Zapraszam na kolejny już przegląd wydarzeń z niemieckich boisk piłkarskich. Powoli zbliżamy się do ostatecznych rozstrzygnięć w Bundeslidze. Bayern pewnie zmierza po kolejną paterę, los Kolonii i Hamburga wydaje się być przesądzony. Zagadką pozostaje na ten moment obsada pozostałych miejsc dających prawo do gry w europejskich pucharach oraz to kto zajmie 16, barażowe miejsce.
FSV Mainz - Schalke 04 Gelsenkirchen 0:1
Drużyna prowadzona przez Domenico Tedesco nie przestaje zadziwiać. Kapitalnie poukładaną grą w tyłach i do bólu skuteczną postawą w przodzie skrzętnie gromadzą punkty będąc coraz bliżej upragnionego celu jakim bez wątpienia jest awans do LM.
Tym razem przywieźli zwycięstwo z Moguncji. Sukces tym cenniejszy, że rywal grał z nożem na gardle. Die Knappen potrafili jednak podyktować swoje warunki gry.
W pierwszej połowie ograniczyli do minimum ofensywne zapędy gospodarzy pozwalając im tylko na jeden niecelny strzał w wykonaniu Robina Quaisona. Sami również nie szaleli w przodzie, mieli w zasadzie też tylko jedną sytuację ale groźny strzał Daniela Caligiuriego pewnie wyłapał Florian Müller. Dużo więcej działo się w drugiej części. Lepiej rozpoczęli miejscowi ale najpierw zamykający na długim słupku akcję Anthony'ego Ujaha Daniel Brosinski nie trafił w bramkę, a potem Ralf Fährmann obronił ostry strzał Suata Serdara.
Gdy wydawało się, że Mainz złapał właściwy rytm, goście zadali decydujący cios. W 55 min wspaniałą indywidualną akcję przeprowadził Caligiuri. Na pełnej szybkości minął 4 rywali i przepięknym strzałem po długim rogu pokonał Müllera. Trzy minuty później dynamicznie w pole karne wpadł Leon Goretzka ale został zablokowany przez obrońcę.
Od tego czasu skończyła się gra ofensywna Schalke, a do głosu ponownie doszli gospodarze. Kolejne dwa uderzenia Serdara obronił w dobrym stylu Fährmann, Nabil Bentaleb ofiarnie zablokował groźne uderzenie Alexandru Maxima i ponownie Fährmann kapitalnie interweniował po strzale Levina Öztunaliego. Po raz kolejny dobra gra defensywna przyniosła pożądany efekt.
Zawodnik meczu - Ralf Fährmann (Schalke)
TSG Hoffenheim - VfL Wolfsburg 3:0
Zwycięstwo gospodarzy ani przez moment nie było zagrożone. Na bramkę Koena Casteelsa od początku sunął atak za atakiem. W 16 min bramkarz Wilków obronił strzał Andreja Kramarica. Dwie minuty później Serge Gnabry podał w pole karne do Floriana Grillitscha ten dośrodkował, piłki nie zdołał zatrzymać Casteels i zamykający akcję Nico Schultz zdobył prowadzenie. W 29 min bliźniaczo podobna akcja z tym, że po drugiej stronie boiska. Dennis Geiger wprowadził w pole karne podaniem Kramarica ten dograł do Gnabrego ale piłka trafiła w poprzeczkę. Pięć minut przed końcem pierwszej połowy ponownie Kramaric zatrudnił Casteelsa dobrym uderzeniem ale bramkarz tym razem był na posterunku.
W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie. Rosła przewaga Hoffenheim. Kolejne gole były tylko kwestią czasu. Zanim jednak padły jedyną dogodną sytuację do zdobycia bramki zaprzepaścili goście, a konkretnie Daniel Didavi, który nie zdążył zamknąć dobrej akcji Admira Mehmediego. Pod koniec nastąpiła egzekucja gości. W 77 min Gnabry otrzymał podanie od Nadiema Amiriego i po ograniu Jeffrey'a Brumy strzałem z 18 m pokonał Casteelsa, a dziesięć minut przed końcem meczu dośrodkowanie Gnabrego z lewej strony nieudolnie wybijał Robin Knoche. Piłka trafiła w Joshuę Guilavogui'ego i wpadła do bramki. Po tej porażce Wolfsburg utkwił w strefie walki o uniknięcie baraży.
Zawodnik meczu - Serge Gnabry (Hoffenheim)
Hertha Berlin - SC Freiburg 0:0
Oby jak najmniej takich meczów. Obie drużyny zaprezentowały w tym meczu totalny antyfutbol. W pierwszej połowie jedyne groźne sytuacje stworzyła sobie Hertha ale tylko i wyłącznie dzięki fatalnym stratom gości. Prezentów Manuela Gulde, Caglara Söyüncü i Robina Kocha nie wykorzystali Valentino Lazaro, Mitchell Weiser i Vedad Ibisevic.
Druga połowa to tylko minimalnie niecelny strzał obrońcy Freiburga Christiana Güntera i zbyt lekkie uderzenie Lazaro, które nie sprawiło żadnych problemów Alexandrowi Schwolowowi. Obie drużyny zdobyły w tym meczu po jednym punkcie choć tak naprawdę powinny stracić po trzy za spektakl, którego byli świadkami kibice.
Zawodnik meczu - Valentino Lazaro (Hertha)
Hannover 96 - FC Augsburg 1:3
W pojedynku drużyn mających ostatnio spore problemy z punktowaniem górą byli goście. Lepiej zaczęli mecz gospodarze ale ani Miiko Albornoz po podaniu Ivera Fossuma ani Niclas Füllkrug po rogu Felixa Klausa nie potrafili pokonać Marwina Hitza. Za to goście uczynili to za pierwszym razem.
Idealne dośrodkowanie Brazylijczyka Caiuby'ego strzałem głową na gola zamienił Michael Gregoritsch. Wkrótce po tej bramce kolejną groźną akcję przeprowadzili goście. Bardzo dobre podanie Marco Richtera zepsuł Koreańczyk Koo. Ta niefrasobliwość kosztowała ich stratę prowadzenia. Pięć minut przed końcem pierwszej połowy efektownym uderzeniem zza pola karnego do wyrównania doprowadził Salif Sane. Na przerwę Augsburg schodził jednak prowadząc dzięki niesamowitemu w tym meczu Caiuby'emu. W doliczonym czasie pierwszej odsłony odnalazł on podaniem w polu karnym zupełnie niepilnowanego Gojko Kacara. Serb okazji nie zmarnował.
Druga część meczu to próby Hannoveru by wyrównać i kontry Augsburga. Dziesięć minut po wznowieniu groźnie strzelał Klaus ale Hitz znakomicie sparował piłkę do boku, a później pewnie obronił strzał Waldemara Antona. W 83 min znakomity atak wyprowadził król asyst w Bundeslidze Philipp Max, który zanotował kolejne kluczowe podanie wykorzystane ponownie przez Gregoritscha.
Zawodnik meczu - Caiuby (Augsburg)
Bayern Monachium - HSV Hamburg 6:0
Koncert mistrza. Zagrożony spadkiem HSV ani przez moment nie był w stanie zagrozić gospodarzom. Dinozaury otrzymały trzy ciosy do przerwy i trzy w drugiej połowie. Kanonadę rozpoczął Franck Ribery wykorzystując złe wybicie piłki przez kapitana gości Gotoku Sakai'a. Dwie kolejne bramki zdobył Robert Lewandowski najpierw kończąc głową idealne dośrodkowanie Joshuy Kimmicha, a potem finalizując przepiękną akcję Gerome'a Boatenga i Davida Alaby.
Druga część to jeszcze większa przewaga Bayernu. Przypadkowe przejęcie piłki w polu karnym przez Arjena Robbena skończyło się czwartym golem, kolejnych dogodnych sytuacji nie wykorzystali Thiago Alcantara, Sebastian Rudy i Mats Hummels. Jak zdobywa się bramki pokazał kolegom weteran Ribery, który po minięciu na pełnej szybkości 3 rywali po raz piąty pokonał Christiana Mathenię. W końcówce byliśmy świadkami niecodziennego wydarzenia. Po raz pierwszy od sierpnia 2014 roku rzutu karnego nie wykorzystał Lewandowski, który posłał z 11 m piłkę nad poprzeczką. Ale chwilę później Polak zrehabilitował się za tę wpadkę i wykorzystał kolejną jedenastkę zdobywając swoją trzecią bramkę w tym spotkaniu.
Zawodnik meczu - Robert Lewandowski (Bayern)
Bayer Leverkusen - Borussia Mönchengladbach 2:0
Dobre widowisko na BayArena. Zasłużone zwycięstwo gospodarzy, którzy mieli w swych szeregach więcej typowo piłkarskiej jakości. Bezbłędny w tyłach Jonathan Tah, para defensywnych pomocników Charles Aranguiz - Julian Baumgartlinger, która zdominowała środek pola i efektowny na skrzydle Leon Bailey - te atuty zadecydowały. Gospodarze wolno się rozkręcali ale w końcu wszystkie tryby zaskoczył co pozwoliło zgarnąć bardzo ważne trzy punkty.
W pierwszej części na odnotowanie zasługują tylko sytuacje stworzone przez Aspiryny. Najpierw Bailey zepsuł akcję Lukasa Alario nie trafiając po podaniu kolegi w światło bramki. Kiedy Jamajczyk zaczął dogrywać było już znacznie lepiej. Pod koniec pierwszej połowy dwukrotnie uciekł obrońcom i dokładnie dośrodkował piłkę w pole karne. Pierwszą setkę zmarnował Kevin Volland, a drugą po zgraniu futbolówki przez Niemca perfekcyjnie wykorzystał Alario.
Druga połowa również przebiegała pod dyktando Bayeru jednak szwankowała skuteczność. Alario i Volland nie potrafili podwyższyć wyniku co wlało nadzieję w serca Źrebaków. Goście nie wyglądali nawet źle ale tylko w strefie od pola karnego do pola karnego.
Wypracowywanie sytuacji strzeleckich szło im jednak znacznie gorzej. Właściwie w tym temacie mogli się pochwalić tylko jedną bardzo dobrą okazją kiedy to 10 min przed końcem meczu wymarzoną sytuację po dośrodkowaniu Jonasa Hofmanna zmarnował Josip Drmic. Bayer mógł sam napytać sobie biedy ale nstynktownie po niefortunnej interwencji Wendella interweniował Bernd Leno wybijając piłkę na róg. Borussia postawiła wszystko na jedną kartę. Przeszli na krycie jeden na jeden, wzmocnili ofensywę ale zamiast wyrównania dostali drugą bramkę. Po błyskawicznym wznowieniu gry wrzutem z autu akcję gospodarzy celnym strzałem zakończył Julian Brandt.
Zawodnik meczu - Jonathan Tah (Bayer)
VfB Stuttgart - RB Lipsk 0:0
To co pokazały obie drużyny w niedzielne popołudnie na Mercedes-Benz Arena w żadnym razie nie zasługuje na dłuższy opis. Szczególna krytyka należy się gościom. Wicemistrz Niemiec nie ma po prostu prawa tak grać. Obaj bramkarze nie zostali ani razu zmuszeni do poważnego wysiłku. Dwie bliźniacze akcje Stuttgartu zakończone niecelnymi główkami Mario Gomeza i Daniela Ginczka, a po drugiej stronie niecelne uderzenie Naby'ego Keity, zbyt mocne prostopadłe podanie do Timo Wernera i nie strzał, a właściwie podanie Yussufa Poulsena, które Ron Robert Zieler mógł nawet zatrzymać nogą. To tyle.
Zawodnik meczu - Benjamin Pavard (Stuttgart)
Borussia Dortmund - Eintracht Frankfurt 3:2
Dla postronnych kibiców piłkarskich BVB to chyba najbardziej atrakcyjna drużyna w lidze. Mecze tego zespołu to prawdziwa huśtawka nastrojów. Od euforii do rozpaczy, od zwątpienia do radości, od wyciągania piłki z własnej bramki do efektownego dziurawienia siatki rywali. Nie inaczej było niedzielnego wieczoru na SIP. Gospodarze rozpoczęli od mocnego uderzenia. W 7min minimalnie obok bramki z ostrego kąta uderzył Marco Reus, a po chwili idealną sytuację po dokładnym podaniu Christiana Pulisia zmarnował Andre Schürrle. W 12 min było już jednak 1:0. Błyskawiczne zagranie Mahmouda Dahouda do Pulisica, Amerykanin posłał ostre dośrodkowanie w pole karne i próbujący uprzedzić szarżującego Reusa Marco Russ wpakował piłkę do własnej bramki. Napór gospodarzy trwał nadal. Wywalczoną przez Maximiliana Philippa piłkę Reus znakomicie dograł do Schürrle ale skrzydłowy reprezentacji Niemiec nie zdążył. Po chwili kolejny znakomity odbiór gospodarzy (Dahoud), niekonwencjonalne zagranie w ciemno Reusa ale nikt nie potrafił dołożyć nogi do idealnie wyłożonej piłki. Michy Batschuayi był na ławce...
W drugiej połowie przeżyliśmy horror. Na boisko wyszły zupełnie inne drużyny. Nie mnie oceniać na ile wpływ na ten stan rzeczy miały zmiany dokonane przez trenerów. Faktem jest jednak to, że Eintracht z Jonathanem de Guzmanem był o wiele groźniejszy niż Borussia z Julianem Weiglem. Już trzy minuty po wznowieniu gry Roman Bürki instynktownie obronił piętkę Kevina-Prince'a Boatenga, po kolejnych czterech Łukasz Piszczek w ostatniej chwili uprzedził Księcia. Orły nacierały coraz mocniej, dośrodkowania szczególnie z rzutów rożnych sprawiały coraz więcej problemów defensywie Dortmundu. I wreszcie stało się. W 75 min dośrodkowanie de Guzmana (tym razem z wolnego), obrońcy kompletnie zgubili krycie i rezerwowy Luka Jovic wyrównał strzałem głową. Goście cieszyli się tylko dwie minuty. Dobre, przytomne podanie Pulisica wykorzystał dla odmiany rezerwowy Borussii Batschuayi i stadion eksplodował. Ale to dopiero był przedsmak tego co czekało nas w końcówce. Pomni wcześniejszych problemów gospodarze starali się utrzymywać piłkę z dala od własnego pola karnego. Groźnie strzelali Batschuayi i Reus ale Lukas Hradecky nie dał się zaskoczyć. Zaczynało im brakować sił, czwartkowy mecz w LE dawał się we znaki. Eintracht dokręcił śrubę. Danny da Costa uciekł Mareclowi Schmelzerowi, po drugiej stronie Piszczek nie zdążył za Dannym Blumem i mieliśmy remis. Była 91 min meczu...
Ale BVB grała do końca. Na rezerwie tlenowej jeszcze raz podłączył się Piszczek, wrzucił półgórną piłkę w pole karne gdzie tylko na to czekał Batschuayi. Niedawny bohater da Costa złamał linię spalonego, Belg uderzył nie do obrony...Jednak Dortmund!
Zawodnik meczu - Michy Batshuayi (Borussia)
Werder Brema - FC Köln 3:1
Pół godziny zajęło gospodarzom opanowanie nerwów i napoczęcie walczących o utrzymanie gości. Po rzucie rożnym Zlatko Junuzovicia piłkę z powietrza uderzył Milos Veljkovic i Werder objął prowadzenie. Dobrą okazję na podwyższenie rezultatu zmarnował rozgrywający niezły mecz Milot Rashica.
Druga połowa rozpoczęła się od ataków gości. Mocny strzał Saliha Özcana obronił Jiri Pavlenka, a jeszcze mocniejsze uderzenie Jorge Mere minimalnie minęło cel. W 53 min padło wyrównanie. Niefrasobliwą stratę zanotował Maximilian Eggestein, a Yuya Osako wykończył dwójkową akcję Leonardo Bittencourt - Claudio Pizarro uprzedzając spóźnionego Thomasa Delaneya. Radość gości trwała zaledwie pięć minut. Florian Kainz wypuścił idealnie w tempo Rashicę, który szpicem buta pokonał Timo Horna i zdobył swoją pierwszą bramkę w Bundeslidze. Kozły nie złożyły broni. Znakomitą okazję po idealnym dośrodkowaniu Marcela Riise zmarnował Pizarro. Pod koniec meczu dwukrotnie Horn uratował Kolonię broniąc strzały Kainza i Ishaka Belfodila ale w 90 min nie był w stanie zapobiec utracie trzeciej bramki, którą po kontrze i asyście Junuzovica zdobył Eggestein. Jeszcze w czwartej minucie doliczonego czasu gry na akcję rozpaczy zdecydował się Jhon Cordoba ale nie trafił w światło bramki. Takie rozstrzygnięcie praktycznie zapewnia utrzymanie w Bremie i przesądza los Kolonii.
Zawodnik meczu - Thomas Delaney (Werder)
Jedenastka kolejki, jej trener i najlepszy zawodnik:
Fährmann (Schalke) - Kaderabek (Hoffenheim), Tah (Leverkusen), Pavard (Stuttgart), Max (Augsburg) - M. Eggestein (Werder), Aranguiz (Leverkusen), Junuzovic (Werder), Ribery (Bayern) - Batshuayi (Dortmund), Lewandowski (Bayern)
Trener Julian Nagelsmann (Hoffenheim)
Zawodnik kolejki Robert Lewandowski (Bayern)
Autor: donpedro