Za nami kolejka ligowych zmagań. Nie przypominam sobie by w którejkolwiek poprzedniej padło tyle niespodziewanych czy wręcz sensacyjnych rozstrzygnięć. Swoich meczów nie wygrała ani jedna z pierwszych pięciu drużyn tabeli. Poniżej przegląd tych niecodziennych wydarzeń.
FSV Mainz - VfL Wolfsburg 1:1
W piątkowy wieczór do Moguncji zawitały Wilki z nowym trenerem na ławce rezerwowych. Na początku tygodnia Szwajcara Martina Schmidta zastąpił Niemiec Bruno Labbadia. Trener, który w beznadziejnej sytuacji uratował Hamburg przed spadkiem ma za zadanie wprowadzić drużynę z Volkswagen-Arena na drogę prowadzącą w górę tabeli. Królowie remisów mieli wreszcie zacząć wygrywać spotkania bo dystans dzielący Wolfsburg od miejsca barażowego zaczął się niebezpiecznie skracać.
Labbadia zaczął od...remisu. To już 13 tego typu rozstrzygnięcie w tym sezonie ale skoro zostało osiągnięte na terenie mającego tylko punkt mniej od Wilków rywala to należy je uznać za dobry prognostyk.
Mecz lepiej zaczęli goście. Już w 6 min mogli się oni cieszyć z prowadzenia kiedy to dośrodkowanie Wiliama wykorzystał Josip Brekalo na raty pokonując Robina Zentnera. Pięć minut później tym razem Brekalo wystąpił w roli asystenta dośrodkowując piłkę z rzutu rożnego ale Josuha Guilavogui głową po poprzeczce posłał piłkę w aut.
Po kwadransie ruszają gospodarze. Sygnał do ataku daje Robin Quaison przegrywając pojedynek z Koenem Casteelsem po bardzo dobrej indywidualnej akcji. W 18 min obok bramki z dystansu uderzył Jean-Philippe Gbamin, a w 25 min znów Quaison napędza akcję Mainz ale Danny Latza nie wykorzystał okazji stworzonej przez kolegę. Wreszcie minutę przed końcem pierwszej połowy Zeropiątki doprowadzają do wyrównania. Latza rozrzuca akcję do boku do Gerrita Holtmanna, który w polu karnym wykłada piłkę Yoshinoriemu Muto. Japończyk nie pudłuje i na przerwę zespoły zeszły z remisem.
Druga odsłona nie obfitowała w zbyt wiele emocji. Początek należał do Mainz ale mimo przewagi w posiadaniu piłki nie przekładało się to na sytuacje bramkowe. Za to Wolfsburg o mały włos nie zdobył prowadzenia.
Od połowy boiska na bramkę gospodarzy szarżował Yunus Malli ale zmarnował tę sytuację posyłając piłkę w aut bramkowy. Potem mieliśmy okres bezbarwnej gry z obu stron i dopiero ostatnie dziesięć minut znów przyniosło większe emocje. Najpierw Daniel Didavi trafił w słupek po przypadkowej w sumie akcji Wiliama, a potem Latza po równie przypadkowym przejęciu piłki 25 m przed bramką Casteelsa po koźle uderzył minimalnie obok bramki. W drugiej minucie doliczonego czasu gry znakomitą okazję zmarnował rezerwowy w tym meczu Anthony Ujah. Napastnik gospodarzy przegrał bezpośredni pojedynek z Casteelsem i mecz zakończył się sprawiedliwym w sumie remisem.
Zawodnik meczu - Jean-Philippe Gbamin (Mainz)
VfB Stuttgart - Eintracht Frankfurt 1:0
Mimo wszystko niespodzianka. Walczący o utrzymanie gospodarze pokonali mających europejskie aspiracje podopiecznych trenera Niko Kovaca. Rozstrzygnięcie w tym przeciętnym widowisku padło już w 13 min. Piłkę na połowie rywali stracił Simon Falette, otrzymał ją Daniel Ginczek, wykorzystał nieporozumienie Davida Abrahama z Lukasem Hradeckym, dośrodkował w pole karne gdzie niefortunnie interweniujący Marco Russ trafił nią w słupek. Na to tylko czekał nadbiegający Erik Thommy i bez problemu umieścił ją w siatce. Faworyzowani goście mieli w pierwszej części tylko jedną dogodną sytuację ale Danny da Costa trafił w poprzeczkę po uderzeniu z dalszej odległości.
Druga odsłona była podobna. Na boisku nie działo się zbyt wiele ciekawych rzeczy. Odnotować można jedynie sytuację, w której da Costa zablokował uderzenie do pustej bramki w wykonaniu Ginczka czy też strzał głową tego ostatniego prosto w bramkarza z bliskiej odległości. Eintracht był w stanie postraszyć gospodarzy groźnym uderzeniem Marco Fabiana w końcówce meczu, które poszybowało jednak nad poprzeczką bramki Rona Roberta Zielera.
Zawodnik meczu - Benjamin Pavard (Stuttgart)
TSG Hoffenheim - SC Freiburg 1:1
Przeciętne widowisko zafundowali kibicom piłkarze w Sinsheim. W pierwszej połowie serca fanów zabiły żywiej tylko raz kiedy po pół godzinie gry znakomicie lewą stroną przedarł się Serge Gnabry i wyłożył piłkę Dennisowi Geigerowi ale młody pomocnik gospodarzy przegrał pojedynek z fantastycznie interweniującym w tej sytuacji Alexandrem Schwolowem.
Nieco więcej emocji mieliśmy w drugiej połowie. Znów próbował Gnabry minimalnie chybiając z bocznego rejonu pola karnego, a w 57 min po faulu na nim przepięknym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się Andrej Kramaric i Hoffenheim objął prowadzenie. Cieszyli się nim tylko niecałe 10 min. Kevin Vogt sfaulował w polu karnym Nilsa Petersena i supersnajper Freiburga sam wymierzył sprawiedliwość z rzutu karnego.
Podopieczni Christiana Streicha pilnowali korzystnego dla siebie rezultatu, a gospodarze nie mieli zbyt wielu atutów do tego by zgarnąć pełną pulę. Kwadrans przed końcem kapitalnie w poprzeczkę uderzył Pavel Kaderabek, a 10 min później Schwolow znakomicie wybronił strzał Floriana Grillitscha. W sumie remis nie krzywdzi żadnej ze stron.
Zawodnik meczu - Serge Gnabry (Hoffenheim)
Bayern Monachium - Hertha Berlin 0:0
Mimo wszystko duża niespodzianka. Co prawda mistrz powinien takie spotkania wygrywać w cuglach ale na Alianz Arena mają już zupełnie inne priorytety niż Bundesliga. Patera z pewnością pozostanie na kolejny sezon w klubowej gablocie, można trochę odpuścić by lepiej przygotować zawodników do decydujących starć w LM. Ale remis z taką drużyną jak Hertha chluby Bayernowi raczej nie przyniesie tym bardziej, że zmarnowali oni masę dobrych lub bardzo dobrych okazji do zdobycia gola w tym meczu. W pierwszej połowie nie popisali się David Alaba, Thiago, Robert Lewandowski czy Franck Ribery, a w drugiej ponownie Alaba, Lewandowski i Arjen Robben. To wszystko były sytuacje, po których powinny paść bramki ale albo celowniki strzelców były rozregulowane albo znakomicie interweniował Rune Jarstein.
Piłkarze Herthy tylko dwukrotnie zatrudnili Svena Ulreicha. W obu przypadkach po dwójkowych akcjach. W pierwszej odsłonie Vladimir Darida finalizował akcję Daviego Selke, a w drugiej podanie Petera Pekarika strzałem zakończył Salomon Kalou. Jak na tak znikomą ilość szans zdobycie punktu w tym meczu przez gości rozpatrywać należy w kategorii piłkarskiego cudu.
Zawodnik meczu - Rune Jarstein (Hertha)
Hannover 96 - Borussia Mönchengladbach 0:1
Źrebaki wreszcie wygrały. Po czterech porażkach z rzędu piłkarze trenera Dietera Heckinga mogli cieszyć się z trzech punktów wywalczonych po dobrym meczu, w którym byli lepszym zespołem. Od początku było widać, że bardzo im zależy na korzystnym rezultacie. Bardzo aktywny Lars Stindl siał postrach w szeregach rywali. W 6 min odebrał piłkę Josipowi Elezowi, wymienił ją z Thorganem Hazardem, wpadł w pole karne ale w dobrej sytuacji trafił w obrońcę. Kilka minut później znakomitą akcję w trójkącie Jonas Hoffmann, Stindl, Hazard ten ostatni zakończył minimalnie niecelnym strzałem. 21 min to kolejny popis Stindla. Ponownie odebrał piłkę obrońcy (tym razem Salifowi Sane), idealnie dograł w pole karne do Hazarda ale Belg zbyt długo zwlekał ze strzałem i obrońca zdołał go zablokować. Po trzech minutach kapitalne prostopadłe podanie Raula Bobadilli do Hazarda przecina brawurowym wyjściem Philipp Tschauner.
Dziesięć minut przed przerwą Nico Elvedi wjechał z lewej strony w pole karne Hannoveru po kapitalnym podaniu Stindla ale zamiast kończyć akcję strzałem próbował podawać do partnera i szansa przepadła. Gospodarzy w pierwszej połowie stać było tylko na jedną dobrą akcję Matthiasa Ostrzolka i Sebastiana Maiera, którą skasował Matthias Ginter.
Drugą część lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy stworzyli sobie dwie groźne sytuacje. Najpierw Jannik Vestergaard w ostatniej chwili zablokował Juliana Korba, a po chwili Ihlas Bebou nie atakowany przez nikogo fatalnie spudłował głową z 5m. Po tej akcji obudzili się goście. Po podaniu Hoffmanna groźnie uderzenie Bobadilli Tschauner sparował na rzut rożny, a bardzo efektowne uderzenie Stindla z woleja poszybowało metr nad poprzeczką. Po chwili znów poprzeczka pomaga gospodarzom (Hoffmann). Napór Gladbach nie maleje. Wymarzoną okazje zmarnował Christoph Kramer, który jednak po chwili w pełni się rehabilituje trafiając z dystansu po podaniu Stindla. Piękny gol!
Ta nawałnica musiała odbić się na postawie Borussii w końcówce. Yann Sommer ratuje zespół w dwóch arcytrudnych sytuacjach. Najpierw kapitalnie wybił na róg strzał Korba, a po chwili intuicyjnie poradził sobie z główką Waldemara Antona z 5m! Jeszcze raz zrywa się Gladbach. Hoffmann zmusił Tschaunera do najwyższego wysiłku ale bramkarz gospodarzy nogami odbił piłkę na rzut rożny, po którym Kramer trafił piłką w stojącego na linii bramkowej obrońcę!
Końcówka i czas doliczony to szturm Hannoveru. Ostrzolek z woleja minimalnie przestrzelił, Grifo fatalnie skończył swoją bardzo dobrą akcję psując w szkolny sposób ostatnie podanie, a cztery minuty po upływie regulaminowego czasu jeszcze raz próbował Korb ale Sommer był na posterunku.
Słowa najwyższego uznania należą się kibicom Źrebaków. Przez cały mecz w fantastyczny sposób dopingowali swój zespół ani na moment nie oszczędzając gardeł. Wspaniała, godna naśladowania postawa prawdziwych fanów. Pełen szacunek!
Zawodnik meczu - Dennis Zakaria (Gladbach)
Werder Brema - HSV Hamburg 1:0
Mecz o olbrzymim ciężarze gatunkowym, jedno z kluczowych spotkań w walce o utrzymanie w lidze rozpoczęło się od popisów pirotechnicznych kibiców z Hamburga. Sędzia Felix Zwayer musiał na chwilę przerwać spotkanie. Po opadnięciu dymu do głosu mogli dojść piłkarze. Pierwsza połowa nie stała na zbyt wysokim poziomie. Wyraźnie dało się zauważyć, że zawodnicy przede wszystkim nie chcieli popełnić błędu. Z takich ciekawszych wydarzeń wypada jedynie odnotować zblokowane uderzenie Maximiliana Eggesteina i zbyt lekki strzał Maxa Kruse po jednej stronie oraz błąd Jiriego Pavlenki, który wypuścił piłkę z rąk po dośrodkowaniu Gotoku Sakaiego. Błąd bramkarza Werderu zdołali naprawić obrońcy.
Tuż przed przerwą ponownie dali znać o sobie fani HSV i Zwayer znów musiał przerwać spotkanie.
Druga część gry wyglądała podobnie. Maksymalne zabezpieczenie własnej bramki i próby wykreowania czegoś w ofensywie. W HSV wyróżniał się w tym okresie Aaron Hunt, który dwukrotnie uderzał na bramkę Pavlenki i próbował inicjować akcje zaczepne Hamburga. Bez efektu. Podobnie Werder. Dwie próby Eggesteina i dobra akcja oskrzydlająca Theodora Gebre-Selassie zakończona zbyt lekkim strzałem Zlatko Junuzovicia także nie przyniosły rezultatu. Wreszcie nadeszło rozstrzygnięcie. W 86 min Aron Johansson wpadł z piłką w pole karne i oddał strzał. Piłka przeleciała między nogami Christiana Mathenii, próbował ją wybijać Rick Van Drongelen ale naciskany przez Ishaka Belfodila ostatecznie skierował ją do własnej bramki. Nie obyło się w tym wypadku bez kontrowersji w postaci ewentualnej pozycji spalonej Belfodila ale ostatecznie gol został uznany. Prawdopodobnie ta porażka będzie oznaczać dla HSV pierwszą w historii degradację.
Zawodnik meczu - Nikolas Moisander (Werder)
Bayer Leverkusen - Schalke 04 Gelsenkirchen 0:2
W tym meczu niespodzianką jest nie tyle sam wynik co styl, w jakim die Werkself przegrali drugie z rzędu spotkanie na własnym boisku. Kolejny bezbarwny występ na BayArena drużyny, która do niedawna była postrachem rywali. Na usprawiedliwienie gospodarzy można jedynie powiedzieć, że w znacznej mierze ułatwili zadanie gościom poprzez idiotyczne zachowanie Dominika Kohra, który w ciągu niecałych dziesięciu minut zarobił dwie żółte kartki i wyleciał z boiska.
W tym momencie było już jednak 1:0 dla Schalke bowiem w 11 min goście wykorzystali złe ustawienie obrony Bayeru i po przechwyceniu piłki na własnej połowie Daniel Caligiuri długim podaniem uruchomił Guido Burgstallera. Napastnik die Knappen zabawił się z Panagiotisem Retsosem i strzałem w krótki róg dał prowadzenie swojej drużynie. Bayer w pierwszej połowie stać było tylko na sytuacyjne uderzenie Leona Baileya, które jednak ominęło bramkę Ralfa Fährmanna. Jeszcze przed czerwoną kartką Kohra po znakomitym dośrodkowaniu Caligiuriego bardzo dobrze głową uderzał Leon Goretzka ale Bernd Leno obronił.
Po zmianie stron śmielej zaatakował Bayer ale Kevin Volland zbyt lekko uderzył by sprawić kłopoty Fährmannowi. Potem swoje pięć minut miał stoper gości Naldo. Najpierw po kolejnym znakomitym dośrodkowaniu Caligiuriego minimalnie przestrzelił po uderzeniu głową, a po chwili równie niecelnie próbował po krótkim rozegraniu rzutu wolnego. W 64 min jeszcze raz zaatakowali gospodarze ale strzał Alario z pola karnego pewnie wyłapał Fährmann. To było wszystko na co goście im w tym meczu pozwolili. W końcówce na boisku istnieli tylko podopieczni Domenico Tedesco. Dwie fenomenalne akcje przeprowadził Amine Harit. Pierwszą zbyt lekkim strzałem zakończył Nabil Bentaleb, a drugą zaprzepaścił Breel Embolo. Szwajcar zrehabilitował się minutę przed końcem meczu gdy odebrał piłkę Retsosowi i dał mu się sfaulować w polu karnym. Jedenastkę na drugiego gola zamienił Bentaleb.
Zawodnik meczu - Daniel Caligiuri (Schalke)
RB Lipsk - FC Köln 1:2
Sensacja. Będący praktycznie jedną nogą w drugiej lidze goście nie poddają się. Udowodnili jeszcze raz, że w starciu z wyżej notowanym rywalem ambicją, wolą walki i zaangażowaniem można odnieść sukces.
Mecz miał dwa oblicza. Pierwsza połowa to przewaga Lipska udokumentowana golem Jeana-Kevina Augustina już w 5 min. Kolonia schowana za podwójną gardą ale rozmach akcji Byków mógł robić wrażenie. Oprócz gola gospodarze mieli jeszcze cztery bardzo dobre okazje do podwyższenia wyniku. Między 30, a 32 min zrobili taki młyn, że głowa mała. Najpierw Augustin przegrał pojedynek z Timo Hornem, a dobitkę Brumy zablokował Jorge Mere. Po chwili Marcel Sabitzer pudłuje w dogodnej pozycji po kolejnej dobrej akcji Brumy, a swój popis zakończyli znakomitą akcją duetu Ademola Lookman - Sabitzer, której nie zdołał zamknąć na długim słupku Bruma. Tuż przed przerwą kolejna dwójkowa akcja gospodarzy.
Tym razem defensywę Kolonii rozerwali Bruma z Augustinem niestety zepsuł ją niecelnym uderzeniem Emil Forsberg. W doliczonym czasie pierwszej połowy niespodziewany błąd przy wyprowadzeniu piłki popełnili Willi Orban i Dayot Upamecano. Goście zyskali rzut rożny, po którym Mere wyrównał ale okazało się, że Hiszpan był na spalonym i gol słusznie nie został uznany.
Na drugą połowę na boisko wyszła tylko drużyna gości. Już w 50 min mogli wyrównać ale Frederik Sörensen nie wykorzystał fatalnego krycia obrońców Lipska przy rzucie rożnym Marcela Risse, który po chwili groźnie uderzył bezpośrednio z rzutu wolnego. Kolejne dobre okazje zmarnowali Simon Terrode i Leonardo Bittencourt strzelając obok bramki Petera Gulacsiego. Lipsk prosił się o bramkę.
O ile jeszcze w 69 min Upamecano zdołał zablokować dośrodkowanie Risse to już chwilę później był remis. Kevin Kampl źle wybił piłkę z własnego pola karnego, przejął ją Vincent Koziello i fenomenalnym uderzeniem pokonał Gulacsiego. Kolonia nie zwalniała. Szalał Risse, dzielnie wspierał go Bittencourt, jak lwy walczyli Sörensen, Hector, Heintz, Höger i Terrode, Lipsk został kompletnie zdominowany. Druga bramka dla Kozłów wisiała w powietrzu i rzeczywiście po kolejnym perfekcyjnym dograniu Risse zdobył ją Bittencourt. Jeszcze na strzał rozpaczy zdecydował się Kampl, jeszcze karnego szukał Yussuf Poulsen ale to wszystko na nic. Zasłużone zwycięstwo gości.
Zawodnik meczu - Marcel Risse (FC Köln)
Borussia Dortmund - FC Augsburg 1:1
Kolejna niespodzianka. Aspirująca do gry w LM drużyna gospodarzy zalicza kolejny bezbarwny występ przed własną publicznością. Piłkarze z Dortmundu poziomem swojej gry dostroili się do smutnej atmosfery panującej na Signal Iduna Park mającej związek z bojkotem tego spotkania przez zorganizowane grupy kibiców Borussii wyrażających swój sprzeciw wobec meczów rozgrywanych w poniedziałkowe wieczory.
W pierwszej połowie przeprowadzili właściwie tylko jedną godną uwagi akcję, którą celnym strzałem zakończył Marco Reus. A goście? Stworzyli sobie co najmniej trzy dobre sytuacje do zdobycia gola, wszystkie po wyraźnych błędach miejscowych. Najpierw stracił piłkę Andre Schürrle i strzał Michaela Gregoritscha obronił Roman Bürki, potem bliźniaczy błąd Marcela Schmelzera próbował wykorzystać Raphael Framberger ale znów dobrze interweniował bramkarz Dortmundu i na koniec tuż przed przerwą niepotrzebny faul Łukasza Piszczka dał gościom rzut wolny, po którym znów wysoką formą musiał wykazać się Bürki broniąc groźny strzał Jonathana Schmida.
Druga część gry także rozpoczęła się od przewagi gości. Popisową akcję w 55 min przeprowadzili Philipp Max i Caiuby, dośrodkowanie tego ostatniego i Schmid minimalnie pudłuje po uderzeniu głową. Piłkarze Borussii nie wyszli z szatni na drugą połowę. Nie potrafili sklecić porządnego ataku, wymieniali dziesiątki podań w poprzek boiska, próbowali jakichś nieprzemyślanych indywidualnych szarż. Niewidoczny był Michy Batshuayi, słabo wyglądała współpraca Mario Götze - Reus. Augsburg natomiast szukał swojej szansy. W 65 min po dobrym dośrodkowaniu Schmida zbyt słabo głową uderzył Martin Hinteregger. Potem w odstępie dwóch minut dwa niecelne strzały wykonali gospodarze (Mahmoud Dahoud i Schürrle). To jednak było stanowczo za mało by zgarnąć pełną pulę. W 71 min kolejna strata piłki przez gospodarzy (Weigl) otwiera drogę Caiuby'emu ale ten w dogodnej sytuacji przestrzelił.
Minutę później był już jednak remis. Kolejny przypadek katastrofalnego krycia rywali we własnym polu karnym przy stałym fragmencie gry kosztuje gospodarzy bardzo drogo. Sokratis zachowuje się jak junior i 19-letni Kevin Danso na raty pokonuje Bürkiego. Wtedy dopiero budzi się Dortmund. Bardzo dobre uderzenie Dahouda na róg wybił Marwin Hitz, a Batshuayi w polu karnym niepotrzebnie ściągnął piłkę z nogi Schmelzera. Kapitalną okazję zmarnował jeszcze raz Dahoud, który w 87 min przestrzelił z 14m będąc nieatakowanym na wprost bramki... Kolejne stracone w głupi sposób punkty, których walczącym o LM czarno-żółtym może braknąć w końcowym rozrachunku.
Zawodnik meczu - Jonathan Schmid (Augsburg)
I na zakończenie jak zwykle personalne wyróżnienia dla piłkarzy za ich postawę w tej kolejce zmagań. Oto jedenastka 24 kolejki:
Jarstein (Hertha) - Danso (Augsburg), Pavard (Stuttgart), Moisander (Werder) - Caligiuri (Schalke), Zakaria, Stindl (obaj Gladbach), Gnabry (Hoffenheim) - Risse, Terodde (obaj Köln), Thommy (Stuttgart)
Piłkarz kolejki - Marcel Risse (Köln)
Trener kolejki - Stefan Ruthenbeck (Köln)
Autor: donpedro
Cały ten sezon to jakaś farsa. Bayern wygrywa majstra już w listopadzie, a reszta kopie się po czołach. Gdzie jest ten dawny poziom, nie wiem... Niestety najbardziej temu winni jesteśmy my, którzy tylko i wyłącznie przez beznadziejność ligi znajdujemy się na 2 miejscu. Przy takiej degrengoladzie innych drużyn powinniśmy mieć przed nimi adekwatną przewagę jak Bayern przed nami. Nic nie potrafimy wykorzystać. Nic.