiem wątpliwości, że mając w środku pola Belga i Duńczyka łatwiej o jego dominację i wsparcie obrony, a talent Anglika jest na tyle nietuzinkowy, że zagrożenie z jego strony jest równie wielkie, co nieobliczalne. A po drugiej stronie barykady?
? Patrząc na wszystkie mecze w tym sezonie, muszę powiedzieć wprost, że kluczowym piłkarzem będzie Rodri ? twierdzi Dubielecki. ? Kiedy jest na boisku, z reguły jest najlepszym zawodnikiem Rojiblancos, trzymającym w ryzach cały środek pola, nadając tempo grze i kasując większość ataków rywali. Trudno pojąć, dlaczego Simeone potrafi ściągać go z murawy nawet już w przerwie, pozbawiając się ogromnego atutu w najważniejszej części boiska. Jeśli młody Hiszpan znajdzie się w wyjściowej jedenastce, szanse na dobry wynik Atlético znacznie wzrosną. Identyczna sytuacja jest z Thomasem Lemarem, który z buta wjechał do drużyny i jest zdecydowanie najgroźniejszym i najbardziej kreatywnym graczem drugiej linii, którego Cholo potrafi jednak trzymać w blokach startowych, wybierając do bólu przewidywalnego Correę. Dlaczego? To wie tylko trener Rojiblancos.
? Remis brałbym w ciemno, jednak dużo będzie zależeć od najlepszego obecnie bramkarza na świecie ? w trwającym sezonie już kilkukrotnie Oblak ratował tyłek Simeone. Powtórzę również, że obecność w jedenastce Rodriego i Lemara może okazać się kluczowa wobec dawania szans Atlético na korzystny wynik. Przy obecnej dyspozycji BVB jej kibice mogą jednak śmiało myśleć o zwycięstwie i utarciu nosa Atlético.
Notka historyczna: Gdy ostatnim razem oba zespoły mierzyły się ze sobą w Lidze Mistrzów ? w sezonie 1996/97, również w fazie grupowej ? Borussia zatriumfowała po raz pierwszy i jak dotąd jedyny w całych rozgrywkach. Pierwszy mecz, w Madrycie, BVB wygrała 1:0, jednak u siebie uległa gościom 1:2. Na koniec fazy grupowej oba zespoły mogły pochwalić się takim samym dorobkiem punktowym (13), jednak dzięki bilansowi bramkowemu to Atlético zajęło pierwsze miejsce w grupie.
Tekst współtworzyli: Szymon Cisicki, Marek Dubielecki i Julia Kramek.
Liga Mistrzów UEFA, 3. kolejka fazy grupowej
BORUSSIA DORTMUND ? ATLÉTICO MADRYT
Środa, 24.10.2018, 21.00 (Signal Iduna Park)
Borussia Dortmund: Bürki ? Piszczek, Diallo, Zagadou, Hakimi ? Witsel, Delaney ? Bruun Larsen, Reus, Sancho ? Philipp
Ławka rezerwowych: Hitz, Toprak, Dahoud, Wolf, Weigl, Pulisic, Wolf
Zagrożeni absencją: Alcácer
Nie zagrają: Akanji, Schmelzer, Guerreiro, Toljan
Trener: Lucien Favre
Atlético Madryt: Oblak ? Juanfran, Godín, Lucas, Filipe ? Koke, Rodri, Saúl, Lemar ? Griezmann, Costa
Ławka rezerwowych: Adán, Arias, Giménez, Thomas, Vitolo, Correa, Martins
Zagrożeni absencją: Brak
Nie zagrają: Savić
Trener: Diego Simeone
Arbiter: Anthony Taylor (Anglia)
''Favre: - Akanji, Schmelzer i Toljan są kontuzjowani. Cała reszta może grać''
Paweł nie demonizuje tego meczu tylko stwierdzam obiektywny fakt, że jest to najmocniejszy rywal, z którym w tym sezonie przyjdzie się nam mierzyć. O awans jestem spokojny.
Oby bez kontuzji.