W dzisiejszych czasach piłka nożna to już nie tylko sport, to ogromna machina napędzająca światową gospodarkę. Kibice pojawiający się na meczach czy kupujący klubowe pamiątki, transfery piłkarzy, a także pieniądze od sponsorów, to tylko niektóre przykłady potwierdzające, że obecnie dużą rolę w działalności klubów piłkarskich odgrywają pieniądze.
Niektóre kluby zdecydowały się również na działalność giełdową. Takim przykładem jest Borussia Dortmund, klub z ogromnymi tradycjami, historią, ale również zmagający się w przeszłości z wielkimi problemami finansowymi.
Wejście na giełdę
O historii Borussii Dortmund nie trzeba chyba na tej stronie wspominać, bo każdy ją zna w mniejszym bądź większym stopniu. Mało znanym faktem może być to, iż jest to jeden z nielicznych klubów na świecie, który postanowił wejść na giełdę. Był to także pierwszy niemiecki klub, który zdecydował się na ten krok. Powodem tego była słabsza sytuacja finansowa klubu pod koniec lat dziewięćdziesiątych XX wieku.
Stało się to dokładnie 1 lipca 1999 roku. Wówczas została ona zarejestrowana jako spółka akcyjna Borussia Dortmund GmbH & Co. Obecnie do największych akcjonariuszy klubu należą: koncern Evonik (14,78 proc.), przedsiębiorca Bernd Genske (9,01 proc.), a także firmy: Signal Iduna (5,43 proc.) i Puma (5 proc.). Ponad 60 proc. akcji klubu stanowi tzw. free float.
Poniższy wykres (rysunek 1) przedstawia kształtowanie się cen akcji spółki od momentu pierwszego notowania, które nastąpiło 1 listopada 2000 roku. Widać wyraźnie, że najwyższą cenę akcje spółki osiągnęły w pierwszych dniach po pojawieniu się na giełdzie.
Rysunek 1: Kurs akcji Borussii Dortmund wyrażony w euro
Źródło: Opracowanie własne na podstawie danych pochodzących ze strony www.stooq.com
Główne przyczyny wzrostów/spadków cen akcji Borussii Dortmund zostaną przedstawione w dalszej części.
Wysokie oczekiwania i kryzys finansowy
Pierwsze miesiące Borussii na giełdzie to spadki przeplatane wzrostami. Cena akcji kształtowała się pomiędzy 6,5, a 9,5 euro. Wejście na giełdę spowodowało poprawę sytuacji finansowej klubu. Okazało się, że jednak nie na długo. Oczekiwania inwestorów rosły ? efektów nie było widać. Odnotowano poważny spadek cen akcji, które kosztowały wówczas niewiele ponad 4 euro za sztukę.
Pomimo późniejszego wzrostu do około 6,5 euro, sytuacja nie poprawiała się. Podpisanie wysokich kontraktów z wieloma zawodnikami nie przyniosło oczekiwanego efektu sportowego, a co za tym idzie finansowego. Ceny akcji wyraźnie spadały. Zawodnicy nie grali na miarę oczekiwań, klub zmagał się z coraz większymi problemami finansowymi. Borussia Dortmund znalazła się na skraju bankructwa. Rozpoczął się bój o przetrwanie.
Podjęto decyzję o zmianie prezesa klubu. Został nim dr Reinhard Rauball. Od tego momentu zaczął się długotrwały proces ratowania spółki, w który zaangażował się również Bayern Monachium pożyczając drużynie z Westfalii kilka milionów euro. Dużą rolę odegrali także wierni kibice, którzy zaczęli wpłacać pieniądze, a na demonstracji wyraźnie pokazali, że ich ukochany klub nie jest na sprzedaż.
Mało kto jednak wierzył, że Borussia Dortmund otrząśnie się z tego i wróci na właściwe tory. Pomimo tego, że wielu piłkarzy grało za półdarmo, a klub nie miał wypracowanego własnego stylu, udało się to. Zarząd podjął w tym okresie wiele słusznych decyzji, a kibice okazali im wielką cierpliwość. Mimo, iż ceny akcji spółki nadal wyraźnie spadały i kształtowały się na poziomie od 1 do 2 euro, widmo bankructwa oddalało się, a wszyscy zaczęli dostrzegać już świetlaną przyszłość.
Czarodziej z Dortmundu
Co było główną przyczyną wzrostu kursu akcji po roku 2009? Okazuje się, że stoi za tym tak naprawdę jedna, bardzo dobra decyzja zarządu ? zatrudnienie Jurgena Kloppa. Choć był to wtedy mało znany, bez wielkich osiągnięć trener, klub nie bał się zaryzykować, a owoce tej decyzji były widoczne gołym okiem parę lat później. Co prawda pracę rozpoczął 1 lipca 2008 roku, jednak dopiero od połowy 2009 roku kurs akcji Borussii Dortmund zaczął odbijać się od dołka (najniższa wartość ceny ? 0,793 euro). Zostało to przedstawione na rysunku 2.
Na samym początku pracy Jurgena Kloppa w klubie ceny akcji kształtowały się na stałym, dosyć niskim poziomie. Zmieniły to dobre wyniki uzyskiwane przez jego drużynę w sezonie 2010/2011, a ukoronowaniem tego było zdobycie mistrzostwa Niemiec. Rok później klub powtórzył ten sukces oraz dołożył do tego zwycięstwo w Pucharze Niemiec.
Wzrosty cen akcji w tym okresie były przeplatane niewielkimi spadkami, które mogły wynikać między innymi z odejść z klubu takich gwiazd jak Shinji Kagawa czy Nuri Sahin. Z perspektywy czasu nie spowodowało to jednak gwałtownych skutków. Klub bardzo dobrze poradził sobie z transferami swoich liderów zastępując ich młodymi, perspektywicznymi graczami.
Rysunek 2: Kurs akcji Borussii Dortmund (w euro) - lata pracy Jurgena Kloppa
Źródło: Opracowanie własne na podstawie danych pochodzących ze strony www.stooq.com
W sezonie 2012/2013 Borussia została wicemistrzem Niemiec oraz doszła do finału Ligi Mistrzów. Kolejne lata to jednak lekkie zachwianie formy piłkarzy. Odnotowany został spadek cen akcji spółki. Przyczyna? Odejście ważnych zawodników z klubu (Mario Goetze i Robert Lewandowski) oraz późniejszy komunikat o rezygnacji trenera Jurgena Kloppa i niepewność inwestorów co do jego następcy. Został nim Thomas Tuchel.
Nowa Borussia (?)
Okazało się, że świeżo zatrudniony Thomas Tuchel szybko wzbudził zaufanie nie tylko zarządu, ale również inwestorów. Nie odnotowano żadnych mocnych spadków cen akcji, które kształtowały się wówczas na poziomie nieco ponad 3 euro za jedną akcję. Jak się później okazało, zatrudnienie młodego, zdolnego niemieckiego trenera na to stanowisko było bardzo korzystnym ruchem.
Ceny akcji od momentu przejęcia klubu przez Thomasa Tuchela przedstawia rysunek 3. Widać wyraźnie, że cena nie schodziła poniżej poziomu 3 euro za sztukę. O ile pierwszy sezon przyniósł wicemistrzostwo Niemiec, to w kolejnym trener musiał poradzić sobie z wieloma przeciwnościami. Najpierw drużyna utraciła trzech ważnych piłkarzy, i to w jednym oknie transferowym, a później pojawiły wysokie oczekiwania zarządu i inwestorów wobec ekipy z Dortmundu.
Pod koniec 2016 roku, po kilku wygranych spotkaniach w Bundeslidze, jak i w Lidze Mistrzów okazało się, że ceny akcji wzrosły. Każdy, kto chciał być w ich posiadaniu musiał zapłacić ponad 5,5 euro. Później kurs akcji spadł poniżej 5 euro, po czym po kilku dniach ponownie wzrósł ponad ten poziom.
Rysunek 3: Kurs akcji Borussii Dortmund (w euro) - od momentu zatrudnienia Thomasa Tuchela do początku września 2017
Źródło: Opracowanie własne na podstawie danych pochodzących ze strony www.stooq.com
Przełomowa była jednak data 12 kwietnia 2017 roku. Tego dnia, przed meczem Ligi Mistrzów z AS Monaco, dokonano nieudanego zamachu na autokar klubowy. Zamachowiec, jak się później okazało, chciał zarobić na śmierci zawodników wykupując kilka dni wcześniej sporą ilość klubowych akcji i zabezpieczając się przed spadkiem ich ceny. Wbrew jego oczekiwaniom, nie odnotowano żadnego wyraźnego spadku. Z dnia na dzień ceny akcji klubu rosły.
W maju klub zdobył Puchar Niemiec, jedyne trofeum pod wodzą Thomasa Tuchela, a kilka dni później zarząd wystosował komunikat o jego zwolnieniu. Schedę po Tuchelu przejął Peter Bosz, ale również i ta sytuacja nie spowodowała wyraźnego, gwałtownego spadku cen akcji Borussii Dortmund.
Inwestorzy szybko zaufali nowemu trenerowi i w sierpniu kurs akcji przekroczył granicę 7 euro za jedną akcję spółki. Powodem tego były pojawiające się informacje, że następcą Neymara w Barcelonie ma być Ousmane Dembele. Okazało się to prawdą i francuski piłkarz opuścił klub za rekordowe 105 mln euro plus bonusy (około 45 mln euro).
Borussia Dortmund pomimo tego, iż prawdopodobnie straciła na sportowej jakości, finansowo wiele zyskała. Rok wcześniej klub kupił go za 15 mln euro. Warto przy tej okazji zaznaczyć, że jeszcze w 2005 roku miała ponad 100 mln euro długu, a ponad 10 lat później była już praktycznie w finansowym raju. Jeszcze w tym samym oknie transferowym, pod koniec sierpnia, zakupiono kilku nowych zawodników. Ruch ten przyniósł sporo oczekiwań nie tylko wśród inwestorów, ale i również i kibiców.
Peterów dwóch
Co się działo potem? Rysunek 4 obrazuje obecną sytuację kursu akcji Borussii Dortmund.
Rysunek 4: Kurs akcji Borussii Dortmund (w euro) - od momentu zatrudnienia Petera Bosza do początku września 2017
Źródło: Opracowanie własne na podstawie danych pochodzących ze strony www.stooq.com
Oczekiwania inwestorów względem Petera Bosza były ogromne. Seria zwycięstw spowodowała pierwsze od ponad 15 lat przekroczenie granicy 8 euro za jedną akcję. Wydawałoby się, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Niestety, rzeczywistość okazała się brutalna. Od października kurs akcji, podobnie jak gra Borussii, zdecydowanie słabnie.
Pojawia się napięta sytuacja w klubie. Słabe mecze, pamiętne 4:4 w Revierderby, kolejne porażki/remisy, seria bez zwycięstwa, fatalna gra w Lidze Mistrzów przelały szalę goryczy. Peter Bosz został zwolniony (w mojej opinii, o kilka meczów za późno), a w jego buty wszedł jego imiennik Peter Stoger.
Jego głównym zadaniem jest ustabilizowanie sytuacji w klubie. Niestety, kurs akcji nadal spadał aż do poziomu 5,5 euro za akcję. Powodem tego był z pewnością transfer najlepszego strzelca Borussii ostatnich lat ? Pierre?a Emerick Aubameyanga. Po tym czasie, akcje Borussii powoli zaczęły piąć się w górę.
Podsumowanie
Podsumowując, Borussia Dortmund to nie tylko klub z wielkimi tradycjami, ale także bardzo mocno licząca się drużyna na arenie międzynarodowej, nie tylko w kwestiach sportowych. Klub zarządzany jest w sposób przemyślany i ostrożny.
Niestety, w dalszym ciągu można spodziewać się dużych wahań kursu akcji. Przyczyną tego jest z pewnością nieustabilizowana sytuacja w klubie ? brak skutecznego napastnika na najbliższe lata, niepewność związana z obsadą trenerską czy chociażby brak porozumienia w sprawie nowego kontraktu dla Marco Reusa. Warto jednak mieć nadzieję, że czekają nas, kibiców Borussii, lata sukcesów. Echte Liebe!
Aleksandra Szymura
szymura.aleksandra@yahoo.com
Pieniądze ponad wszystko.
Brawo dla autorki.