Defensor Borussii Dortmund, Marc Bartra ma za sobą jeden z najtrudniejszych etapów w swoim życiu.
Reprezentant Hiszpanii przed rokiem przeniósł się z Barcelony do BVB, gdzie musiał zaaklimatyzować się w nowym otoczeniu i nauczyć życia w obcym kraju.
Środkowy obrońca był także jedynym zawodnikiem Borussii, który odniósł obrażenia w kwietniowym zamachu terrorystycznym na klubowy autokar.
Mimo sporych zawirowań, 26-letni Hiszpan wyznał, że cieszy się z czasu spędzonego w Borussii i z niecierpliwością oczekuje, jak potoczy się współpraca z nowym trenerem, Peterem Boszem.
- Przez rok w Borussii przeżyłem tyle, że czuję się, jakbyśmy zawsze byli razem - powiedział Bartra w rozmowie z mediami.
- Borussia Dortmund jest dla mnie jak rodzina. Jedyne czego mi brakuje w Dortmundzie to mojej rodziny i przyjaciół z rodzinnych stron.
Bartra odniósł się również do tematu plotek, który łączyły go z przenosinami do Manchesteru United.
- Cieszy mnie uznanie wobec mojej osoby. Myślę jednak, że będziemy z Borussią Dortmund świętować razem jeszcze wiele pięknych chwil - stwierdził Bartra, który ma za sobą intensywne tygodnie.
- Ostatnie tygodnie były dla mnie szalone. Zwycięstwo w finale Pucharu Niemiec, świętowanie w Berlinie, ślub w Hiszpanii - to było najlepsze lato w moim życiu...
- Cele są takie same jak w zeszłym roku. Dla wielu naszych graczy, ostatni sezon był pierwszym rokiem w Bundeslidze, a teraz wszyscy mamy więcej doświadczenia. Mamy dobre warunki do poprawy.
- Moje pierwsze wrażenie dotyczące współpracy z Peterem Boszem jest bardzo dobre - widać, że bardzo lubi swoją filozofię. Chce kontrolować grę i mieć jak największe posiadanie piłki. Pamiętam to z czasów Barcelony i czuję się w takim systemie komfortowo.
Ledwo 1 sezon zagrał aby już o legendzie BVB mówisz?
Wyluzuj kolego...
Do legendy to Mu jeszcze kilkanaście lat brakuje..
Jestem podobnego zdania co @szczawfik,
Będzie dokładnie tak jak piszesz.
Cesc też nie raz wypowiadał się że Arsenal jest dla niego jak rodzina i zostanie w tym klubie na długo...
Wystarczyło jedno małe piernięcie Barcelony i Fabregas gotowy i zwarty do powrotu...