Pomocnik Borussii Dortmund, Shinji Kagawa na swoim blogu podzielił się odczuciami związanymi z atakiem bombowym na autobus BVB, który miał miejsce w kwietniu.
Japoński zawodnik, w bardzo emocjonalnej wiadomości napisanej w ojczystym języku, wyznał między innymi, że wciąż odczuwa lęk, kiedy wsiada do autobusu w drodze na mecz.
- Jeżeli mam być szczery, to bałem się i nadal się boje - napisał Kagawa.
- Boję się wchodzić do autokaru, kiedy jedziemy na mecz. Bałem się w autobusie w Monako, który zabierał nas na stadion.
- Dortmund, inne drużyny piłkarskie, inne organizacje sportowe, nadal mogą być głównymi celami ataku. Ryzyko istnieje zawsze.
28-letni zawodnik w swoim wpisie dokładnie zrelacjonował, jak z jego punktu widzenia wyglądał moment zamachu.
- W momencie wybuchu wpadłem w panikę. Nie mogłem wykrztusić z siebie słowa, nie mogłem się ruszyć. Bałem się, upadłem na ziemie. Spojrzałem i zobaczyłem rozbite okna. Widziałem, że Marc Bartra siedzi zwinięty. Tak jak wszyscy, byłem całkowicie rozbity.
Kagawa wspomniał też, że towarzyszył mu ogromny lęk, nawet wtedy, kiedy policja zapewniła zawodnikom bezpieczeństwo.
- W moich myślach były tylko te sceny z autobusu i myśl o detonacji. Kiedy usłyszałem, że mecz ma odbyć się następnego dnia, nie byłem w stanie sobie tego wyobrazić. Myślę, że żaden z nas nie mógł.
- Po powrocie do domu telefonowałem do wielu osób, ale nie mówiłem prawdy o tym, jak się czuję. W końcu poszedłem spać, ale nie mogłem zasnąć, chociaż próbowałem. W końcu udało mi się chwilę zdrzemnąć i śniłem: roztrzaskany autobus, detonacje, rozbite szkło.
Niegdyś Dennis Bergkamp nie latał na mecze pucharowe Arsenalu że względu na obawę przed katastrofą..
Psychika robi swoje i trzeba z tym walczyć.
Ot mentalność panujących w Europie.
Nie potrafią ochronić własnego narodu, nie mają pojęcia kto trafia do ich krajów. Ale lepiej się do tego nie przyznawać i robić marsze "solidarności, jedności, zjednoczenia" i inne pierdoły.
A prawda jest taka, że jesteśmy podzieleni jak nigdy.