W środę Andrey Yarmolenko oficjalnie rozpoczął swoją przygodę z Borussią Dortmund po przerwie spowodowanej spotkaniami reprezentacji narodowych.
Następca Ousmane'a Dembelego będzie występował w Dortmundzie w koszulce z numerem 9, który w ostatnich latach nie kojarzył się zbyt dobrze kibicom BVB.
Od kiedy Robert Lewandowski (187 spotkań / 103 trafienia dla BVB) przeniósł się do Bayernu Monachium w 2014 roku, numer 9 nie przyniósł szczęścia żadnemu zawodnikowi.
Pierwszą dziewiątką, która pojawiła się w Dortmundzie po Lewandowskim był Ciro Immobile.
Włoski napastnik przychodził do BVB jako król strzelców włoskiej Serie A, ale miał olbrzymie problemy z zaaklimatyzowaniem się w Niemczech i po zaledwie roku odszedł do Sevilli z bilansem 34 spotkania / 10 bramek.
Latem 2015 roku w klubie z Zagłębia Ruhry zameldował wypożyczony z Manchesteru United Adnan Januzaj.
Uchodzący za ogromny talent belgijski skrzydłowy kompletnie nie sprawdził się w Dortmundzie. BVB zdecydowało się nawet na skrócenie jego wypożyczenia i po zakończeniu rundy jesiennej Bundesligi, Januzaj wrócił na Wyspy Brytyjskie.
Ostatnią dziewiątką przed Yarmolenką był w Dortmundzie Emre Mor.
Super szybki, posiadający niesamowity drybling, reprezentant Turcji wytrwał w zespole BVB tylko rok. Po dobrej pierwszej rundzie, w drugiej części sezonu Mor spuścił z tonu. Latem tego roku został sprzedany z zyskiem około 3,25 miliona euro do Celty Vigo ze względu na swój trudny charakter.
Czy Yarmolenko obali w Dortmundzie mit pechowej dziewiątki? Kibice BVB mają nadzieje, że reprezentant Ukrainy będzie tym, który zbliży się poziomem do Lewandowskiego.
Ciekawe kto wyjdzie w pierwszym na Freiburg Philipp czy Yarmolenko...